Demagogia nie zbawi szpitali
Jeden ze związków zawodowych złożył doniesienie do prokuratury, że komornik, zajmując pieniądze
wrocławskiego szpitala, naraził życie i zdrowie pacjentów. To
skrajny, ale nie jedyny przykład demagogicznych sądów i zachowań,
jakie wywołała dramatyczna sytuacja zadłużonych placówek służby
zdrowia - uważa publicystka "Rzeczpospolitej" Małgorzata Solecka.
03.02.2007 | aktual.: 03.02.2007 07:26
Fakty są takie: ani komornicy, ani wierzyciele szpitali, którzy walczą o swoje pieniądze, prawa nie łamią. Przez całe lata natomiast urzędnicy państwowi, samorządowi, część dyrektorów szpitali - działających m.in. pod presją związkowców - lekceważyli problem zadłużania się publicznej służby zdrowia. Działania ratunkowe rozpoczęte w 2005 roku okazały się niewystarczające albo spóźnione - przynajmniej w stosunku do części szpitali.
Zdaniem autorki komentarza w "Rz", to nie przypadek, że dramatyczne chwile przeżywają dwa szpitale we Wrocławiu i jeden w Legnicy. Można się spodziewać, że w najbliższym czasie opinia publiczna dowie się o trudnej sytuacji kolejnych placówek z tego regionu. Przez lata eksperci przypominali, że liczba łóżek szpitalnych była na Dolnym Śląsku dostosowana nie do potrzeb mieszkańców, ale armii Układu Warszawskiego przygotowującej się do ataku na Europę Zachodnią. I politycy, i samorządowcy - właściciele szpitali - zdawali sobie sprawę, że szpitali jest za dużo. Jednak zabrakło odwagi do ich szybkiej likwidacji. Długi narastały lawinowo - i teraz przychodzi płacić za zaniechanie.
Polskie szpitale potrzebują dziś jednego - natychmiastowego przekształcenia w spółki prawa handlowego. Tylko w ten sposób nareszcie będą mogły mieć prawdziwych właścicieli i prawdziwych menedżerów. Nic innego nie rozwiąże ich problemów - uważa Małgorzata Solecka.