Trwa ładowanie...
d1h0mbv
06-04-2003 16:10

Czy na Bliskim Wschodzie możliwa jest demokracja?

Czy supermocarstwo, które przez długie lata wspierało arabskich autokratów, może zaszczepić demokrację na Bliskim Wschodzie, uciekając się w tym celu do wojny? Zdaniem analityków kierowana przez USA inwazja na Irak zakłóciła arabskie dyskusje o demokracji i na krótką metę dała władcom Bliskiego Wschodu nowy powód do ograniczenia swobód obywatelskich.

d1h0mbv
d1h0mbv

Część reformatorów sądzi, że kombinacja presji z zewnątrz i powszechnego oburzenia z powodu wojny może w dalszej perspektywie zmusić rządy arabskie do rozluźnienia rygorów, ale skorzystają na tym bardziej ruchy islamskie niż prozachodni modernizatorzy.

"Czy sądzicie, że demokracja przybędzie do Iraku na skrzydłach (bombowca) B-52? Albo na czołgu? Albo wraz z dywizją pancerną?" - zapytał sekretarz Ligi Arabskiej Amr Musa w wywiadzie dla BBC. - "Do demokracji doprowadziłby normalny rozwój, zwłaszcza, że zaczęła się globalizacja. Nie powinno się jednak tego robić metodami wojennymi".

Wielu intelektualistów, oburzonych, że zaatakowano kraj arabski, kwestionuje szczerość amerykańskich nawoływań do rozszerzenia swobód politycznych w regionie, gdzie Waszyngton popiera od dawna królów albo dyktatorów, aby zapewnić stabilność i tanią ropę naftową.

To, że nowemu programowi rozwoju demokracji najenergiczniej orędują politycy administracji USA pozostający w szczególnie zażyłych stosunkach z Izraelem, czyni sprawę podwójnie podejrzaną w oczach Arabów.

d1h0mbv

"Nie ufamy amerykańskiej gadaninie o demokracji. Stany Zjednoczone jednoznacznie popierają ten (egipski) reżim, który ciemięży, torturuje i więzi ludzi, zamyka gazety i stowarzyszenia" - powiedziała Farida Nakasz, przywódczyni egipskiej lewicowej partii opozycyjnej Tagammu i rzeczniczka praw kobiet.

"Jak możemy uwierzyć, że Stany Zjednoczone będą teraz popierać demokrację na Bliskim Wschodzie? Nadal przyjaźnią się z reżimem saudyjskim, modelowym despotycznym reżimem w regionie. Proszę też przypomnieć sobie, jak zachowywały się w Chile, Wenezueli czy Indonezji".

Stany Zjednoczone, które przyznają, że w przeszłości pobłażały autokratom, oznajmiły w grudniu zeszłego roku, że będą odtąd aktywniej wspierać demokrację w świecie arabskim.

Amerykański dyplomata Richard Haass powiedział, że 11 września 2001 roku, gdy fanatycy z Al-Kaidy zaatakowali USA, Waszyngton "przekonał się na własnej skórze", iż kraje muzułmańskie pod rządami autorytarnymi mogą stać się rozsadnikiem antyamerykańskiego terroryzmu. Fanatycy kierują swój gniew przeciwko USA dlatego, że Waszyngton popiera bliskowschodnich autokratów.

d1h0mbv

Przedstawiciele administracji USA mówią teraz otwarcie o potrzebie naciskania na reformy nie tylko w krajach wrogich Waszyngtonowi, jak Syria, Libia czy Iran, lecz także u tradycyjnych sojuszników, w Egipcie i Arabii Saudyjskiej.

Wojna z Irakiem wyprowadziła na ulice setki tysięcy Arabów. Protestują oni przeciwko "wojnie Busha", ale także krytykują własne rządy za to, że były bezsilne w obliczu nadciągającej konfrontacji, albo wspierają amerykańską operację zbrojną.

Rządy muzułmańskich krajów regionu zaostrzyły środki bezpieczeństwa, aby ograniczyć protesty i zapobiec zamieszkom po piątkowych modłach w meczetach.

d1h0mbv

Jednak niektórzy działacze opozycji demokratycznej sądzą, że kiedy opadnie fala gniewu, władcy zrozumieją, że muszą się zmienić.

"Kiedy kurz opadnie (...) inni przywódcy arabscy na pewno nie zignorują ostrzeżenia, że ich czas dobiega końca i jedynym sposobem przetrwania jest zapoczątkowanie reform" - powiedział egipski działacz praw człowieka Saadeddin Ibrahim. - "Jeśli tego nie zrobią, znajdą się pod presją wewnętrzną i zewnętrzną".

Niektóre rządy arabskie zaczęły w minionym dziesięcioleciu zwiększać udział społeczeństwa w życiu publicznym. W Kuwejcie, Bahrajnie, Jordanii, Jemenie, Maroku i Algierii odbyły się wybory, choć krytycy narzekają, że nigdzie wyborcy nie byli w stanie obalić swych władców.

d1h0mbv

Egipska politolog Hala Mustafa, wydająca kwartalnik "Demokracja", pierwszy tego rodzaju periodyk na Bliskim Wschodzie, wyraziła zadowolenie z amerykańskich nalegań na zmiany, ale powiedziała, że grunt pod wybory musi przygotować reforma oświaty i mediów.

"W Egipcie jeśli powiemy zróbmy wolne wybory, następnego dnia będziemy mieli u władzy islamistów. To pewne na sto procent. Trzeba zatem najpierw modernizować i laicyzować, aby przygotować społeczeństwo do demokracji" - powiedziała Mustafa.

W 1992 roku fundamentaliści islamscy byli o krok od wygrania wyborów w Algierii, ale armia przerwała głosowanie i zdelegalizowała ich partię. Zapoczątkowało to krwawą wojnę domową, w której zginęło około 150 tysięcy ludzi.

d1h0mbv

W Jordanii urzędnicy rządowi mówią prywatnie, że w następstwie wojny w Iraku prozachodni król Abdullah II, który przez dwa lata hamował reformy, znalazł się pod presją zwolenników demokratyzacji. Jednak niezadowolenie jordańskiej opinii publicznej z powodu tego, że król pozwolił amerykańskim siłom specjalnym działać z terytorium Jordanii, może umocnić islamistów w przededniu wyborów, które przełożono na czerwiec.

Nawet Arabia Saudyjska, z której pochodzi Osama bin Laden i większość uczestników ataku 11 września, zaczęła w tym roku mówić o reformowaniu swego archaicznego plemiennego ustroju politycznego. Następca tronu, książę Abdullah as-Saud rozpatruje petycję 104 osobistości saudyjskich, które wezwały do zmian i wprowadzenia jakiegoś porządku konstytucyjnego.

Jednak książę Abdullah, uważany w Arabii Saudyjskiej za reformatora, napotyka zaciekły opór establishmentu religijnego. Po wybuchu wojny w Iraku opór ten się nasilił.(mp)

d1h0mbv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1h0mbv
Więcej tematów