Czy Polak mógł zaatakować rabina?
Prawdę mówiąc zawsze miałem mieszane uczucia, kiedy pobożni muzułmanie, komentując zamachy fundamentalistów, mówili: „to nie są nasi bracia, oni nie mają nic wspólnego z islamem, żaden prawdziwy muzułmanin nie zrobi czegoś takiego”. Nie uważam, że wyznawcy islamu są urodzonymi mordercami, ale tego typu teksty pachniały mi trochę wymigiwaniem się. I w zeszły weekend, kiedy mój rodak zaatakował Naczelnego Rabina Polski zrozumiałem, co czują pobożni muzułmanie. Sorry – tego nie mógł zrobić Polak. Problem polega jednak na tym, że mógł.
31.05.2006 | aktual.: 31.05.2006 16:26
Taka zresztą była pierwsza reakcja niektórych przedstawicieli polskich władz. Pojawiały się głosy, że atak na Michaela Schudricha jest być może prowokacją przeprowadzoną przez środowiska o antypolskim charakterze. Tego nie mógł zrobić prawdziwy Polak, tego nie mógł zrobić prawdziwy katolik, patriota, nasz kolega. Niestety genetyczny patriotyzm, przekazywana z pokolenie na pokolenie religia, biało-czerwona naszywka na ramieniu kusej kurtki - to wszystko nie chroni od głupoty i tendencji do patologicznej nienawiści.
Nasz prezydent, witając na lotnisku w Warszawie papieża Benedykta XVI, na dwa dni przed atakiem niezidentyfikowanego sprawcy na rabina, powiedział: Nasz naród od tysiąca lat opierał swoją tożsamość na fundamencie wiary chrześcijańskiej. Stąd tak wielkie w Polsce tradycje tolerancji, poszanowania wolności sumienia, współistnienia wielu kultur, religii i wyznań. To bardzo ważna deklaracja, szczególnie w ustach polityka, który przez różne środowiska od czasu do czasu podejrzewany o zachowania dyskryminacyjne. Ważne jest jednak, żeby nie potraktować tej wypowiedzi jako usprawiedliwienia, a jako wyzwanie.
Idiota, któremu zdaje się, że Polska jest tylko dla Polaków, a Polak nie może nie być katolikiem, jest członkiem narodu, który od tysiąca lat opiera swoją tożsamość na fundamencie chrześcijaństwa. I kiedy mówię: „tego nie mógł zrobić Polak”, nie znaczy to, że idealistycznie wierzę, że chrześcijański fundament i tragiczna historia uodporniły nas na faszyzm i inne ponure izmy. Oznacza to tylko tyle, że nie zgadzam się na to, aby ksenofobia, antysemityzm, rasizm, uprzedzenia do mniejszości seksualnych były częścią naszej tożsamości. Sposobem na wykluczenie tego brunatnego typa (a właściwie jego przestępczego zachowania) z mojej wspólnoty narodowej nie jest odwołująca się do pięknego kawałka historii deklaracja: „Polacy zawsze byli tolerancyjni”, a ciężka praca na teraz. Ciężka praca dla każdego z nas nad tym, by zasłużyć na pozytywną ocenę historii w przyszłości.
Rytualne wspominanie Jagiellońskiej Rzeczpospolitej wielu narodów nie uchroni nas przed kolejnymi zbrodniarzami, dla których jedynym argumentem jest pięść i gaz łzawiący. Ponure izmy nie spadają z kosmosu. One rodzą się w społeczeństwie. Pomagamy im wzrastać za każdym razem, gdy śmiejemy się z ksenofobicznych dowcipów, za każdym razem, gdy nie reagujemy na rasistowskie gadki naszych kolegów, gdy spokojnie mijamy księgarnie, w której w imię narodowych ideałów sprzedawane są szkalujące inne religie broszury. Nie wystarczy się od tego odciąć, odseparować, nie zauważyć.
Od czasu do czasu powraca sprawa karygodnych wypowiedzi historycznych ignorantów na temat „polskich obozów śmierci”. Oczywiście nasi dyplomaci, politycy i historycy słusznie robią, walcząc przeciwko takim bzdurom. Ale ich walka będzie skuteczniejsza, jeśli każdy z nas, na własnym podwórku czynami, a nie sentymentalnymi deklaracjami, zawalczy o to, by nikt na świecie nie mógł sobie wyobrazić Polaka-antysemity.
Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska