Czy kolekcja poczty powstańczej jest autentyczna?
Znany w polskim i brytyjskim świecie
filatelistów kolekcjoner znaczków Zbigniew Bokiewicz powiedział, że ma zastrzeżenia co do autentyczności ok. 20% kolekcji
poczty powstańczej kupionej na aukcji w Niemczech.
Zbiór kupiło Muzeum Powstania Warszawskiego (MPW) za cenę wywoławczą 190 tys. euro. Kolekcję wystawił filatelistyczno- numizmatyczny dom aukcyjny Ulrich Felzmann Briefmarken Auktionen w Duesseldorfie.
Cenę wywoławczą w zestawieniu z jego własną wyceną dokonaną na podstawie katalogu Fischera (obecnie najbardziej miarodajny na polskim rynku filatelistycznym) i swoje doświadczenie Bokiewicz uważa za zawyżoną o ok. 70 tys. euro.
Niektóre walory ze zbioru są mocno wątpliwe, jak np. przedruki na znaczkach z Hitlerem. Podobno były w obiegu w czasie Powstania, ale nikt ich nigdy nie widział. W sprzedaży na Zachodzie pojawiły się 20-30 lat temu. Proponowano mi sprzedaż serii za 100 funtów - powiedział Bokiewicz.
Są też w zbiorze niby-projekty znaczków, ale wydają mi się wątpliwe, bo wyglądają szalenie prowizorycznie. Także niektóre listy mogą być falsyfikatami - adresy sprawiają wrażenie dopisanych do kasowników grzecznościowych - podkreśla.
Bokiewicz, który handlował znaczkami jeszcze przed wojną, w czasie okupacji prowadził sklep przy ul. Widok w Warszawie, a na emigracji w Londynie - przy ul. Strand; jest właścicielem jednego z największych na świecie zbiorów poczty Powstania Warszawskiego, które gromadził przez kilkadziesiąt lat.
Jego zdaniem, zbiór zakupiony na aukcji przez Muzeum Powstania Warszawskiego jest ciekawy i nie pochodzi z tzw. szabru, ponieważ był uzupełniany przez lata. Jego właścicielem jest Niemiec, który zbiera filatelistyczne polonica z okresu wojny z sympatii dla Polski. Na tej samej aukcji był też wystawiony inny jego zbiór znaczków - z łódzkiego getta, za 170 tys. euro.
Bokiewicz jest ojcem chrzestnym kolekcji nabytej przez Muzeum Powstania Warszawskiego, ponieważ to on, po otrzymaniu katalogu aukcyjnego firmy Ulricha Felzmanna, poinformował o zbiorze MPW za pośrednictwem fotografa Janusza Rosikonia, który w Londynie pomagał prof. Normanowi Daviesowi przy opracowywaniu jego najnowszej książki.
Dom aukcyjny Ulricha Felzmanna na prośbę MPW przesłał do Warszawy elektronicznie przeskanowany zbiór, który zaopiniował filatelistyczny ekspert Zbigniew Korszeń.
Według Bokiewicza, największy zbiór poczty z Powstania ma filatelistyczny ekspert Zbigniew Mikulski ze Szwajcarii, który odkupił go od rodziny warszawskiego kupca filatelistycznego, Kazimierza de Juliena w Kanadzie. Ten z kolei - według niepotwierdzonych doniesień - kupił torbę pocztową powstańczego listonosza, którego szkielet znaleźli robotnicy przy odgruzowywaniu gmachu Poczty Głównej w Warszawie.
W torbie była masa nie doręczonych listów. De Julien dał ogłoszenie do gazety z nazwiskami adresatów, ale w czasach stalinowskich represji niewielu zgłosiło się po ich odbiór.
Co do mnie, to odkupiłem od niego dublety - ujawnił Bokiewicz.
Jak powiedział, spora liczba listów z Powstania Warszawskiego wypłynęła na polskim rynku filatelistycznym na przełomie lat 80. i 90., najprawdopodobniej z likwidowanych archiwów SB, a pochodziła z konfiskat. Ale tym razem nie zdążyłem i ubiegli mnie inni - zaznaczył kolekcjoner.