Demonstracje w Iraku - zginął chłopiec, są ranni
Iracka policja ostrzelała tłum
demonstrantów na południu Iraku w mieście Samawa, raniąc około 15
ludzi. Sześcioletni chłopiec zginął w wypadku w czasie demonstracji.
Mieszkańcy Samawy - w brytyjskiej strefie stabilizacyjnej - domagali się przede wszystkim poprawy warunków bytu i miejsc pracy. W centrum miasta zgromadziło się ponad tysiąc osób - demonstracja wieczorem w sobotę przybrała bardzo gwałtowny charakter. Jeden z rannych - postrzelony przez policjanta - jest w stanie krytycznym. Ucierpiał też jeden iracki policjant, uderzony kamieniem.
Policja najpierw oddała serię strzałów w powietrze - następnie, gdy demonstranci zaatakowali kamieniami i odłamkami betonu siedzibę władz miejskich, zaczęto strzelać do tłumu. Policjanci, którzy oddali strzały do ludzi, zostali później zatrzymani przez holenderskich żołnierzy, odpowiedzialnych w ramach misji stabilizacyjnej za bezpieczeństwo w tym mieście.
Sobotnie zajścia w Samawie były z uwagą obserwowane w Japonii, gdzie przygotlowuje się do wyjazdu do tego miasta kontyngent japońskich żołnierzy.
Rząd Japonii w grudniu pod presją USA zadecydował o wysłaniu na okres około roku niebojowych oddziałów do Iraku. Misja japońska w Iraku będzie największą spośród podobnych operacji, prowadzonych przez japońskie oddziały po drugiej wojnie światowej. Zdaniem mediów, niebojowe oddziały japońskie zostaną rozmieszczone na południowym wschodzie Iraku na terenie prowincji Musanna. Główną japońską bazą będzie właśnie Samawa.