Czy sąd przyzna Niemce 2,5 mln zł odszkodowania?
20 września Sąd Okręgowy w Olsztynie ma ogłosić czy należy przyznać odszkodowanie obywatelce Niemiec Agnes Trawny, która żąda 2,5 mln zł za pozostawioną na Mazurach nieruchomość. Odnosząc się właśnie do tej sprawy premier Jarosław Kaczyński mówił w lipcu, że obowiązkiem sądów jest działanie zgodnie z polską racją stanu i polskim interesem narodowym.
Przed sądem odbyła się w czwartek druga rozprawa w procesie o odszkodowanie, jakiego domaga się od Skarbu Państwa i gminy Jedwabno 68-letnia obywatelka Niemiec. Strony pozwane - gmina Jedwabno oraz Skarb Państwa reprezentowany przez prokuratorię generalną - uznają, że roszczenia Niemki są bezzasadne i wnoszą o oddalenie powództwa. Od Skarbu Państwa Trawny żąda 1,5 mln zł, a od gminy Jedwabno 1 mln zł.
Agnes Trawny argumentowała przed sądem, że decyzja o wyjeździe z Polski była spowodowana szykanami wobec jej rodziny. Moi rodzice czuli się Polakami a w domu rodzinnym rozmawialiśmy po polsku. Decyzję o wyjeździe do Niemiec podjęłam w 1977 roku, gdy moim dzieciom dokuczano w szkole. Ja dobrze żyłam z ludźmi, mnie to nie przeszkadzało. Do moich dzieci mówili, że są Niemcami - powiedziała Trawny.
Opowiadając o procedurze opuszczenia Polski, mówiła, że musiała podpisać dokumenty o zrzeczeniu się obywatelstwa i na tej podstawie dostała paszport. Wyjeżdżając zostawiliśmy gospodarstwo, inwentarz został sprzedany, klucze od domu zostawiliśmy znajomym - powiedziała Trawny.
Wójt gminy Jedwabno Włodzimierz Budny mówił przed sądem, że w latach 70. na Mazurach było wiele opuszczonych gospodarstw. Podkreślił, że zabezpieczano je przed szabrownikami, bo mogły być okradzione. Podkreślił, że Agnes Trawny już uzyskała korzyści finansowe za zwrócone jej częściowo mienie, bo sprzedała działki, za które dostała ok. 200 tysięcy zł. Sama Trawny przyznała, że za sprzedaż dostępu do jeziora właścicielom okolicznych działek uzyskała ok. 150 tys zł.
Agnes Trawny - mieszkająca na Mazurach do połowy lat 70. - otrzymała w 1970 roku jako ojcowiznę działki w Nartach i Witkówku o łącznej powierzchni 59 ha. Gdy w 1977 r. wyjechała na stałe do Niemiec, ówczesny naczelnik gminy Jedwabno wydał decyzję o przejściu tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa.
Na mocy wyroku Sądu Najwyższego w 2005 roku Trawny odzyskała część nieruchomości, czyli gospodarstwo rolne w Nartach. Nieruchomość była przez 30 lat własnością Skarbu Państwa, pozostającą w zarządzie Nadleśnictwa Szczytno. Dwie emerytowane rodziny pracowników leśnych muszą się stamtąd wyprowadzić.
Obecnie Trawny domaga się odszkodowania za pozostałe grunty. Zostały one przejęte od Skarbu Państwa przez gminę (komunalizacja). Gmina podzieliła grunty na 32 działki i sprzedała nabywcom. Odzyskanie tych działek przez Trawny jest niemożliwe, ponieważ ich sprzedaż nowym właścicielom jest chroniona rękojmią związaną z wpisem do ksiąg wieczystych.
Zdaniem mec. Andrzeja Jemielity, gmina sprzedając działki, bezprawnie uzyskała korzyść majątkową kosztem dawnej właścicieli, a ona z tego tytułu poniosła szkodę.
Jednym z fundamentów demokratycznego państwa prawnego jest ochrona prawa własności a konstytucja zapewnia prawo każdemu do wynagrodzenia szkody, jaka została mu wyrządzona przez niezgodne z prawem działanie organu władzy publicznej - mówił pełnomocnik.
Mec. Jemielita wniósł także do sądu o zwolnienie obywatelki Niemiec z opłaty sądowej w kwocie 500 złotych. Tłumaczy, że kobieta, mająca dom w Niemczech, utrzymuje się z renty, która w znacznej mierze przeznaczana jest na spłatę kredytu mieszkaniowego.
Trawny wyjeżdżając z Polski w połowie lat 70., nabyła status tzw. późnego przesiedleńcy. Ci zaś otrzymywali rekompensaty od niemieckiego rządu za pozostawiony w Polsce majątek, dostawali także środki finansowe na zagospodarowanie się. Obecnie Agnes Trawny domaga się zwrotu mienia w Polsce w związku z żądaniem, jakie wystosował wobec niej niemiecki Finansowy Urząd Wyrównawczy. Instytucja chce od niej zwrotu odszkodowania za pozostawiony w Polsce majątek, wskazując, że istnieje możliwość jego odzyskania.
Odnosząc się właśnie do przypadku Trawny, premier Jarosław Kaczyński mówił w lipcu, że należy przeciwstawić się destabilizacji polskiej własności na ziemiach północnych i zachodnich. Musi być zupełnie jasne, że obowiązkiem sądów (...) jest działanie zgodnie z polską racją stanu, z polskim interesem narodowym. Wydaje mi się to oczywiste i chciałem wystosować apel do wszystkich sędziów, szczególnie do Sądu Najwyższego, by się tego rodzaju względami kierowali - podkreślał premier.
Wypowiedź ta spotkała się z repliką I prezesa Sądu Najwyższego, Lecha Gardockiego, który określił ją jako "nawoływanie do łamania prawa". Wynik sporu sądowego nie może zależeć od narodowości lub obywatelstwa stron procesu - oświadczył Gardocki.