PolskaCzy Papież zostanie wyniesiony na ołtarze?

Czy Papież zostanie wyniesiony na ołtarze?

Sam fakt, iż o Papieżu mówi się Ojciec Święty, w świetle prawa kanonicznego nie czyni go świętym. Konieczne jest przeprowadzenie postępowania kanonizacyjnego. Jednym z jego elementów jest m.in. ekshumacja, otwarcie trumny zmarłego i tzw. rozpoznanie ciała, aby stwierdzić, że ciało jest nienaruszone. Wydaje się więc, że byłoby niemożliwym już teraz - jak chciałoby wielu - złożenie serca Papieża na Wawelu - pisze "Dziennik Bałtycki".

05.04.2005 | aktual.: 05.04.2005 08:38

Najpierw postępowanie

Nim Kościół ogłosi zmarłego błogosławionym lub świętym musi zostać przeprowadzone postępowanie. Wszczęcie postępowania spoczywa na biskupie diecezjalnym miejsca, w którym nastąpiła śmierć wyznawcy. W przypadku Jana Pawła II byłby to więc biskup Rzymu, czyli kolejny papież, albo wikariusz miasta Rzymu.

- Nie znaczy to jednak, że inicjatywa rozpoczęcia postępowania nie może popłynąć z innych miejsc, na przykład z Krakowa - mówi bp Ryszard Kasyna, oficjał Gdańskiego Trybunału Metropolitalnego. Przepisy mówią o tym, że postępowania nie można rozpocząć wcześniej niż pięć lat po śmierci sługi Bożego. Jednak i to nie jest żelazną regułą. Na prośbę wielu osób i organizacji Jan Paweł II już w 1999 roku, a więc zaledwie w dwa lata po śmierci Matki Teresy z Kalkuty, wydał zgodę na oficjalne rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Biskup wyznacza postulatora, kapłana, który prowadzi postępowanie w fazie diecezjalnej, przygotowując dokumentację na temat życia, heroiczności cnót i opinii świętości. To ogromne przedsięwzięcie. Trzeba przesłuchać świadków, zbadać spuściznę. W trakcie procesu beatyfikacyjnego prymasa Stefana Wyszyńskiego odbyło się 289 sesji, przesłuchano 59 świadków, dokładnie przebadano całą spuściznę pisarską kard. Wyszyńskiego - w efekcie złożyło się to na 2050 stron akt. Myśląc o postępowaniu
beatyfikacyjnym, nie można już dziś - jak chciałoby wielu - przywieść serca Ojca Świętego do ojczyzny.

Cuda sługi Bożego

- Na pewnym etapie procesu odbywa się ekshumacja. Otwiera się trumnę zmarłego i dokonuje tak zwanego rozpoznania ciała między innymi poprzez uczestnictwo biegłych z zakresu anatomii, którzy opisują każdą z pozostałych resztek ciała, składając je następnie w nowej trumnie. Przy tej okazji można pozwolić na pozostawienie niektórych osobnych cząstek, które w przyszłości mogą być rozdzielane jako relikwie - tłumaczy bp Kasyna. - Inną kwestią w aspekcie postępowania jest zaistnienie cudu za wstawiennictwem sługi Bożego. Dostarcza on argumentu za świętością osoby. Musi być jednak zweryfikowany. Po zebraniu całej dokumentacji w diecezji przekazuje się ją do Rzymu do Kongregacji ds. kanonizacyjnych, która powołuje tzw. relatora, historyków, teologów, którzy wydają swoje opinie. Rozpoznaje się również wydarzenie przedstawione jako cudowne.

Bez kultu publicznego

Procesy beatyfikacyjne przebiegają zazwyczaj wiele lat. Proces beatyfikacyjny kard. Stefana Wyszyńskiego trwa już na przykład dwanaście lat, ale Matki Teresy z Kalkuty zamknął się w dwóch latach. Co istotne - w czasie postępowania nie może odbywać się kult publiczny. Kościół oficjalnie nie może więc głosić, iż zmarły jest świętym, jeśli świętość życia jest jeszcze prawnie badana. Nie wyklucza to jednak kultu prywatnego. Jeden z pierwszych wpisów w Księdze Posługi Myślenia, którą wyłożono w kościele św. Jana, brzmi: Proszę ja grzeszna Ciebie Ojcze Karolu o wstawiennictwo u Boga... - Twoi słudzy. - Sam, patrząc na Jana Pawła II, mam świadomość, że dotykamy świętości - przyznaje bp Kasyna.

Katarzyna Żelazek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)