PolskaCzy Platforma powinna już się bać?

Czy Platforma powinna już się bać?

W notowaniach rządu Donalda Tuska i Platformy powtarza się prawidłowość znana z poprzednich lat: popularność partii rządzącej zachowuje się dłużej i jest bardziej trwała niż w przypadku rządu, jaki ta partia tworzy (różnica wynosi aż 16 punktów procentowych). Także osobista pozycja premiera Tuska jest wyższa, niż jego gabinetu. Platforma wciąż jest postrzegana jako ugrupowanie, które pogrążyło PiS i odsunęło w przeszłość wizję opresyjnej i konfliktowej IV RP.

Czy Platforma powinna już się bać?
Źródło zdjęć: © Archiwum

13.06.2008 | aktual.: 13.06.2008 10:50

Platforma jest zatem symbolem wielkiej zmiany. Rząd zaś bierze na siebie odpowiedzialność za wszystkie dolegliwości dnia codziennego. Tak było także w czasach władzy PiS, kiedy notowania rządu Jarosława Kaczyńskiego były katastrofalne, ale sam PiS trzymał się w sondażach zupełnie przyzwoicie, co potwierdziły wybory w 2007 roku. PiS bowiem długo uosabiał hasła uzdrowienia państwa, które w sensie deklaratywnym były akceptowane przez dużą część Polaków, niezależnie od nieudolnej ich realizacji.

Notowania rządu Tuska spadają, jak wynika z sondażu Wirtualnej Polski, z powodu kilku kumulujących się wydarzeń i procesów: wciąż pobrzmiewają echa ryzykownej wizyty premiera w Ameryce Południowej (zawsze efekt jest trochę oddalony w czasie), sytuacja w służbie zdrowia, gdzie wciąż nie widać spójnego planu, rosnące ceny, choć to zjawisko niezależne od rządu, także wpływają na społeczną dekoniunkturę w nastrojach, zapewne nie pomaga też egzaltowana w swoich działaniach Julia Pitera i niekonsekwentne rozliczanie okresu rządów PiS.

Biorąc pod uwagę, że także notowania samej Platformy powoli spadają (z okresowymi niewielkimi wzlotami, ale już wokół 50%, a nie 60%), być może od tej partii odchodzi „grupa cudu”, a więc ci wyborcy PO, którzy nie mieli głębszych motywacji ideologicznych, a wsparli partię Tuska rzeczywiście licząc na jakąś niesamowicie szybką poprawę ich osobistej sytuacji. Tak się zdarzyć nie mogło, więc ten odpływ jest naturalny. Charakterystyczne, że nie przyrasta automatycznie PiS i SLD, a zwiększa się – jak się wydaje – grupa niezdecydowanych i obojętnych, tych którzy jeszcze raz uwierzyli i – w swoim mniemaniu – rozczarowali się. Teraz czekają, aż ktoś ich znowu politycznie „uwiedzie”. Są w rezerwie.

Czy Platforma już powinna się bać utraty popularności? Jeszcze nie. Spadki, po okresie wyborczej euforii, są czymś normalnym. Ważne będzie stwierdzenie, jaki jest ten twardszy elektorat PO, czy notowania na poziomie 46-50% utrzymają się przez kilka najbliższych miesięcy. Na pewno za to rząd PO-PSL wymaga nowych impulsów, także pod względem personalnym. Pocieszeniem dla PO może być fakt, że popularność jej politycznych przeciwników, w tym prezydenta Kaczyńskiego, utrzymuje się na niskim poziomie. Widać, że następuje pewna stabilizacja, stan zawieszenia, kiedy nowe wydarzenia nie mają wystarczającej wagi aby poruszyć mocniej sondażami. Kończy się polityczny sezon, trwa Euro, zapewne dopiero na jesieni, w nowym sezonie, życie polityczne ruszy do przodu z nową energią.

Mariusz Janicki, szef działu politycznego tygodnika "Polityka", specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)