Dawcy złego nasienia
W cieniu głośnej awantury o in vitro, w polskim Internecie kwitnie handel nasieniem. Samotna Polka może sobie zafundować upragnione dziecko. Albo kilka godzin strachu o życie.
11.02.2008 | aktual.: 11.02.2008 13:33
Agata, 36-letnia urzędniczka z Warszawy, jest jedną z tysięcy Polek, które nie mają ani męża, ani partnera, ale bardzo chcą mieć dziecko. – Kościół uważa nas za niemoralne, lekarze, w tym psycholodzy, za niezrównoważone psychicznie, otoczenie za nieudacznice. A my po prostu chcemy mieć dzieci. Czy to takie straszne? Czym różnimy się od matek, które mężów mają tylko na papierze, a ciężar wychowywania dzieci spoczywa wyłącznie na ich barkach? – pyta Agata.
Zgadza się z nią doktor Patrycja Dołowy, jedna z założycielek Fundacji MaMa, której celem jest pomoc polskim matkom. – Nie rozumiem, dlaczego w tak różnorodnym świecie, przy tak różnorodnych modelach rodzicielstwa mielibyśmy wciąż piętnować kobiety, które chcą samotnie mieć dzieci – zauważa.
Zdrowy jak byk
Agata nie chciała bezczynnie czekać i postanowiła wziąć los w swoje ręce. Nie przeraziło jej nawet ostrzeżenie, jakie znalazła na jednym z portali, który powstał po to, by kojarzyć przyszłe matki z przyszłymi ojcami: „Pamiętaj, że mężczyzna, który zgłasza się na anonimowego dawcę, może kierować się chęcią skrzywdzenia kobiety oraz jej przyszłych dzieci”. Z dawcą umówiła się na początku stycznia w swoim warszawskim mieszkaniu.
Wcześniej wymienili kilka krótkich e-maili. Dowiedziała się, że mężczyzna jest wykształcony, ma brązowe oczy, bujne, ciemne włosy, 187 centymetrów wzrostu i jest zdrowy jak byk. Zadeklarował jeszcze, że zrobi jej dziecko zupełnie za darmo. Zresztą podobne deklaracje składa większość panów, którzy za pośrednictwem wirtualnego świata postanowili zostać ojcami.
– Chcę, aby ktoś mógł się cieszyć macierzyństwem – wyjaśnia „Przekrojowi” Krzysztof, który jako dawca zalogował się na portalu Lesmama.republika.pl, na którym pojawiają się anonse zarówno osób homo-, jak i heteroseksualnych. – Wystarczy satysfakcja, że komuś pomogłem.
– Moja motywacja jest prosta. To naturalny, biologiczny instynkt przekazywania genów dalej – zapewnia inny internauta.
Dawca, na którego natknęła się Agata, postawił jej jednak pewien warunek: metody sztucznego zapłodnienia, takie jak in vitro czy inseminacja, nie wchodzą w grę. „Chciałbym tradycyjną metodą, jak ludzie, nie jak maszyny, przekazać miłej kobiecie moje wspaniałe nasienie” – oświadczył, po czym dodał: „Gwarantuję sukces, higienę i pełną anonimowość”.
Przez chwilę Agata się zawahała. Wiedziała, że ze sztucznym zapłodnieniem może być problem, bo większość polskich ośrodków leczenia płodności odmawia współpracy z niezamężną kobietą. Inaczej jest w większości krajów Europy, gdzie singielki mogą bez ograniczeń korzystać z banków spermy (w Danii z banków spermy korzystają nawet pary lesbijskie). Gdy Agata zadzwoniła do renomowanej warszawskiej kliniki nOvum z pytaniem, czy mogłaby kupić nasienie anonimowego mężczyzny, usłyszała, że do tego potrzebna jest... zgoda jej męża.
Co ciekawe, nOvum mogłoby pomóc Agacie, bo polskie prawo nie zabrania zapładniania kobiet nasieniem z banku spermy. Ale i tak klinika odmówiła. Dlaczego? – Bo samotna kobieta to kłopot, może na przykład zataić, że ma męża – mówi profesor Jerzy Radwan, współtwórca pierwszego w Polsce udanego in vitro. A ten nie zawsze musi się palić do zostania ojcem nie swojego dziecka.
Dawca może być przestępcą
Nieco większą odwagą może się pochwalić Novomedica z Mysłowic. W tej klinice samotna kobieta może skorzystać z anonimowego banku nasienia pod jednym warunkiem. Musi się zgodzić na bardzo kosztowną stymulację hormonalną przed dokonaniem inseminacji. I nie będzie chciała wiedzieć o dawcy nic poza zdawkowym: „To młody, zdrowy mężczyzna z minimum średnim wykształceniem”. Musi też wydać na zabieg prawie pięć tysięcy złotych*. Taka suma dla samotnej urzędniczki była kwotą nierealną. Bardziej realna wydała jej się propozycja z Internetu.
Dawca zjawił się punktualnie. Nie miał jednak brązowych oczu ani bujnej czupryny. Miał za to metr pięćdziesiąt w kapeluszu. Był gruby i brzydko pachniał. Kobieta wpuściła go do mieszkania, ale po chwili oznajmiła, że z usług tego akurat dawcy nie skorzysta. Wtedy ten przyłożył jej nóż do szyi.
– Trzymał mnie tak do czasu, aż zgodziłam się pójść z nim do łóżka – przyznaje łamiącym się głosem urzędniczka.
Agata nie zgłosiła sprawy policji. – Bałabym się tych uśmieszków, porozumiewawczych spojrzeń, że oto zjawiła się samotna idiotka, która szukała w Internecie spermy, ale oprócz spermy znalazła psychopatę – wyjaśnia.
Urzędniczka z Warszawy nie wie jeszcze, czy jest w ciąży z dawcą. I – jak mówi – wiedzieć nie chce.
Anna Szulc
Dawca z banku spermy
W Polsce klinik, które decydują się sprzedać samotnej kobiecie nasienie, jest niewiele, ale są.
Zalety: Kobieta ma prawie stuprocentową pewność, że ojciec jej przyszłego dziecka jest zdrowy i wykształcony. Może być też prawie pewna, że dawca zostanie anonimowy.
Wady: Trzeba wydać co najmniej pięć tysięcy złotych na jednorazowy zabieg, który często wymaga powtórzenia.
Dawca z Internetu
Metoda zazwyczaj bezgotówkowa. Dawcy chętnie oddają nasienie za darmo.
Zalety: Brak większych kosztów.
Wady: Niebezpieczna, przypomina rosyjską ruletkę. Nie wiemy, kim naprawdę jest dawca. Nie znamy jego faktycznego wyglądu. Może być nosicielem chorób i wad genetycznych. Może stawiać warunki, na przykład chcieć uczestniczyć w wychowaniu dziecka.
Upojna noc z przypadkowym mężczyzną spotkanym w barze lub dyskotece.
Zalety: Tak naprawdę brak większych kosztów i pełen komfort. Wiemy, jak dawca wygląda. Możemy się z nim więcej nie spotkać.
Wady: Niebezpieczna, najczęściej inicjowana pod wpływem alkoholu. Podobnie jak w przypadku dawcy z Internetu istnieje groźba przeniesienia na dziecko nieznanych nam chorób.