PolskaCzystka w policji po nieprawdziwej informacji "GW"

Czystka w policji po nieprawdziwej informacji "GW"

Komendant wojewódzki policji w Łodzi Janusz
Tkaczyk odwołany, naczelnik zarządu Centralnego Biura Śledczego
(CBŚ) w Olsztynie Jan Markowski zwolniony - to reakcje resortu
spraw wewnętrznych i policji po piątkowym oświadczeniu "Gazety
Wyborczej", że jej poniedziałkowy artykuł o współpracy policjantów
z gangsterami był nieprawdziwy, a informatorem gazety w tej
sprawie był Tkaczyk.

27.05.2005 | aktual.: 27.05.2005 18:32

Obraz

W piątek na konferencji prasowej w Warszawie komendant główny policji Leszek Szreder zapowiedział dalsze "zmiany" w CBŚ.

Minister spraw wewnętrznych i administracji Ryszard Kalisz mówiąc o swej decyzji dotyczącej odwołania Tkaczyka, podkreślił, że zmiana ta jest podyktowana dobrem służby i ma na celu ochronę jej interesów. Dodał, że toczące się przeciwko Tkaczykowi postępowanie dyscyplinarne (związane z zarzutami wysuwanymi przeciwko niemu przez związki zawodowe)
zostało uzupełnione o kolejne zarzuty związane z przekazywaniem informacji gazecie.

Obraz

W piątek "GW" doniosła, że "padła ofiarą umyślnej dezinformacji, którą prawdopodobnie zaplanował szef zarządu CBŚ w Olsztynie Jan Markowski". Gazeta ujawniła też, że informacje o aferze, czyli współpracy policjantów z gangsterami przekazał jej komendant wojewódzki policji w Łodzi Janusz Tkaczyk. Według "GW", Tkaczyk miał informować o sprawie m.in. zastępcę prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika i wojewodę łódzkiego Stefana Krajewskiego.

Nie wiem, czy to była prowokacja. To jest pytanie do "GW". Poleciłem przeprowadzić kontrolę i będę to wyjaśniał(...) Problemem policji są zjawiska w policji, problemem policji jest to, co się dzieje - że komendant wojewódzki mógł przekazywać te informacje poza drogą służbową (...). Natomiast problemem "GW" jest to, że ten artykuł w poniedziałek się ukazał - powiedział Kalisz.

Na pytanie, czy przed poniedziałkową publikacją "GW" był informowany o sprawie przez wojewodę łódzkiego Kalisz odpowiedział, że Krajewski dzwonił do niego w niedzielę i umówili się na rozmowę u niego w gabinecie w poniedziałek o 12.30. Dopiero wtedy na ten temat rozmawialiśmy, natomiast przed publikacją nie miałem żadnej wiedzy poza tą drobną informacją, że w stosunku do jednego pracownika prowadzone jest jakieś postępowanie - powiedział Kalisz.

Pytany o to, czy jest możliwe przywrócenie na stanowisko wiceministra Andrzeja Brachmańskiego, który w MSWiA nadzorował policję i został odwołany z pełnionego stanowiska w środę po poniedziałkowym artykule "Gazety Wyborczej", Kalisz powiedział, że tego typu decyzje leżą w kompetencji premiera.

Ja nie złożyłem wniosku o odwołanie pana ministra Brachmańskiego. Na mocy ustawy o Radzie Ministrów premier miał możliwość odwołania sekretarza stanu w MSWiA, podobnie jak w każdym ministerstwie. Premier jest moim zwierzchnikiem, (...) ja jestem podwładnym pana premiera - mówił Kalisz.

Dodał, że nie brał udziału w redagowaniu piątkowego apelu SLD do premiera, by przywrócić Brachmańskiego.

Tymczasem zastępca redaktora naczelnego "GW" Piotr Pacewicz powiedział, że Brachmański nie został zwolniony za informacje, które gazeta podała w artykule "Gang w Komendzie Głównej".

Tam w resorcie była świadomość, że to nie są prawdziwe informacje (zawarte w artykule o "Gangu"). To znaczy jego wersja zdarzeń (na ten temat) została przyjęta przez ministra Kalisza i przez władze policji. Oni wiedzieli, że to nie jest prawda, niestety, myśmy tego nie wiedzieli wtedy. Ale oni to wiedzieli, czyli on padł ofiarą tego, do jakiego stanu została doprowadzona policja w ogóle, innych afer - argumentował, mówiąc nt. Brachmańskiego.

Premier Marek Belka odwołanie Brachmańskiego uzasadnił potrzebą poniesienia odpowiedzialności politycznej za stan chaosu i pogorszenia się wizerunku policji.

Z kolei Szreder pytany przez dziennikarzy, co będzie, gdy okaże się, że Markowski jest niewinny, powiedział, że przywróci taką instytucję w policji jak "oddanie honoru".

Uzasadniając zwolnienie Markowskiego, Szreder powiedział, iż podjął taką decyzję po doniesieniach mediów, a szczególnie "GW", że był on wmieszany w sprawę. Zapowiedział, że całość materiałów dotyczących sprawy rzekomego gangu w Komendzie Głównej Policji zostanie przekazana do prokuratury.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)