Dlaczego Polacy chcą rządów silnej ręki?
52% uczestników sondażu CBOS uważa, że rządy niedemokratyczne mogą być lepsze od demokratycznych. W ciągu 4 lat liczba zwolenników rządów silnej ręki wzrosła z 34 do 40%. Co trzeciemu obywatelowi (31%) demokracja kojarzy się głównie z bałaganem i chaosem. Dlaczego Polacy tak bardzo obrazili się na demokrację? - zapytała "Trybuna" prof. Mirosława Karwata, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego.
17.12.2005 | aktual.: 17.12.2005 09:25
W dużej mierze z powodów socjalno-ekonomicznych - odparł prof. Karwat. - Przekonanie o wartości demokracji na ogół powstaje wtedy, kiedy dzieje się dobrze, a ludzie czują się bezpiecznie. Tymczasem przemiany demokratyczne kosztowały bardzo dużo. Okazało się, że ludzi wyrzuconych za burtę jest znacznie więcej niż ktokolwiek przewidywał.
Według prof. Karwata ortodoksyjni reformatorzy poświęcali dość łatwo interesy różnych grup, jak np. pracowników PGR-ów, ale przeliczyli się. Powstało bezrobocie strukturalne, ogromne obszary biedy. Widmo degradacji sprawiło, że masy ludzi odpłynęły w stronę populizmu radykalnego, ale - jak się okazało - radykalnego tylko retorycznie jak w przypadku Samoobrony. Z czasem zauważyli, że mają do czynienia tylko z tanią kontestacją i awanturnictwem. Idą więc krok dalej i szukają gospodarza. Syndrom silnego człowieka opiera się właśnie na stereotypie gospodarza. Ludzie akceptują i pałkę, i więzienie, ponieważ uznawane jest to za normalną oprawę porządków, które mają spowodować poprawę ich losu.
Zdaniem rozmówcy "Trybuny" politycy kręcą sznur na własną szyję obwiniając się o przestępstwa, zdrady, szkodnictwo i dywersje. Myślą, że demonizacja przeciwnika szkodzi tylko jemu. Tymczasem powstaje obraz zdegenerowanej elity, gdzie wszystkim chodzi wyłącznie o koryto. (PAP)