Diament z supermarketu
"Diamenty są najlepszymi przyjaciółmi dziewczyn" - śpiewała kiedyś Marilyn Monroe. Dzięki skutecznej kampanii reklamowej pierścionek z brylantem od lat 50. był w Stanach Zjednoczonych symbolem trwałej miłości, a biżuteria z brylantami uchodziła za symbol luksusu. Koncern De Beers kontrolujący rynek diamentów zarabiał krocie (w ubiegłym roku sprzedał diamenty warte 6 mld USD). To już jednak przeszłość - wszystko za sprawą dwóch amerykańskich firm: Apollo Diamond z Massachusetts i Gemesis z Florydy, które wyprodukowały diamenty identyczne z naturalnymi.
Naturalny dwukaratowy diament kosztuje około 20 tys. USD. - Identyczny, tyle że wyprodukowany w naszym laboratorium, można kupić za 3,5-4 tys. USD - mówi Carter Clarke, założyciel firmy Gemesis. To rewolucja podobna do tej, która nastąpiła na początku XX wieku na rynku pereł, kiedy w 1906 r. japoński farmer Kokichi Mikimoto wpadł na pomysł hodowli małży w taki sposób, by tworzyły one perły niczym nie różniące się od naturalnych. Spowodowało to spadek ceny pereł aż o 80 proc. Na razie nowe tanie diamenty można kupić tylko w specjalnych sklepach i w Internecie. Latem będą dostępne na całym świecie, a więc także w Polsce.
Przypadek matką wynalazków
Przed ponad stu laty Brytyjczyk Cecil Rhodes założył koncern De Beers, który zmonopolizował rynek diamentów i dyktował ceny na rynku. O końcu monopolu zdecydował man made diamond (diament zrobiony przez człowieka). W tej historii nie byłoby nic nadzwyczajnego (od ponad 50 lat rocznie produkuje się 80 ton niskiej jakości syntetycznych diamentów), gdyby nie to, że kamieni otrzymanych przez Gemesis i Apollo Diamond nie można odróżnić od naturalnych. Matka natura straciła patent na wyrób diamentów przez przypadek. Carter Clarke w 1997 r. wybrał się w podróż służbową do Rosji, gdzie naukowcy pokazali mu urządzenie wynalezione w ramach sowieckiego programu kosmicznego. Służyło ono do wytwarzania syntetycznych diamentów (lepszej jakości niż dotychczas produkowano, ale różniących się od naturalnych). Clarke kupił maszynę za 58 tys. USD i udoskonalił rosyjski patent. Jego wynalazek w ciągu kilku dni odtwarza proces zachodzący przez miliony lat pod ziemią. Do komory ciśnieniowej wprowadza się grafit, podnosi ciśnienie
do 58 tys. atmosfer, podgrzewa do 1300 stopni Celsjusza.
Gemesis produkuje żółte diamenty o wadze do trzech karatów. Robert Linares, właściciel firmy Apollo Diamond z Bostonu, metodę produkcji niemal idealnych diamentów również odkrył przez przypadek. Chciał oczyścić niskiej jakości sztuczny diament i do maszyny dolał trochę kwasu. Otrzymał idealny ćwierćkaratowy kamień z czystego węgla. Dziś technologia Apollo Diamond jest porównywana do technologii wytwarzania monokryształów używanych przy produkcji mikroprocesorów. Diamenty mają mniej defektów niż naturalne.
Aleksander Piński, Małgorzata Zdziechowska