Trwa ładowanie...
28-05-2010 11:41

Czy on ośmiesza rząd i podlizuje się PiS?

Po tym, jak szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich w programie "Teraz My" wyjawił nazwisko piątej osoby przebywającej w kabinie pilotów w czasie katastrofy prezydenckiego Tupolewa krytyka pod jego adresem nie ma końca. - To żenująca sytuacja - ocenia Stanisław Wziątek, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. - Edmund Klich nie tylko ośmiesza rząd, ale przede wszystkim sam siebie - mówi prof. Jerzy Olędzki, specjalista od PR. - Pan Klich jest dziwną osobą, trochę sprawia wrażenie, że raz ulega naciskom rządu, raz chce się podlizać propagandzistom PiS-u - dodaje socjolog Ireneusz Krzemiński, prof. UW.

Czy on ośmiesza rząd i podlizuje się PiS?Źródło: PAP
d18s1xx
d18s1xx

Początkowo Edmund Klich, gość programu TVN "Teraz my", nie chciał ujawnić, czy piątą osobą w kokpicie był generał Andrzej Błasik. Jak twierdził, nie jest upoważniony do przekazywania tego typu informacji. Jednak, dopytywany przez dziennikarzy, potwierdził, że chodzi właśnie o generała Błasika. - Traktuję to jako żenującą sytuację. Kiedy oficjalny przedstawiciel rządu mówi na oficjalnym posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej, że nie może udzielać żadnych informacji, które mają charakter merytoryczny, że będzie się odnosił tylko do kwestii formalnych i organizacyjnych, a z drugiej strony szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych, działającej przy MON, w programie publicystycznym przyciśnięty do ściany pytaniami redaktorów wyjawia taką informację, to jest zupełne nieporozumienie. Nie tak wyobrażałem sobie, że będzie prowadzona polityka informacyjna rządu w tej sprawie - mówi Wirtualnej Polsce przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej Stanisław Wziątek (Lewica). Podobnego zdania są jego zastępcy. Jak ocenia
Dariusz Seliga (PiS), parlament zasługuje na to, żeby dowiedzieć się w pierwszej kolejności, a tak się nie stało. Jadwiga Zakrzewska (PO) dodaje, że przykre, gdy takie informacje docierają do członków komisji przez media.

Czy Edmund Klich ośmiesza rząd?

- Pan Klich jest bardzo dziwną osobą, w ogóle nie mogę zrozumieć, jakie motywy nim kierują, bo wszystko wygląda tak jakby się miotał między naciskami, raz ulega naciskom rządu, raz chce się podlizać propagandzistom PiS-u - stwierdza socjolog, dr hab. Ireneusz Krzemiński, prof. Uniwersytetu Warszawskiego. - Ale, być może, to skutek nieobycia z mediami. Prof. Jerzy Olędzki uważa, że Klich nie tylko ośmiesza rząd, ale przede wszystkim ośmiesza sam siebie. Mówi o rzeczach, których nie można stwierdzić na 100%. Jeśli mówi "gen. Błasik mógł wywierać presję" - to nie oznacza to, że wywierał, a jeśli nie jest pewny tego, co mówi, to takich wypowiedzi powinien unikać.

Obrona gen. Andrzeja Błasika

Ujawnienie informacji o obecności gen. Błasika w kabinie pilotów skusiło już wielu komentatorów do kierowania zarzutów, że to on mógł wywierać presję. Czy fakt, że przebywał w kokpicie w czasie lądowania można w jakiś sposób usprawiedliwić?

- To, że w kokpicie był dowódca Sił Powietrznych nie jest dziwne, trudno żeby go tam nie było, jeśli zaistniały tak trudne warunki - uważa prof. Ireneusz Krzemiński. Jak dodaje poseł Seliga, trzeba na to spojrzeć po ludzku. - Ja wiem, że są procedury, ale byłbym zdziwiony, gdyby nikt nie chciał choćby pomóc. Dałbym sobie rękę odciąć, że piloci nie pozwoliliby sobie na wywieranie presji, za poważni ludzie, nie sądzę również, żeby gen. Błasik pozwolił sobie na to, żeby wejść do kabiny pilotów i powiedzieć "panowie, sadzajcie maszynę, bo jest taka potrzeba", takie są moje odczucia, wynikające zarówno z doświadczenia, jak i z wiary - mówi poseł.

d18s1xx

Nie grać prawdą

- Informacje ujawnione przez Edmunda Klicha mogą sugerować czyjąś odpowiedzialność, trzeba poczekać na wyjaśnienie wszystkich okoliczności, a nie co kilka dni mieć inne wersje - mówi Janusz Zemke, europoseł SLD i były wiceminister obrony narodowej. Stanisław Wziątek uważa, że nie należy wstrzymywać informacji, bo to tworzy atmosferę podejrzeń, powstają hipotezy i spekulacje, które tylko gmatwają całość poglądów na tę sprawę i wprowadzają w błąd opinię publiczną. Podobnie myśli poseł PiS: - Informacje nie powinny być dozowane, jeśli jest znana prawda, powinna być jak najszybciej wyjawiona, nie powinno się grać prawdą - mówi Seliga.

Przewodniczący Wziątek miał nadzieję, że ta katastrofa nie będzie wykorzystywana politycznie, ale teraz zaczyna wątpić, czy ktoś specjalnie nie chce ujawniać tych informacji. - Niezależnie od tego, jakie były przyczyny wypadku, to jest wielka narodowa katastrofa, wszyscy jesteśmy pogrążeni w żałobie, ale prawda powinna być pokazana bez względu na to, kto swoimi decyzjami mógł przyczynić się do tej katastrofy - dodaje poseł Lewicy.

Czy poznamy winnych katastrofy?

- Nigdy nie będziemy w 100% pewni, kto był winien tej tragedii, dlatego że tylko ludzie, którzy zginęli mogliby pomóc nam w dotarciu do prawdy, a tak to nie mamy żadnej szansy. My będziemy tylko się domyślać, co się mogło tam wydarzyć - twierdzi prof. Olędzki. Uważa, że stuprocentową pewność moglibyśmy mieć tylko wówczas, gdybyśmy mogli określić przyczynę techniczną, jak na razie taką przyczynę wykluczono. - Uważam, że każdy sędzia, który miałby do rozpatrzenia taką sprawę, nigdy by nie był pewny, czy właściwie wskazał winnego - mówi profesor.

Jeśli byli winni, czy ofiary katastrofy nie zostały zbyt wcześnie odznaczone?

- Ja bym się nie śpieszył z orzekaniem o winie, większość wypadków nie jest świadomie zawiniona, chociaż, z drugiej strony, uświęcanie tych ofiar wydaje mi się przesadą - mówi prof. Ireneusz Krzemiński. Socjolog przyznaje, że to było oczywiście straszne wydarzenie, ale jego zdaniem ogarnęło nas pewne szaleństwo. - Najpierw wykreowaliśmy prezydenta na męczennika, później na bohatera narodowego. Rzeczy, które wypłynęły z błota na miejscu katastrofy traktujemy jak szczątki świętych. Wydaje mi się to straszną przesadą - mówi Krzemiński. Jak dodaje, to była bardzo długa żałoba, oczywiście, zapewne potrzebna ze względu na emocje, jakie w dalszym ciągu są dość mocne, ale przypomina, że w USA po zamachu na WTC żałoba narodowa trwała trzy dni. - Nie możemy nagle zamienić się w żałobników jako naród męczeński - uważa nasz rozmówca.

Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska

d18s1xx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d18s1xx
Więcej tematów