Czy można zarobić na strzyżeniu psów?
Przykład sołtysa z podsycowskiej wsi pokazuje, że tak naprawdę, to o biznesie nigdy nie myślał. Ani cztery lata temu, gdy kupił pierwszego pieska, ani teraz, kiedy ma ich liczną gromadkę. Kochał zwierzęta i cieszył się, że wreszcie może robić to, co lubi.
Pieniądze, jak mają przyjść, to z czasem przyjdą – uważa Ireneusz Grzesiak, który prowadzi salon pielęgnacji psów Kryspi. Nazwa to zdrobnienie imienia jego córki – Kryspiny. W Wiosce, gdzie mieszka i jest sołtysem, hoduje yorkshire terriery oraz shih-tzu. To dwie rasy małych, ozdobnych piesków, doskonale nadających się do trzymania w bloku, w sam raz dla dzieci. Jak na typowe kanapowce przystało, nie potrzebują aż tyle ruchu, codziennych spacerów i wyjazdów za miasto. Ale na tym ich podobieństwa się kończą. O shih-tzu mówi się, że są pieskami szczęścia, które miłością są w stanie zamęczyć każdego właściciela. Yorki z kolei lubią nabroić, są też większymi indywidualistami.
Najpierw boksery
A wszystko zaczęło się od bokserów. Później hodowca z Wioski kupił pierwszego yorka, a trzy lata temu szczeniaka shih-tzu. W ostatniej z ras zakochał się przez przypadek i to od pierwszego wejrzenia. Obok niego na giełdzie kobieta miała w kartonie shih-tzu. Kupił jednego z jej czworonogów. – Był to chyba pierwszy shih-tzu w Sycowie – przypuszcza. Teraz psów tej rasy jest tu około sześćdziesiąt, a yorków może i sto. Skąd wzięła się moda na obie rasy? – Jest coraz więcej alergików, a psy te mają tę zaletę, że nie linieją. Zamiast sierści, mają włosy – wyjaśnia pan Irek. Według niego, ludzie coraz częściej decydują się na te rasy, bo są bogatsi. – A zamożność społeczeństwa najlepiej widać po stosunku do zwierząt – przekonuje. Yorki są droższe. Na jednego, bez rodowodu, trzeba wysupłać 1000 zł. Na shih-tzu już tylko 600. Ponieważ rosną im włosy jak ludziom, od czasu do czasu trzeba je również strzyc. – I właśnie ze strzyżenia mam największy dochód – zdradza sołtys, który, by zostać psim fryzjerem, musiał przejść
specjalny kurs zakończony egzaminem. Kiedy go zdał, dostał certyfikat i został pierwszym w Sycowie groomerem. Teraz może strzyc pieski nawet w całej Europie. W okolicy groomerów nie ma zbyt wielu. W Oleśnicy jest dwóch, w Twardogórze jeden.
Futrzak jak pan
Przy posesji Grzesiaków stoi także hotel. Jest czynny w wakacje i w niektóre weekendy. Każdy czworonożny pupil może w nim zamieszkać już za 20 zł. Czy prawdą jest, że psy upodabniają się do swych właścicieli? – Tak, ale tylko z charakteru – odpowiada sołtys, zapewniając, że wielokrotnie strzygł futrzaki, które były krzykliwe, bo roztrzepani byli ich właściciele. – Czy psy idą do nieba? – pytamy groomera, który swych braci mniejszych chowa obok domu. – Ponoć w przyrodzie nic nie ginie – wzdycha, a spoglądając w górę dodaje: – Smutno by tam było bez zwierząt.
Ile za strzyżenie?
W salonie pielęgnacji Kryspi kosztuje od 40 do 60 zł za psy małe i od 70 do 100 zł za duże, jak np. sznaucer olbrzym. Jednego psa strzyże się od 1,5 do 2 godzin. Przez trzy dni w tygodniu Ireneusz Grzesiak otwarty ma również salon w Oleśnicy. Dziennie jest w stanie przystrzyc osiem piesków. W ciągu roku około tysiąca.
Dawid Samulski