Czy do Polski trafiło skażone mleko z Chin?
Kontrolerzy Państwowej Inspekcji Sanitarnej
sprawdzają, czy na polski rynek nie trafiło nielegalnie
sprowadzone chińskie mleko w proszku, skażone melaminą.
Główny inspektor sanitarny Andrzej Wojtyła wydał polecenie, by zwracano szczególną uwagę podczas rutynowych kontroli w obiektach wprowadzających żywność do obrotu na ewentualną obecność mleka niewiadomego pochodzenia.
Rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar powiedział, że jak na razie nie ma żadnych sygnałów dotyczących ewentualnych nieprawidłowości i zagrożeń. Podkreślił także, iż do żadnego z krajów UE (w tym Polski) nie jest importowane mleko z Chin.
Mogło się jednak zdarzyć, że ktoś sprowadził je na własną rękę, np. z powodu niskiej ceny lub trafiło do Polski przez kraje trzecie. Kontrolerzy przy okazji rutynowych czynności sprawdzają, czy zakłady spożywcze sprzedające mleko w proszku lub używające go m.in. do produkcji ciast i słodyczy, posiadają odpowiednią dokumentację - powiedział Bondar.
Według ostatnich doniesień władz w Pekinie, po spożyciu skażonego mleka zachorowało w Chinach 54 tys. dzieci, przy czym stan 104 jest uważany za ciężki. Czworo dzieci zmarło.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegła we wtorek, że skażone mleko w proszku mogło być nie tylko legalnie importowane, ale także szmuglowane poza granice Chin.
Importu chińskich produktów mleczarskich zakazały Indonezja, Kolumbia, Singapur, Bangladesz, Brunei, Japonia, Malezja, Filipiny, Tajwan, Burundi, Kenia i Gabon.
Wśród państw, które ostatnio wprowadziły nakaz badań towarów importowanych z Chin są Kanada i Australia. Nasilenie kontroli importu wyrobów zawierających mleko w proszku, np. czekolady, poleciła służbom celnym także Unia Europejska.
Melamina służy do wyrobu żywic syntetycznych. W żywności może pojawić się na przykład w wyniku migracji z opakowań impregnowanych tymi żywicami. Jest określana jako substancja niebezpieczna dla zdrowia. Wywołuje m.in. kamicę nerkową.