PolskaCzy grożą nam nowe epidemie?

Czy grożą nam nowe epidemie?

Szczepienia, które są obowiązkowe w jednych krajach, w innych są tylko zalecane. Czy może to doprowadzić do rozwijania się niebezpiecznych chorób i nowych epidemii? Dlaczego, mimo szczepień, gruźlica wciąż atakuje? Jakie są skutki uboczne szczepionki przeciw grypie A/H1N1 i czy warto się szczepić? Na te i inne pytania odpowiada w rozmowie z Wirtualną Polską dr Danuta Jurkiewicz-Badacz, kierownik krakowskiego Centrum Szczepień.

Czy grożą nam nowe epidemie?
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

12.11.2009 | aktual.: 17.11.2009 13:57

WP: Anna Kalocińska: Przeglądając kalendarze szczepień z różnych krajów, łatwo zauważyć takie, które w jednym kraju są obowiązkowe, a w innym tylko zalecane. Na przykład szczepienie na gruźlicęŚwiatowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że jedna trzecia populacji jest zakażona prątkiem gruźlicy – jest obowiązkowe w Polsce, ale na przykład w Anglii już nie. Tam z kolei obowiązkowo szczepi się dzieci przeciwko meningokokom, podczas gdy w Polsce jest to tylko szczepienie zalecane. Skąd te różnice?

Dr Danuta Jurkiewicz-Badacz: – To zależy przede wszystkim od częstotliwości zachorowań w danym kraju i decyzji jednostek sanitarno-epidemiologicznych. Na tych obszarach, gdzie nie ma obowiązkowych szczepień na dane zachorowanie, zwykle występuje ono po prostu w mniejszym nasileniu. W Anglii gruźlica nie jest poważnym problemem.

WP:

W Polsce też nie, a jednak szczepimy na gruźlicę już noworodki.

– W Polsce jest ono obligatoryjne, ponieważ od kilku lat liczba zachorowań na gruźlicę utrzymuje się na stałym poziomie. Dzięki szczepieniu zabezpieczamy dzieci przed tzw. gruźlicą uogólnioną, czyli prosówką oraz gruźliczym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych, będących najcięższymi postaciami gruźlicy. Aktualnie dostępna na rynku szczepionka nie zabezpiecza przed zachorowaniem na wszystkie postaci gruźlicy. W Polsce podawana jest tylko jedna dawka szczepionki BCG podawana u noworodków.

WP: Prątkiem gruźlicy jest zarażona jedna trzecia populacji. To chyba wystarczająco dużo, żeby szczepienia były obowiązkowe we wszystkich krajach. Czy w krajach, gdzie szczepienie jest tylko zalecane, tak jak w Anglii, może dojść do epidemii?

– Zakażenie prątkiem gruźlicy nie jest jednoznaczne z zachorowaniem na gruźlicę. Epidemia gruźlicy jest mało prawdopodobna, gdyż wiąże się ona z określonymi warunkami bytowymi. Liczba zachorowań jest stale monitorowana - w Polsce przez GIS (Główna Inspekcja Sanitarna), a na świecie przez WHO. Kraje mają obowiązek zgłaszania każdego przypadku zachorowania na gruźlicę. W związku z dość powszechną emigracją zarobkową np. Rosjan, u których liczba zakażeń prątkiem gruźlicy jest znaczna, istnieje możliwość zawleczenia tej choroby, np. do Anglii, gdzie aktualnie nie stanowi problemu zdrowotnego. Z tego powodu każde zachorowanie powinno być rzetelnie zgłaszane odpowiednim służbom sanitarnym danego kraju, żeby mieć chorobę pod kontrolą.

Jeśli chodzi o meningokoki, to w Anglii i Irlandii szczepienie to jest obowiązkowe z powodu dużej liczby zachorowań. W Polsce szczepienie jest alternatywne, czyli zalecane. Jeżeli jednak wiemy, że dziecko wyjeżdża z rodzicami na emigrację, to z dużym naciskiem namawiamy opiekunów do zaszczepienia malucha w Polsce lub w jednej z oferujących szczepienia placówek medycznych za granicą.
Polscy emigranci, którzy utrzymają kontakty z rodziną w kraju, często doszczepiają to, czego nie otrzymują za granicą. Na przykład gruźlicę i WZW typu B.

WP: Zastanawiające jest, że w różnych krajach te same obligatoryjne szczepienia przeprowadzane są w różnych latach życia dziecka. Dlaczego tak jest?

– To wynika z analizy zachorowań na danym terenie i w danych rocznikach. Jeśli obserwuje się, na przykład, wzmożoną zachorowalność na daną chorobę wśród nastolatków, to dla tej grupy proponuje się szczepienie. Nie zależy to, jak myślą niektórzy, od szczepionki, bo te szczepionki, choć produkowane przez różne koncerny farmaceutyczne, zawierają podobne ilości antygenów bakteryjnych czy wirusowych.
Są też choroby, na które ludzie przestali się już tak masowo szczepić jak kiedyś. Taką chorobą jest na przykład ospa prawdziwa, która została wyeradykowana, czyli ten wirus już na świecie nie występuje. Kiedyś szczepienie na nią było obowiązkowe. Wielu ekspertów uważało też, że możemy wyeliminować polio, czyli chorobę Heinego-Medina. Jak dotąd, niestety, nie udało się tego zrealizować, gdyż w Azji i w Afryce wciąż występują zachorowania ,więc nie można zaprzestać szczepień.

