Debata prezydencka. Sztuczki sztabów, puste mównice, nieprzypadkowi uczestnicy. "Rafał Trzaskowski stracił"
Andrzej Duda był jedynym uczestnikiem debaty prezydenckiej w Końskich. W tym samym czasie Rafał Trzaskowski samotnie odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas "Areny Prezydenckiej" w Lesznie. Sztaby obu kandydatów chciały pokazać, że rywal obawiał się debaty.
- Sztuczka z pustą mównicą bardziej zaszkodziła Rafałowi Trzaskowskiemu. TVP i Andrzej Duda mieli nieporównanie większy zasięg dotarcia do Polaków niż TVN24, która relacjonowała na żywo wystąpienie kandydata Koalicji Obywatelskiej. Wielu widzów TVP może mieć problem z tym, dlaczego obok prezydenta nie było jego rywala. To może wzmocnić Andrzeja Dudę - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Sergiusz Trzeciak, ekspert marketingu politycznego i komunikacji strategicznej.
Podkreśla, że podczas relacjonowania debaty w mieście Końskie TVP epatowała pustą mównicą. "Nie poznamy odpowiedzi na to pytanie Rafała Trzaskowskiego. Kandydat nie przyszedł" - podkreślał Michał Adamczyk z TVP, który prowadził debatę. Kilkukrotnie wspomniał, że "zwykli Polacy", aby zadać pytanie kandydatom, przejechali nawet kilkaset kilometrów.
Debata prezydencka. Sztuczki sztabów
- Taki zabieg miał na celu pokazanie, że rywal obawiał się debaty. Nie chce dyskutować i automatycznie traci w oczach odbiorców - tłumaczy Sergiusz Trzeciak.
Inna sprawa, że po zakończeniu debaty w Końskich internauci zdemaskowali niektórych autorów pytań do prezydenta Dudy. Jedno z nich zadała była kandydatka na radną powiatu koneckiego z listy Prawi i Solidarni (popieranej przez PiS). Z kolei pytanie: "czy zechce pan być prezydentem niezależnym, poza formacją partyjną?" - zadał działacz lokalnych struktur Solidarnej Polski.
W odpowiedzi Adam Bielan ze sztabu wyborczego Andrzeja Dudy wyzłośliwiał się, że Rafał Trzaskowski pojechał do Leszna, aby odpowiedzieć na pytania dziennikarzy z warszawskich redakcji.
Zdaniem Sergiusza Trzeciaka prawdopodobnie żadne z widowisk nie przekonało większej grupy niezdecydowanych wyborców do podjęcia decyzji w wyborach prezydenckich. Andrzej Duda miał warunki jak na spotkaniu wyborczym, z kolei Rafał Trzaskowski zorganizował konferencję prasową.
- Kandydaci nie wyszli poza własną strefę komfortu. To tak jakby dwie drużyny rozegrały mecz bez przeciwników, ale na swoich stadionach i przy udziale własnych widowni - mówi dalej Sergiusz Trzeciak. - Szkoda, że nie zobaczyliśmy bezpośredniego starcia, w którym są emocje, a jedno źle wypowiedziane słowo sprawia, że ktoś przegrywa debatę i w efekcie całe wybory. Wtedy jest co oglądać. Debaty niewiele zmienią w notowaniach kandydatów - podsumowuje.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl