Dalajlama na Twitterze odpowiedział na pytania
Zwierzchnik buddyzmu tybetańskiego i Tybetańczyków Dalajlama XIV odpowiadał w piątek w serwisie społecznościowym Twitter na pytania o przyszłość Tybetu.
22.05.2010 | aktual.: 22.05.2010 05:59
Do godzinnej sesji na Twitterze doszło na prośbę mieszkającego w Pekinie chińskiego pisarza Wanga Lixionga, który nawrócił się na buddyzm tybetański.
Wang Lixiong spotkał się z Dalajlamą XIV w hotelu w Nowym Jorku, skąd prowadzili rozmowę na Twitterze.
Za pośrednictwem chińskiego tłumacza dalajlama przekazał krytyczne uwagi o polityce chińskich władz w Tybecie i słowa powitania dla obywateli Chin.
Nie jest jasne, ilu ludzi w Chinach zapoznało się z tymi uwagami. W Chinach dostęp do Twittera jest zablokowany, niemniej usługa ta jest bardzo popularna wśród tysięcy Chińczyków, szczególnie wśród działaczy, którzy jakoś potrafią ominąć blokadę.
Zapis rozmowy z dalajlamą umieszczony na profilu Wanga na Twitterze śledziło ponad 8 tys. osób.
Chiny utrzymują, że Tybet od wieków stanowi część ich terytorium, a Tybetańczycy - że ich ojczyzna przez większą część historii cieszyła się niezależnością i uważają Dalajlamę XIV, który od 1959 roku żyje na wygnaniu w Indiach, za swego prawowitego przywódcę.
Chiny twierdzą, że dalajlama narusza suwerenność Chin, usiłując doprowadzić do niezależności Tybetu; dalajlama natomiast mówi, że chce tylko autonomii dla swoich rodaków, kulturowo i językowo odrębnych od Chińczyków.
Dalajlama powiedział, że przepaść dzieląca Tybetańczyków i stanowiących chińską większość Hanów "pogłębia się coraz bardziej" i że w niektórych rejonach dochodzi do tak dramatycznego wzrostu liczby Hanów, że "kultura tybetańska przeżywa wielki kryzys".
Według Wanga pytania do rozmowy nadesłało ponad 1200 osób; dalajlama odpowiadał na te, które powtarzały się najczęściej.
Tybetańczycy w Chinach od dawna skarżą się na restrykcje, z jakimi spotyka się wyznawany przez nich buddyzm, na kampanie propagandowe władz przeciwko dalajlamie i napływ Hanów do regionów (tzw. Wielkiego Tybetu poza granicami autonomicznego regionu, czyli obecnych chińskich prowincji) od wieków zamieszkiwanych przez Tybetańczyków.
Sytuacja ta leżała u podłoża zamieszek w 2008 roku, w których zginęło według strony tybetańskiej i działaczy praw człowieka około 200 osób; wielu ludzi zostało poddanych później prześladowaniom przez chińskie władze.
- To rząd wywołał te napięcia, nie ludzie - powiedział dalajlama.
Kilka z pytań dotyczyło przyszłości Tybetu po śmierci Dalajlamy XIV.
- Przeżyłem wiele epok i widziałem duże zmiany - odpowiedział Dalajlama XIV. Wskazał, że już obecnie część emerytowanych członków partii i rządu, jak również intelektualistów uważa, że chińska polityka etniczna nie jest sprawiedliwa i wymaga przemyślenia.
Wyraził też nadzieję, że "w nie tak odległej przyszłości dojdzie do zmiany i problemy zostaną rozwiązane".
W piątkowej rozmowie nie było wzmianki o jego powrocie do Chin.