Demokraci na razie bez szans przeciw Bushowi
Pierwsza debata telewizyjna demokratycznych
pretendentów do Białego Domu w wyborach w 2004 roku, która odbyła
się w sobotę, ujawniła głębokie podziały w tej partii - uważają
komentatorzy.
05.05.2003 19:00
Ich zdaniem, nie rokuje to dobrze szansom jej ewentualnego kandydata przeciw prezydentowi George'owi W. Bushowi, który po zwycięskiej wojnie z Irakiem - według sondaży - cieszy się wśród Amerykanów bardzo silnym poparciem - ok. 70%.
Z sondaży wynika, że gdyby wybory odbyły się dzisiaj, ubiegający się o reelekcję Bush otrzymałby prawie dwa razy więcej głosów niż kandydat Demokratów. Kalkulacje tych ostatnich opierają się głównie na sytuacji gospodarczej. Na razie jest ona nie najlepsza. Według najnowszych danych np. bezrobocie wzrosło do 6%.
W debacie zorganizowanej na Uniwersytecie Karoliny Południowej wzięła udział rekordowa liczba dziewięciu demokratycznych kandydatów do prezydenckiej nominacji, co - zdaniem obserwatorów - jest najlepszym dowodem, że opozycja nie ma zdecydowanego lidera.
Zdaniem obserwatorów, najlepiej wypadł w debacie Lieberman, były kandydat w wyborach w 2000 roku, kiedy ubiegał się o urząd wiceprezydenta u boku Ala Gore'a. Senator zaprezentował się jako centrysta w polityce wewnętrznej i jastrząb w polityce zagranicznej, zwolennik rozbudowy armii i zbrojnych interwencji USA na świecie.
Oprócz Liebermana największe szanse na prezydencką nominację daje się na razie bohaterowi wojny w Wietnamie, senatorowi Kerry. Jego notowania umniejsza wszakże fakt, że reprezentuje on liberalny stan Massachussets i będzie mu trudno zyskać poparcie konserwatywnego południa i środkowego zachodu USA.