Czy da się ustawowo pogodzić prezydenta i premiera?
Posłowie opozycji mają poważne wątpliwości co do możliwości ustawowego "pogodzenia" premiera i prezydenta w tak zwanej ustawie kompetencyjnej. Według "Gazety Wyborczej", przygotowany przez PO projekt przewiduje, że to rząd ma decydować, kto jeździ na szczyty Unii Europejskiej.
08.12.2008 19:10
Europoseł PiS Marcin Libicki uważa, że każde rozwiązanie zamieszczone w takiej ustawie będzie niezgodne z Konstytucją. Zdaniem Libickiego, głowie państwa wybranej w powszechnych wyborach nie można odmawiać prawa do zajmowania się polityką zagraniczną, która jest jej domeną.
Także poseł PiS Karol Karski uważa, że każdy z wariantów ograniczenia konstytucyjnych prerogatyw prezydenta narusza prawo głowy państwa do występowania w kwestiach dotyczących polityki zagranicznej.
Poseł Karski podkreślił, że w przypadku kohabitacji najlepszym rozwiązaniem jest "docieranie się praktyki". Parlamentarzysta dodaje, że jeśli prezydent chce uczestniczyć w spotkaniu międzynarodowym, to przewodniczy delegacji, ale musi zaprezentować tam stanowisko rządu.
W opinii Tadeusza Iwińskiego z SLD, w sporze kompetencyjnym większość racji ma rząd ale prace nad ustawą świadczą o jego bezsilności w konflikcie z prezydentem.
Poseł Lewicy przewiduje, że w przypadku uchwalenia ustawy przez Sejm prezydent skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego, bo Konstytucja nie jest jednoznaczna w kwestii uprawnień premiera i prezydenta. Tadeusz Iwiński zaznacza, że choć w jednym miejscu ustawa zasadnicza mówi zdecydowanie, że to rząd prowadzi politykę zagraniczną i wewnętrzną, to jednak gdzie indziej podkreśla, że prezydent reprezentuje Polskę na zewnątrz, a w zakresie polityki zagranicznej współdziała z premierem i szefem MSZ. Zdaniem posła Iwińskiego, brak porozumienia między premierem i prezydentem w banalnych sprawach dotyczących podróży zagranicznych wystawia Polsce złe świadectwo i ustawy nic tu nie pomogą.