Deportowani z Kuby są w Polsce
Pięcioro z sześciorga Polaków zatrzymanych w nocy z czwartku na piątek w Hawanie przyleciało do Polski.
21.05.2005 | aktual.: 21.05.2005 18:14
Polacy przylecieli tuż po 7.00 rano w sobotę do Brukseli, samolotem z Varadero. Wszystko dobrze, czujemy się dobrze. To, co nam zrobili, nie było trudne. To nie z nas należy robić bohaterów. Na Kubie jest 300 więźniów politycznych, którzy mają wyroki po kilkadziesiąt lat - powiedział Seweryn Blumsztajn, redaktor naczelny krakowskiego wydania "Gazety Wyborczej".
W nocy z czwartku na piątek władze kubańskie zatrzymały grupę dziennikarzy, którzy przylecieli na wyspę, by uczestniczyć w zjeździe opozycji kubańskiej. Wśród zatrzymanych byli Jerzy Jurecki z "Tygodnika Podhalańskiego" (on jako jedyny z grupy przyleci później do Europy), Wojciech Modelski, prezes Centrum Praktyki i Teorii Demokracji, Wojciech Rogacin z Newsweeka oraz tłumacze Marta Cichocka i Maciej Sarna.
Zatrzymanie i deportacja to dowód na to, że reżim boi się ujawniania prawdy i tego, że na Kubie są więźniowie polityczni, którzy odsiadują wyroki za błahostki. Chcieliśmy swoją obecnością pokazać, że Europa i świat o nich nie zapomniał - powiedział Wojciech Rogacin z Newsweeka.
Polacy nie dotarli na zjazd opozycji. Zostali zatrzymani w hotelu w Hawanie w nocy czasu kubańskiego z czwartku na piątek, skąd przewieziono ich na lotnisko, gdzie do południa czekali na deportację w pomieszczeniu dla VIP-ów. Przez cały ten czas nikt im nie podał przyczyn zatrzymania.