Dlaczego w TVP Info nie pokazali heilującego Farfała?
- Jeśli pan to pokaże, to my wyjdziemy na idiotów, a jak pan nie pokaże, to pan wyjdzie na idiotę - takie słowa usłyszał Łukasz Warzecha, kiedy w porannym przeglądzie prasy w TVP Info chciał skomentować okładkę gazety "Fakt", na której widniało zdjęcie obecnego prezesa TVP Piotra Farfała unoszącego dłoń w geście hitlerowskiego pozdrowienia.
24.07.2009 | aktual.: 24.07.2009 15:45
O tym incydencie dziennikarz poinformował na swoim blogu salon24. "Dojeżdżam do TVP Info na Placu Powstańców. Wchodzę do charakteryzatorni, malują mnie, potem siadam przy stoliku z gazetami. Tak się składa, że na okładce "Faktu" (w przeglądzie każdy zaczyna od swojej gazety) jest zdjęcie Piotra Farfała sprzed lat, na którym unosi on rękę w geście charakterystycznego pozdrowienia" - pisze na blogu Warzecha.
"Parę minut przed wejściem na antenę idę na piętro, do studia połączonego z newsroomem. Zakładają mi mikroporty, gdy pojawia się prowadząca" - dodaje Warzecha. Następnie przytacza wymianę zdań z dziennikarką TVP Info. - Panie redaktorze, jest taka sprawa, że my tego nie możemy pokazać - prowadząca wskazuje na okładkowy materiał z p.o. prezesem Farfałem. - Jak mam mówić o dzisiejszym wydaniu swojej gazety bez omawiania głównego materiału z okładki? – pyta dziennikarz. Prowadząca jest zakłopotana, oznajmia, że decyzję musi podjąć wydawca. Powiada, że oni są w głupiej sytuacji. - Jeśli pan to pokaże, to my wyjdziemy na idiotów, a jak pan nie pokaże, to pan wyjdzie na idiotę - mówi.
Ostatecznie wydawca programu podejmuje decyzję, że przegląd prasy zrobi prowadząca. Warzecha opuszcza studio.
"Decyzja o ocenzurowaniu przeglądu prasy była prawdopodobnie klasycznym przykładem autocenzury czy może raczej cenzury instynktownej, wprowadzonej przez pracowników niższego szczebla w obawie o konsekwencje, gdyby coś niewygodnego stało się na ich szychcie" - komentuje Warzecha. "Gdybym dostał szansę omówienia materiału o Piotrze Farfale - który przecież i tak już się ukazał i będzie komentowany w wielu miejscach - powiedziałbym, co o tym myślę i sprawa by się skończyła. Nie byłoby afery. Tymczasem wydawca postanowił dać mnie i wszystkim moim czytelnikom namacalny dowód na to, jak funkcjonuje w TVP cenzura" - ocenia dziennikarz.