PolskaDębica umiera + około 1000 osób straci pracę

Dębica umiera + około 1000 osób straci pracę

Tak źle jeszcze nie było. Dębickie Zakłady
Mięsne ogłosiły, że z powodu ciężkiej sytuacji zwolnią 170
pracowników. To już trzeci zakład w Dębicy, który w stosunkowo
krótkim czasie wyrzuca ludzi na bruk. Do urzędów pracy puka około
tysiąca kolejnych osób - piszą "Super Nowości".

11.05.2006 | aktual.: 11.05.2006 07:26

- Dębicę dotknęło jakieś przekleństwo. W krótkim czasie praktycznie padają wielkie niegdyś zakłady, ludzie, którzy tworzyli ich potęgę tracą pracę. Mało kto martwi się o ich los - to częsta opinia mieszkańców Dębicy. Półtora roku temu praktycznie działalność zakończyły Chłodnie "Igloopol", gdzie niegdyś pracowało kilkaset osób. W tym roku zwolnienia prawie 400 pracowników ogłosił Goodyear, który przejął Zakłady Oponiarskie, ostatnio gruchnęła wieść o redukcji 170 pracowników Zakładów Mięsnych.

- Jako miasto zrobiliśmy wszystko co można było, by ratować miejsca pracy. Ja sam już dawno miałem obiekcje co do prywatyzacji dębickich zakładów, takich jak Opony czy Igloopol. Pomagaliśmy jak mogliśmy w problemach finansowych Zakładów Mięsnych. Niestety nie mamy wpływu na ich działalność. W przypadkach kryzysowych mogliśmy tylko pomagać przy spłatach zaległości wobec miasta i wypłacać zasiłki. W przypadku zaś Igloopolu, najbardziej zainteresowana powinna być prokuratura - rozkłada ręce wiceburmistrz Dębicy Zygmunt Żabicki.

Pierwszym szokiem dla Dębicy była afera związana z upadkiem Chłodni. Firma, która była wiceliderem na rynku produktów mrożonych kilka lat temu, w dziwnych okolicznościach, została przejęta przez krakowskiego przedsiębiorcę Stanisława K. - człowieka o niezbyt dobrej reputacji. Wtedy zaczęły się największe problemy firmy.

Z zakładów drenowano pieniądze, inne firmy - krzaki przejmowały prawa do wartościowych znaków towarowych "Igloopolu". W koszmarnym tempie rosło zadłużenie, które dzisiaj sięgnęło astronomicznej kwoty 170 milionów złotych. Na początku zeszłego roku zdesperowana, nieopłacana od miesięcy załoga podjęła strajk okupacyjny. Do firmy wkroczył syndyk. Po wielu miesiącach sąd uznał jednak, że nie ma szans na zaspokojenie wierzycieli i resztki majątki zbankrutowanego przedsiębiorstwa... oddał z powrotem Stanisławowi K. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)