Trwa ładowanie...
d2wa82d
26-05-2007 05:20

Dla Brytyjczyków Wrocław jest jak Dziki Zachód

Do niedawna to Kraków słynął z najazdów
dzikich hord turystów z Anglii, Irlandii czy Szkocji. Teraz
wyspiarze na celownik wzięli sobie Wrocław - pisze "Dziennik".

d2wa82d
d2wa82d

Czwartkowa ciepła noc. Na wrocławskim rynku ogródki piwne pękają w szwach. Nagle pojawia się niecodzienny pochód: kilka rosłych zakonnic, w habitach i welonach oraz z dużymi krucyfiksami na piersiach, przechadza się w towarzystwie młodego mężczyzny ubranego w strój rodem z sex-shopu.

Okazuje się, że to przedstawienie urządzili sobie podchmieleni Brytyjczycy, którzy zmieniali właśnie knajpkę. Za wszelką cenę chcieli zwrócić na siebie uwagę. Mężczyzna w stroju sado-maso przytulał się do zakonnic, wywijał pupą, na której ciasno opinał się lateks. Nie byli agresywni, nikogo nie zaczepiali, nie było więc podstaw, by ich zatrzymać. Jeśli chodzi o stroje, to habit nie jest symbolem kultu, nie można więc mówić o obrazie uczuć religijnych, a krzyż ma prawo nosić każdy. Nie naruszyli więc prawa - tłumaczy komisarz Beata Tobiasz z dolnośląskiej policji.

Gazeta sugeruje, że anglojęzyczni przybysze zbyt często zachowują się jak chuligani. Wrocław zaczyna mieć z nimi problem. Ostre libacje alkoholowe czy wymiotowanie w miejscach publicznych stały się normą. Najgorzej jest w weekendy. Zwalają się dzikie hordy nastawione na turystykę alkoholową, wlewają w siebie hektolitry piwa i zachowują się, jakby byli na Dzikim Zachodzie - opisuje Agnieszka, kelnerka w jednym z pubów w centrum miasta. (PAP)

d2wa82d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wa82d
Więcej tematów