PolskaCzy ta okładka to bluźnierstwo?

Czy ta okładka to bluźnierstwo?

Takiego startu nie miał jeszcze żaden z polskich tygodników. W dniu, w którym "Wręcz przeciwnie" pojawił się w kioskach, dwóch jego autorów - Sławomir Cenckiewicz i Tomasz Terlikowski - ogłosiło, że rezygnuje z dalszej współpracy. Powodem ich decyzji ma być okładka, która według nich "obraża katolickie sumienie" i jest "kupczeniem rzeczami świętymi". Jan Piński, redaktor naczelny nowego tygodnika mówi Wirtualnej Polsce, że jest bardzo zaskoczony zachowaniem publicystów.

27.09.2011 | aktual.: 03.10.2011 12:09

- Jest mi bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Jestem zaskoczony, że okładka wywołała aż takie emocje. Zdecydowana większość naszej redakcji jest wyznania rzymskokatolickiego i nikogo innego ona nie uraziła - przyznaje redaktor naczelny "Wręcz przeciwnie" Jan Piński. Jego zdaniem okładka nie kpi z religii, ale z polityków, którzy instrumentalnie traktują Kościół.

Kontrowersje wokół okładki

Sławomir Cenckiewicz stwierdził, że „z największą odrazą” przyjął wygląd okładki pierwszego numeru tygodnika, która „obraża jego katolickie sumienie”. „Odbieram ją za bluźnierstwo i kpinę z Mszy św. oraz jednego z najważniejszych artykułów wiary katolickiej – wiary w Najświętszy Sakrament” – ocenił krótko historyk i były pracownik IPN. Dodał przy tym, że artykuł „Casino Gdańsk”, który przygotował wspólnie z Adamem Chmieleckim, jest jego ostatnim tekstem dla „Wręcz Przeciwnie”. Kończąc swe oświadczenie Cenckiewicz przeprasza za swoją obecność na łamach tygodnika „wszystkie osoby, które poczuły się zgorszone okładką, wpisującą się w obecną kampanię antykatolicką w Polsce”.

Okładka, która wywołała tyle kontrowersji, przedstawia fotomontaż - Donald Tusk i Jarosław Kaczyński ubrani w stroje liturgiczne udzielają sobie wzajemnie komunii św. W ten sposób zilustrowany jest artykuł Tomasza Terlikowskiego zatytułowany „Kościół Tuska kontra Kościół Kaczyńskiego” opisujący, jak politycy różnych formacji od lat walczą o wpływy w środowisku duchownych. Piński broniąc okładki tłumaczy, że jeżeli można napisać, że „politycy kupczą religią” (tak brzmi podtytuł tekstu Terlikowskiego), to tym bardziej można pokazać to w formie graficznej. Dodaje przy tym, że tygodnik „Wprost”, w którym wcześniej wszyscy trzej publikowali, niejednokrotnie dawał dużo odważniejsze okładki (np. zdjęcie „ukrzyżowanego” Kuby Wojewódzkiego), jednak ani Terlikowski ani Cenckiewicz nigdy przeciwko takim zabiegom nie protestowali, nie mówiąc o zrywaniu współpracy.

Tomasz Terlikowski uzasadniając swoją rezygnację ze współpracy z tygodnikiem stwierdził, że jest mu wstyd z powodu okładki, szczególnie, że jest ona ilustracją do jego tekstu. „Nie przewidziałem, że tekst zostanie zilustrowany okładką, która sama w sobie jest kupczeniem rzeczami świętymi, jakimi jest dla katolika Najświętszy Sakrament” – czytamy w jego oświadczeniu. Publicysta pisze też, że zna tradycję okładek „Wprostowych”, ale nie potrafi zaakceptować „zabawy świętą rzeczywistością, która ma przyciągnąć uwagę czytelników”.

Piński, który pełnił wcześniej funkcję m.in. szefa działu krajowego "Wprost" i dyrektora Agencji Informacji TVP, odpiera zarzuty Terlikowskiego o „marketingowe wykorzystanie świętych dla katolików rzeczy”. Wyjaśnia, że okładka jest reklamą zawartości tygodnika. – Zależało nam, by taki mądry i odważny tekst, jaki napisał Tomek Terlikowski, przeczytało jak najwięcej osób. Dlatego poświęciliśmy mu okładkę – mówi. Ubolewa nad decyzją redaktora naczelnego portalu Fronda, którego publicystykę bardzo ceni. – Jest mi ogromnie żal również felietonów „Taliba z Warszawy”, które Tomek miał dla nas pisać – mówi.

Problemy ze startem

Rezygnacja publicystów to nie jedyny problem, jaki towarzyszy debiutowi „Wręcz przeciwnie”. Tygodnik, który początkowo miał się ukazywać pod szyldem „Wprost przeciwnie”, musiał zmodyfikować swój tytuł i przesunąć planowany na 19 września start z powodu decyzji firmy Ruch, która odmówiła dystrybucji pisma, argumentując to "ochroną praw wyłącznych Agencji Wydawniczo-Reklamowej Wprost". Jan Piński twierdzi, że na decyzję Ruchu miało wpływ pismo od platformy mediowej Point Group, wydawcy konkurencyjnego "Wprost". Przypomina, że oprócz Ruchu inni kolporterzy przyjęli czasopismo do dystrybucji.

Nie jest tajemnicą, że oba tygodniki pozostają skonfliktowane. „Wręcz przeciwnie” tworzą byli dziennikarze "Wprost", nie zgadzający się z linią, jakie pismo obrało po postawieniu na jego czele Tomasza Lisa. Twórcy nowego tytułu zapowiadali, że chcą stworzyć tygodnik, w którym będą nawiązywać do najlepszych tradycji ‘starego’ „Wprost” – „liberalnego w sferze gospodarczej, konserwatywnego w sprawach obyczajowych i nie bojącego się poglądów przeciwnych niż obecne w większości mediów”.

Pojawienie się na rynku nowego tygodnika nie jest dobrą informacją dla pozostałych wydawców. Rywala szczególnie może się obawiać powstałe niedawno konserwatywno-liberalne „Uważam Rze”, czasopismo tworzone przez dziennikarzy dziennika „Rzeczpospolita”. Jan Piński podkreśla, że „Wręcz przeciwnie” będzie miało zupełnie inny charakter niż tygodnik Pawła Lisickiego.

- "Uważam Rze" to ciężka, przynudna publicystyka będącą rozszerzeniem tekstów z "Rzeczpospolitej". My robimy tygodnik opinii, jakim kiedyś był "Wprost". Czytelnicy znajdą w nim wiele ciekawych tekstów bez wyraźnej linii politycznej, którą kieruje się "Uważam Rze" - mówi Wirtualnej Polsce szef "Wręcz przeciwnie".

Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (363)