WP: Kilka miesięcy temu WHO ogłosiła pandemię szóstego stopnia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa A/H1N1, czyli tzw. świńskiej grypy. Szczepionka na nią, w różnych odmianach, stosowana jest już m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Niemczech, Francji, Włoszech i na Węgrzech. Komisja Europejska zaleca szczepienie, ale minister Kopacz wstrzymuje się zakupem szczepionek. Słusznie?

– Faktycznie, na dzień dzisiejszy trudno jednoznacznie orzec, czy ta szczepionka jest bezpieczna. Była ona badana i testowana bardzo krótko, bo dopiero od trzech miesięcy. Myślę, że Ministerstwo Zdrowia ma rację, że ostrożnie podchodzi do zastosowania tej szczepionki u pacjentów z grupy podwyższonego ryzyka tj .u małych dzieci i kobiet ciężarnych.
Z drugiej strony WHO wypowiada się pozytywnie o szczepionce, deklarując, że została odpowiednio sprawdzona, więc nie ma powodów, żeby w to nie wierzyć. Dokładnie nie wiadomo, jak oddziałuje na grupy podwyższonego ryzyka, małe dzieci czy ciężarne kobiety, które to grupy miałyby w pierwszej kolejności szczepienie otrzymać. Przestrzegam jednak przed panikowaniem. W Polsce stwierdzono na razie ok. 200 przypadków zachorowań na ten wirus grypy. Należy obserwować sytuację epidemiologiczną i być przygotowanym na wprowadzenie bardziej radykalnych środków, jeżeli zaistnieje taka potrzeba. Jest za wcześnie, żeby wypowiadać się o skuteczności i bezpieczeństwie szczepieniu na tzw. świńską grypę ponieważ jeszcze nikt nie ma doświadczenia z tą szczepionką – poza obserwacją pacjentów, którzy brali udział w badaniu klinicznym tej szczepionki.

WP: Co w przypadku szczepień na grypę sezonową? Czy również powinniśmy być ostrożni?

– Szczepionki przeciwko grypie sezonowej stosowane są od lat. Zostały przetestowane i sprawdzone m.in. na grupach podwyższonego ryzyka. Są rekomendowane praktycznie przez wszystkie gremia naukowe. Ponieważ w naszym otoczeniu mamy do czynienia ze zwiększoną liczbą zachorowań – mówię tu o naszych sąsiadach z Ukrainy, gdzie nie wiemy, czy szerzy się grypa A/H1N1, czy sezonowa, bo niewielu pacjentów zostało pod tym kątem zbadanych – zaszczepienie się na grypę sezonową jest bardzo dobrym pomysłem. W ten sposób chronimy się przed przynajmniej jednym zakażeniem.

Skutki uboczne szczepionki mogą występować w postaci gorączki, bólu ramienia (w miejscu szczepienia), pogorszeniu samopoczucia, zmęczeniu czy osłabieniu. Objawy te ustępują samoistnie w ciągu kilku dni i nie są niebezpieczne dla pacjenta. Te działania niepożądane szczepień przeciw grypie sezonowej, które podawane są w mediach, są mocno przejaskrawione. Na przykład twierdzeniem niepotwierdzonym naukowo, a głoszonym głównie przez tzw. ruchy antyszczepionkowe, jest to, że po szczepionce na grypę sezonową możemy nabawić się Altzheimera czy autyzmu.

WP: Mówi się, że niektóre szczepionki zawierają niebezpieczną dla zdrowia i życia rtęć. To prawda?

– W Polsce nie ma związków rtęci w żadnej szczepionce przeciwko grypie sezonowej. Na świecie można spotkać wielodawkowe szczepionki przeciw grypie konserwowane związkami rtęci (ten związek to tiomersal, ale występuje on w bardzo niewielkich ilościach). W niewielkich ilościach występuje ona w szczepionkach przeciwko błonicy i tężcowi, jak również WZW typu B – Euvax B. W obu przypadkach jest to dawka nietoksyczna i zupełnie nieszkodliwa.

WP: W skali indywidualnej szczepionka służy ochronie, a w społecznej? Jakie są jej zalety?

– O społecznych zaletach szczepionek możemy mówić wtedy, gdy zaszczepiona została duża część populacji. Jest to tzw. odporność środowiskowa, występująca dopiero po przyjęciu szczepionki przez ok. 75-80% ludzi. Wtedy te 20% nie zaszczepionych może być chronione. Jeśli jednak szczepione są pojedyncze osoby, to taka odporność środowiskowa nie występuje. Bardzo trudno byłoby, żeby wystąpiła ona w przypadku grypy; w Polsce szczepi się przeciw grypie poniżej 5% populacji. Odporność dotyczy tylko osoby zaszczepionej.
Najczęściej stosowanymi szczepionkami u osób dorosłych w Polsce jest szczepienie przeciw WZW typu B oraz grypie, ale i tak pozostajemy w "ogonie" Europy jeżeli chodzi o odsetek zaszczepionych osób. Wśród dzieci popularne są zalecane szczepienia przeciwko zakażeniom inwazyjnym, jak pneumokoki i meningokoki.

WP: Jaka będzie, Pani zdaniem, przyszłość szczepionek w Polsce?

– W dobie ogromnego postępu w dziedzinie genetyki, inżynierii medycznej, biotechnologii i mikrobiologii mamy szanse mieć dostęp do coraz doskonalszych szczepionek, wysoce oczyszczonych, skierowanych przeciw konkretnym patogenom i coraz bardziej skutecznych. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że będziemy chcieli z takiej profilaktyki bez przymusu, korzystać.

Rozmawiała Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)