Czy w tym roku będziemy krzyczeć na widok Mikołaja?
Czy w tym roku też będziemy mieć dosyć świąt Bożego Narodzenia nim one wreszcie nadejdą? Bardzo prawdopodobne, bo na witrynach sklepowych święta już się zaczynają. Miesiąc przed Mikołajkami w sklepach stoją już mikołaje. Już obok zniczy leżały choinkowe lampki i bombki.
W grudniu już nie mogę patrzeć na wystawy, a to wtedy powinna być przyjemność – mówi mi mieszkanka Warszawy. Polacy są zgodni, że zaczynamy świętować zbyt wcześnie. A właściwie nie my, a producenci zabawek, firmy cateringowe, właściciele sklepów. Bo to, że rozkładamy wydatki na dwa miesiące i wcześniej kupujemy część prezentów pod choinkę, nie wydaje się niemądre. Jednak to, że jesteśmy zasypywani dekoracjami i promocjami świątecznymi już w listopadzie uważam za przesadę.
Zbyt wczesne fetowanie świąt może spowodować, że jak już nadejdą, będziemy mieli ich serdecznie dość. Na szczęście większość z nas nie zamawia jeszcze jedzenia z restauracji i usługi z firmy, która przygotuje mieszkanie do świąt. Wigilię spędzamy w rodzinnym gronie, tradycyjnie dzieląc się opłatkiem. Gdyby nie zabiegi marketingowców, święta by przychodziły w swoim tempie i cieszyły nawet tych, co nie przepadają za zakupami...
Rzeczywistość jest niestety inna: tłoczymy się w sklepach, z głośników słychać kolędy... a właściwie piosenki świąteczne w języku angielskim, a kolejka do kasy gigantyczna. Kto a nas nie marzył kiedykolwiek, żeby ten cały przedświąteczny zgiełk ominąć i zniknąć gdzieś daleko. Wrócilibyśmy wtedy 24 grudnia i czekali na pierwszą gwiazdkę. Próbował już to zrobić w swojej książce "Ominąć Święta" John Grisham. Nie zdradzę wam, czy mu się udało.
Nie dajmy się więc zwariować, a może uratujemy w sobie trochę magii Świąt Bożego Narodzenia.
Katarzyna Bogdańska, Wirtualna Polska