"Dawno nie widziałem Tuska tak zdenerwowanego". Ekspert ocenił ripostę premiera
- Choć premier demonstrował postawę silnie wojowniczą. Próbował zaprezentować się jako lider silny, pewny siebie, to jego mowa ciała ujawniła zupełnie inne napięcia - ocenia w rozmowie z WP wystąpienie Donalda Tuska ekspert od mowy ciała Maurycy Seweryn. - Dawno nie widziałem Donalda Tuska tak zdenerwowanego, jak dzisiaj - dodaje.
Rząd Donalda Tuska uzyskał wotum zaufania podczas głosowania w Sejmie. Rano premier wygłosił podsumowanie dotychczasowych rządów, opowiedział o planach, odnosząc się do nowej sytuacji po przegranych przez kandydata Koalicji Obywatelskiej wyborach prezydenckich. Około 16:00 premier odpowiedział na serię pytań politycznych przeciwników. Określił je m.in. jako "stek kłamstw".
- Dawno nie widziałem Donalda Tuska tak zdenerwowanego, jak dzisiaj. Z jednej strony wojownik, który wychodzi na polityczne pole bitwy. Z drugiej, człowiek w defensywie, który dobrze wie, że każdy ruch, każde słowo będą analizowane. I że niewielu naprawdę stoi za jego plecami - komentuje Maurycy Seweryn, ekspert mowy ciała, trener wystąpień publicznych i wykładowca akademicki. W ten sposób podsumowuje wystąpienie Donalda Tuska w Sejmie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłowie PiS o bojkocie exposé Tuska. "Upadający, nerwowy", "Szkoda na niego czasu"
Wielkie emocje. Premiera zdradziły ręce
- Premier w całym swoim zachowaniu przyjął konkretną pozycję, która jest świadectwem nastawienia do publiczności, a jednocześnie pewną formą demonstracji – tłumaczy Seweryn. Opisuje ją tak: silny kontakt wzrokowy z publicznością, lekkie pochylenie głowy, zmarszczenie brwi, twarda mimika twarzy, głos wyraźny, obniżony, stanowczy. Ramiona szeroko wysunięte do przodu, dłonie rozstawione na bokach mównicy.
– To zachowanie nieprzypadkowe - ocenia. Ta mocna postawa, zdaniem eksperta, ma jednak drugie dno, skrywa wewnętrzne napięcie i mechanizmy obronne. Tusk, przewidując konfrontację, niemal automatycznie reaguje gniewem na każdy objaw sprzeciwu z ław opozycji.
Kiedy pojawiają się śmiechy, ironiczne komentarze, buczenie – premier Tusk natychmiast reaguje ostrzejszym tonem, wysunięciem szczęki, przygarbieniem ciała do przodu. Dłonie mocniej ściskają mównicę. To klasyczna fizjologia obrony. Mowa ciała mówi: "jestem gotów do walki", ale też "muszę się bronić".
Co ciekawe, podobne reakcje można było zauważyć także w momentach pozornie korzystnych – na przykład przy oklaskach. - Premier nie lubi, kiedy się go rozprasza. Dla kogoś, kto chce mieć pełną kontrolę, nawet aprobata może być źródłem stresu. Widać to wyraźnie w jego reakcji: najpierw lekkie kołysanie ciałem z nogi na nogę, potem pocieranie kciukiem o mównicę, najpierw lewą, później prawą dłonią. Następnie pojawia się poprawianie kartek. To sygnał, że napięcie wzrasta - mówi ekspert.
W drugiej części wystąpienia, w najbardziej emocjonalnym fragmencie odpowiedzi na zarzuty PiS, premier w ciągu jednej minuty aż trzykrotnie poprawiał kartki – każdorazowo przez kilka sekund. – To już nie przypadek, ale wyraźny sygnał stresu – ocenia Seweryn. – Z mojego doświadczenia trenerskiego wynika, że to tzw. "uspokajacze". Publiczność może odczytać je jako niepewność, zawahanie, a nawet brak wiarygodności – dodaje.
Niemrawe oklaski własnego obozu
Rozmówca Wirtualnej Polski zwraca uwagę, że dominacja postawy wojownika nie znajduje odbicia w otoczeniu polityka. - Najgorsze było to, że premier nie miał realnego wsparcia we własnych posłach. Chodzi o niemrawe oklaski, które słychać, gdy premier chwali rząd czy koalicję – są prawie niesłyszalne, podczas gdy gwizdy czy dezaprobata opozycji wyraźnie dominują.
Ten brak energii ze strony własnego obozu to nie tylko problem polityczny – to także, jak zaznacza ekspert, sygnał proksymiczny, czyli związany z przestrzenią i wsparciem w niej obecnym. – Lider, który nie ma za sobą realnej obecności swoich ludzi – fizycznie i emocjonalnie – może być postrzegany jako samotny. I ten obraz był dziś wyraźny – podkreśla Seweryn.
Według eksperta premier próbował zapanować nad sytuacją, narzucić swój ton i rytm, ale było to okupione dużym wysiłkiem emocjonalnym. - Występ Tuska miał być pokazem siły. Ale zbyt wiele było w nim sygnałów walki, stresu, a za mało naturalnej, spokojnej pewności siebie. Widzimy polityka, który dobrze wie, że każdy jego gest i każde słowo będą rozbierane na czynniki pierwsze. I że mimo stanowiska – nie ma komfortu pełnego wsparcia - podsumowuje Maurycy Seweryn.
Tomasz Molga dziennikarz Wirtualnej Polski