Czy Polacy pójdą na wybory?
Wybory cieszą się w Polsce coraz mniejszym zainteresowaniem. W wyborach do Sejmu w 2001 roku głosowało 46% Polaków, a w 2005 jeszcze mniej - 40%. Uczestnictwo w wyborach samorządowych jest jeszcze niższe. Nadchodzące wybory samorządowe pozwolą sprawdzić kilka rozpowszechnionych opinii na temat frekwencji wyborczej.
07.09.2006 | aktual.: 07.09.2006 06:21
Jedna z nich głosi, że konflikt i silne emocje sprzyjają mobilizacji wyborców. Atmosfera taka będzie towarzyszyła nam do końca kampanii wyborczej, a rzucanie oskarżeń i pomówień pod adresem przeciwników już się zaczęło. Czas pokaże, czy zmobilizuje to „twarde” jądro, czyli oddanych zwolenników danej partii, czy też przekona osoby bardziej niepewne, wahające się. Możemy też mieć do czynienia z sytuacją odwrotną: konflikty i pomówienia, które niewątpliwie nasilą się, do reszty zniechęcą wyborców. Machną oni ręką na politykę, która coraz bardziej nasycona jest agresją i złością. Politykom kampania wyborcza kojarzy się bowiem z wojną, jak dowodził w jednej z gazet poseł PiS Tadeusz Cymański. Jarosław Kaczyński również mówi o wojnie, którą toczy.
Partie polityczne obecnie dość wcześnie rozpoczęły swoje kampanie. Jarosław Kaczyński już od kilku miesięcy jeździ po kraju mobilizując aktywistów lokalnych, a Andrzej Lepper prowadził swoją kampanię korzystając z suszy i powodzi. Czy wczesne rozpoczęcie kampanii wyborczej zachęci ludzi, ponieważ mają szansę wyrobić sobie opinie, czy też zniechęci, po prostu znudzi to, że ciągle te same osoby powtarzają te same wątki?
Politolodzy sądzą też, że polaryzacja polityczna i towarzysząca jej klarowność podziałów powinna sprzyjać uczestnictwu. Ułatwia to opowiedzenie się po jednej ze stron i sprzyja utożsamieniu się z nią. Obecnie mamy do czynienia z silną polaryzacją partii i ludzi. Jedni zaliczani są do łże-elit, rozhisteryzowanych przeciwników IV RP, drudzy do „psujów” państwa, po których długo przyjdzie naprawiać Polskę. Jednak polaryzacja sceny politycznej mobilizuje do uczestnictwa w wyborach tylko w wypadku, gdy spór ma charakter merytoryczny i dotyczy ważnych dla wyborców spraw. Jeśli wyborcy uznają, że spór sprowadza się do wymieniania „razów”, odwrócą się od wyborów.
Niewątpliwie niechęć do uczestnictwa w wyborach związana jest ze sposobem uprawiania polityki. A przede wszystkim lekceważącym stosunkiem do wyborców. Dla wielu osób jednak ważne są też względy życiowe. Po prostu nie mogą oni, z różnych względów, dotrzeć do lokali wyborczych. Są to osoby starsze, schorowane, niepełnosprawne oraz pracujące długo i poza domem. Z myślą o nich Instytut Spraw Publicznych przygotował projekty dotyczące wprowadzenia dwudniowego głosowania, przedłużenia godzin otwarcia lokali wyborczych i wprowadzenia instytucji pełnomocnika dla osób niepełnosprawnych i w podeszłym wieku. Czas pokaże, czy uda się jeszcze przed wyborami samorządowymi przegłosować te propozycje. A może dopiero fatalnie niska frekwencja w wyborach samorządowych, jeśli taka będzie, spowoduje, że politycy uznają te ułatwienia dla wyborców za ważne, że wprowadzą je w życie?
Zapraszam wszystkich zainteresowanych do wypowiadania się na forum dyskusyjnym pt. „Przyjazne procedury głosowania?” na stronie www.isp.org.pl.
Prof. Lena Kolarska-Bobińska, Instytut Spraw Publicznych