Czy warto było iść na wojnę w Iraku?
Gorszego scenariusza wydarzeń w Iraku dla USA i ich sojuszników nie wymyśliłby sam Osama bin Laden. I pomyśleć, że rok temu w Bagdadzie tańczono wokół amerykańskiej flagi i obalonego pomnika Saddama Husajna – piszą Wojciech Rogacin i Jacek Czarnecki z Bagdadu w najnowszym umerze tygodnika „Newsweek”.
13.04.2004 09:08
Gorszego scenariusza wydarzeń w Iraku dla USA i ich sojuszników nie wymyśliłby sam Osama bin Laden – piszą dziennikarze „Newsweeka”. Rok po upadku Bagdadu i zakończeniu wojny kraj znów staje w ogniu walk. Pod Al-Falludżą w starciu z islamskimi ekstremistami ginie kilkunastu amerykańskich marines. W bagdadzkiej dzielnicy Sadr City, której mieszkańcy rok temu z kwiatami witali amerykańskie czołgi, zwolennicy młodego watażki Muktady al-Sadra toczą regularną bitwę z żołnierzami USA. Na południu - w strefie polskiej i brytyjskiej - sadryści przejmują kontrolę nad urzędami i posterunkami policji w czterech miastach. Ginie kilku wojskowych z dowodzonej przez Polaków dywizji. Na szczęście nie ma wśród nich naszych żołnierzy. Są jednak wśród rannych.
Iraccy policjanci w wielu miastach przechodzą na stronę rebeliantów. – „Jedziesz drogą i nie wiesz, czy checkpoint, do którego się zbliżasz, nie jest już w rękach sadrystów” - „Newsweek” cytuje zagranicznych dziennikarzy.