Desperacki krok protestującego górnika. Próbował podciąć sobie żyły
Jeden z włoskich górników, którzy przebywają na głębokości prawie 400 metrów pod ziemią i prowadzą strajk okupacyjny w zagrożonej zamknięciem kopalni węgla na Sardynii, usiłował podciąć sobie żyły na konferencji prasowej pod ziemią. Zorganizowano ją w pobliżu składu kilkuset kilogramów materiałów wybuchowych.
29.08.2012 | aktual.: 29.08.2012 16:20
- Jesteśmy zdesperowani. To właśnie mamy zrobić, pociąć się? - krzyczał jeden z przywódców protestu, działacz związkowy Stefano Meletti raniąc się w nadgarstek. Powstrzymali go koledzy, zaskoczeni jego dramatycznym gestem. Odniósł jedynie powierzchowne rany, odwieziono go do szpitala. Jego życiu nie grozi niebezpieczeństwo.
Konferencja prasowa została przerwana, dziennikarze i fotoreporterzy zostali natychmiast odesłani przez górników windą na powierzchnię.
Trwająca od niedzieli okupacja kopalni Carbosulcis w miejscowości Gonnesa w południowo-zachodniej części Sardynii poprzedza zapowiedziane na piątek rozmowy z rządem w Rzymie na temat szans uratowania zakładu. Protestujący przebywają 373 metry pod ziemią.
Górnicy domagają się definitywnej decyzji ze strony rządu Mario Montiego w sprawie przedłożonego projektu ratowania kopalni, szacowanego na 200 milionów euro, a także zaangażowania ze strony koncernu energetycznego Enel, odbiorcy węgla.
- Nasza batalia nie ma politycznych barw, ale kolor chleba. Nie możemy się poddać - mówią uczestnicy strajku okupacyjnego. Zapowiadają, że będą prowadzić protest do skutku, by nie dopuścić do zamknięcia kopalni. 220 górników protestuje od niedzieli. Domagają się jak najszybszego przedstawienia planów dotyczących przyszłości kopalni Nuraxi Figus w miejscowości Carbonia Iglesias na południowym zachodzie wyspy.
Protestujący mają z sobą blisko siedemset kilogramów materiałów wybuchowych i nie wykluczają użycia ich w momencie desperacji.
Na razie napięcia nie wytrzymał jeden z nich, 49-letni działacz związkowy Stefano Meletti. Podczas zaimprowizowanej konferencji prasowej z okrzykiem: "Czy chcecie śmierci naszej i naszych rodzin!" mężczyzna usiłował podciąć sobie żyły. Odwieziono go natychmiast do szpitala, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Rozmowy w sprawie przyszłości sardyńskiej kopalni zaplanowano na piątek, w siedzibie ministerstwa rozwoju gospodarczego w Rzymie. W tej chwili jest ona własnością regionu, który jednak chce się jej pozbyć do końca roku.