Dlaczego nie zawiadomiono sanepidu o chorych na żółtaczkę?
Wojewódzki Inspektor Sanitarny z Wrocławia zawiadomił miejscową prokuraturę o popełnieniu przestępstwa "przeciwko życiu i zdrowiu" przez jedno z wrocławskich laboratoriów, które wykryło u kilku pacjentów żółtaczkę typu C i nie zawiadomiło Sanepidu. Stacja powinna była to zrobić w ciągu 24 godzin. Zakażone osoby były m.in. pacjentami stacji dializ w Ostrowie Wielkopolskim, w której w sumie doszło do zakażenia 48 osób.
21.08.2006 | aktual.: 21.08.2006 15:57
Jak powiedział rzecznik prasowy Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego we Wrocławiu Zdzisław Czekierda, w sumie chodzi o 19 osób z woj. dolnośląskiego, ale nie wszystkie te osoby zostały zakażone w Ostrowie Wielkopolskim. W Ostrowie - jak wynika ze wstępnych ustaleń - zostało zakażonych kilku pacjentów z woj. dolnośląskiego.
Część osób była zakażona żółtaczką typu C wcześniej. To nie zmienia jednak faktu, że wrocławskie laboratorium powinno niezwłocznie powiadomić Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Ostrowie Wielkopolskim albo Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną we Wrocławiu - mówił Czekierda. Dodał, że wrocławskie laboratorium powinno to zrobić w ciągu 24 godzin, a zrobiło to dopiero 10 sierpnia, gdy sprawa była już głośna.
Przesłali nam pakiet dokumentów w tej sprawie w cztery miesiące po wykryciu zakażenia - powiedział Czekierda. Gdyby laboratorium zawiadomiło stację w stosownym czasie, natychmiast przeprowadzono by dodatkowe badania, wywiad środowiskowy.
Do zakażenia 48 pacjentów żółtaczką typu C w stacji dializ w Ostrowie Wielkopolskim doszło w wyniku bałaganu organizacyjnego, nieprzestrzegania zasad sanitarno-epidemiologicznych i higienicznych oraz niechlujstwa personelu - uważa główny inspektor sanitarny kraju, wiceminister zdrowia Andrzej Wojtyła.
Dochodzenie przeprowadzone przez ostrowski Sanepid ujawniło, że głównym źródłem zakażenia był jonometr (urządzenie do badania poziomu elektrolitów)
, w którym nie wymieniano tzw. rurek kapilarnych, lecz płukano je w wodzie. W ten sposób pacjentom wstrzykiwano krew, która była zakażona. Jedna rurka kosztuje jeden grosz. Przy wykonaniu 3375 dializ, podczas których wykonuje się badania diagnostyczne na jonometrze, zużyto 600 jednorazowych rurek kapilarnych - mówił kilka dni temu dyrektor Sanepidu Andrzej Biliński.
Kaliska prokuratura okręgowa, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, prowadzi śledztwo w sprawie narażenia pacjentów stacji dializ na zakażenie żółtaczką. Za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi od 2 do 12 lat więzienia. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.