Powiedział "zwycięstwo". Jednak emocje widowni zdradziły inny nastrój
Wprawdzie Rafał Trzaskowski mówił "idziemy po zwycięstwo", ale na twarzach stojącej za nim publiczności było widać zaskoczenie i smutek z powodu wyrównanego wyniku - uważa Maurycy Seweryn, który dla WP przeanalizował wystąpienia zwycięzców (exit poll) pierwszej tury wyborów prezydenckich. Ten wynik sprawia, że sztaby obu kandydatów nie mogą mówić ani o zwycięstwie, ani o porażce.
- To nie był triumfator. To był człowiek, który dopiero przygotowuje się do prawdziwej walki - mówi o Trzaskowskim Maurycy Seweryn, ekspert mowy ciała i trener wystąpień publicznych. Zwraca uwagę, że kiedy kandydat Koalicji Obywatelskiej pojawił się na scenie, widoczne były emocje u ludzi stojących za jego plecami.
- To oni nadawali ton, okazując jednocześnie ekscytację, a następnie zaskoczenie, ale i smutek. Te emocje przeniosły się na samego kandydata. Na początku przywdział on maskę zwycięzcy, był uśmiechnięty, dziękował, pokazywał pewność siebie. Ale ta fasada szybko zaczęła pękać. To jest dzień jego porażki - komentuje wystąpienie polityka ekspert mowy ciała.
Maurycy Seweryn podkreśla, że w siódmej minucie przemówienia Trzaskowski wyraźnie się zmienił. To był moment, w którym z kandydata na prezydenta zaczął wyłaniać się lider gotowy przejąć ster.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jutro może być odwrotnie". Ekspert wskazuje na wynik Trzaskowskiego
Ten dzień jest dniem porażki Rafała Trzaskowskiego, ale jednocześnie jest jego Pearl Harbor (słynna bitwa w II wojnie światowej, atak Japonii na bazę USA - przyp. red.). To jest ten moment, kiedy Rafał Trzaskowski jak Stany Zjednoczone w czasie II wojny światowej obudzi się i powstanie na równe nogi. To było widać w jego publicznym wystąpieniu. Z osoby grającej rolę zwycięzcy Trzaskowski przekształcił się w kandydata gotowego do walki. To już był polityk, który wie, że wszystko jeszcze przed nim i że druga tura będzie prawdziwą próbą charakteru.
Według analizy również mowa ciała współgrała z przesłaniem. W pierwszej części przemówienia Trzaskowski mocno opierał się na mównicy. W drugiej części jednak "stanął twardo na nogach" i zaczął świadomie gestykulować. Według eksperta widać było ważne gesty: tzw. amerykański gest zwycięstwa (z ręką lekko uniesioną w geście pewności), gest podkreślenia słów oraz mocne wskazywanie.
Śledź wyniki wyborów prezydenckich na żywo w Wirtualnej Polsce! Poniżej znajdziesz interaktywny mechanizm, który pozwoli ci w czasie rzeczywistym sprawdzać główny wynik wyborczy, analizować dane sondażowe według płci, wieku i wykształcenia, a także zobaczyć, jak głosowano w twoim regionie. Nie przegap żadnego szczegółu - wszystko w jednym miejscu, przejrzyście i na bieżąco.
Karol Nawrocki wchodzi na scenę z rodziną. "To był jego dzień zwycięstwa"
Zdaniem Maurycego Seweryna całkowicie odmienną strategię na przemówienie obrał Karol Nawrocki. W tle kandydata stanęła jego rodzina synowie z małżonką, a nie sympatycy czy ludzie, którzy tworzyli jego kampanię. Rodzina przy kandydacie to symbol stabilności i wartości. To kontrast wobec Trzaskowskiego.
- Zatem Nawrocki pokazał się jako potencjalny przyszły prezydent wraz z rodziną - komentuje ten zabieg wizerunkowy Maurycy Seweryn. - W emocjach i mimice twarzy było widać, że to dzień zwycięstwa i wielka radość Nawrockiego - dodaje.
Wieczór wyborczy Karola Nawrockiego miał jednoznaczny ton - triumf. Przewaga Rafała Trzaskowskiego w sondażach exit poll była minimalna. Kandydat nie pozostawiał wątpliwości, że cieszy się z takiego rozstrzygnięcia.
Zachowanie Nawrockiego sygnalizowało pewność siebie, demonstrowało dużą siłę, wręcz można powiedzieć autorytet. Starał się te trzy elementy podkreślać każdym słowem oraz każdym gestem. Jego chropowaty głos wspomagał go w tym, żeby podkreślić siłę, pewną formę agresywności i autorytet. Postawa Nawrockiego na scenie wyraźnie sygnalizowała pewność siebie i zadowolenie. To był człowiek, który mówi: "już prawie wygrałem" i mówił to w sposób, który ludzi przekonuje.
Karol Nawrocki - jak zauważa ekspert mowy ciała - umiejętnie grał na emocjach publiczności. Nie popadał w nadmierną teatralność, ale potrafił podkreślić swoje przesłanie tonem, pauzami i gestami. Jednocześnie, mimo dominującej prezencji, napięcie nie było mu obce. - W pewnym momencie, podobnie jak Trzaskowski, zaczął poprawiać mikrofon. To zdradzało stres – choć mikrofon był dobrze dopasowany, jego ręce, oburącz, nieświadomie próbowały go naprawiać. To typowy gest napięcia - ocenia Maurycy Seweryn.
Uwagę eksperta przyciągnął też uśmiech Nawrockiego. - Nie do końca pełny, ale szczery. To nie był polityczny grymas. Jego oczy się uśmiechały. Choć próbował ukryć zadowolenie, nie udało mu się tego zrobić. I dobrze - podsumowuje ekspert mowy ciała.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski