PolskaDlaczego umarł wcześniak ze zdjęć katowickich pielęgniarek

Dlaczego umarł wcześniak ze zdjęć katowickich pielęgniarek

Krwotok oraz skrzepy w żołądku i jelitach mogły
być bezpośrednią przyczyną śmierci zmarłego we wtorek wcześniaka,
który prawdopodobnie był na bulwersujących zdjęciach zrobionych
przez pielęgniarki w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki
w Katowicach.

Dlaczego umarł wcześniak ze zdjęć katowickich pielęgniarek
Źródło zdjęć: © PAP

26.10.2005 | aktual.: 26.10.2005 18:00

O wstępnych wynikach przeprowadzonej sekcji zwłok dziecka poinformował szef Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód Grzegorz Ocieczek. Stan urodzonego pod koniec 6. miesiąca ciąży Mateusza od wielu dni był bardzo ciężki. O tym, jaki wpływ na jego pogorszenie i zgon chłopca mogło mieć zachowanie pielęgniarek, wypowiedzą się biegli. Opinii takiej można się spodziewać za kilka tygodni.

Opublikowane w prasie zdjęcia, na których pielęgniarki trzymają dwa niespełna kilogramowe wcześniaki, wkładając jedno z dzieci do kieszeni fartucha, zaszokowały opinię publiczną. Pielęgniarki tłumaczyły, że sfotografowały się z dziećmi na pamiątkę, chcąc pokazać rodzinie, jakimi maluchami się opiekują. Prokuratura zarzuciła im narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

Mogę wstępnie powiedzieć, że przyczyną zgonu mógł się okazać krwotok, skrzepy w żołądku i jelitach. Sekcja wykazała też znacznie powiększoną wątrobę, która była niewydolna, lekką żółtaczkę oraz zmiany zapalne w płucach - powiedział Ocieczek.

Prokuratura prześle Zakładowi Medycyny Sądowej w Katowicach historię choroby chłopca, by lekarz mógł ostatecznie wypowiedzieć się na temat przyczyny śmierci.

W przyszłym tygodniu prokuratura prześle innemu biegłemu zdjęcia i dokumentację, niezbędną do przeprowadzenia analizy antropologicznej, której efektem ma być ostateczne zidentyfikowanie noworodków sfotografowanych na zdjęciach. Prawdopodobieństwo, że to zmarły Mateusz jest jednym z dwóch chłopców na zdjęciach, prokurator ocenia w tej chwili na 99 proc. Nie ustalono natomiast tożsamości drugiego chłopca. W rachubę wchodzi obecnie 8 dzieci.

Dopiero po ustaleniu tych faktów zasięgniemy opinii zakładu medycyny sądowej spoza Śląska, czy zachowanie pielęgniarek mogło mieć wpływ na pogorszenie stanu zdrowia, a w konsekwencji na zgon noworodka. To potrwa przynajmniej kilka tygodni - podkreślił Ocieczek.

Gdyby ta hipoteza się potwierdziła, kobietom zostałby prawdopodobnie postawiony zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Robiąc zdjęcia wyjętym z inkubatorów wcześniakom pielęgniarki nie miały rękawic ochronnych, przytulały niemowlęta do twarzy i wkładały do kieszeni fartucha, co jest sprzeczne z procedurami postępowania z takimi dziećmi.

Do końca tego tygodnia prokuratura zamierza przesłuchać rodziców wszystkich noworodków, które mogły się znaleźć na zdjęciach. Ocieczek poinformował, że prokuratura rozważa też ponowne przesłuchanie podejrzanych. Być może, przypomniały im się nowe fakty związane z ich zachowaniem - powiedział.

Jedna z pielęgniarek przyznała się do zarzucanego jej czynu, druga utrzymuje, że nie naraziła bezpieczeństwa dzieci, a zdjęcia zostały zrobione incydentalnie, przy wyciąganiu wcześniaków z inkubatora do ważenia. Pielęgniarki zostały zwolnione z pracy. Prokuratura nakazała im też powstrzymanie się od wykonywania zawodu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)