Cztery ofiary śmiertelne zamieszek w Egipcie, tysiące ludzi na placu Tahrir
Tysiące ludzi spędziły noc na placu Tahrir w centrum Kairu przed planowaną wielką demonstracją przeciwników egipskiego prezydenta Mohammeda Mursiego. W niedzielę przypada rocznica inauguracji prezydentury Mursiego. 22 miliony ludzi domaga się jego dymisji. Około 30 osób zostało rannych w starciach, do których doszło pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami Mursiego - w położonym na południe od Kairu mieście Beni Suwajf. Do tej pory media podały informacje o czterech ofiarach śmiertelnych dzisiejszych protestów.
30.06.2013 | aktual.: 30.06.2013 23:57
Demonstranci zamierzają wyruszyć pod pałac prezydencki. Zgromadzeni zapewniają, że są nastawieni pokojowo, ale jeśli zostaną zaatakowani, mają prawo do samoobrony.
Tymczasem już trwają demonstracje w największych miastach kraju. Źródła w armii egipskiej podały informację, że liczbę demonstrantów należy ocenić w sumie na kilka milionów.
- To największe manifestacje w historii Egiptu - oświadczyło źródło cytowane przez agencję AFP. Cytowana osoba dodała również, że demonstracja zwolenników Mursiego zgromadziła w Kairze około 25 tys. ludzi.
Do tej pory media podały informacje o czterech ofiarach śmiertelnych niedzielnych protestów. W mieście Asjut na południu kraju uzbrojeni napastnicy zastrzelili trzech uczestników antyprezydenckiej demonstracji.
W stolicy Egiptu, jak poinformowali przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego, grupy protestujących ostrzelały siedzibę tego proprezydenckiego ugrupowania, obrzuciły ją kamieniami oraz butelkami z benzyną. Demonstranci nie przedarli się jednak na teren umocnionego obiektu.
Przedstawiciele opozycji oświadczyli, że demonstracje będą trwały, dopóki Mursi nie odejdzie ze stanowiska.
Tłumy na stołecznym placu Tahrir skandowały: "Naród chce upadku tego reżimu", a także: "Odejdź!". Demonstranci przynieśli na Tahrir flagi narodowe oraz portrety z przekreślonym wizerunkiem Mursiego.
Wraz z końcem dnia pojawiało się na placu coraz więcej ludzi - relacjonował Reuters. Agencja AP szacuje tłumy, które przyszły na Tahrir i w okolice leżącego w innej części Kairu pałacu prezydenckiego na setki tysięcy. Są wśród nich kobiety, dzieci i ludzie starsi.
Niektórzy demonstranci przynieśli namioty, planując pozostanie na placu lub terenie przed pałacem prezydenckim. Zgromadzeni zapowiadali wcześniej, że są nastawieni pokojowo, ale jeśli zostaną zaatakowani, mają prawo do samoobrony.
W opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "Guardian" Mursi powiedział, że nie ma zamiaru spełnić żądań dotyczących przedterminowych wyborów.
Napięcie polityczne w Egipcie jest, jak oceniła agencja AFP, największe od czasu dojścia Mursiego do władzy. W starciach ulicznych w ciągu ostatnich dni zginęło co najmniej osiem osób - w tym obywatel USA.
Przed tygodniem egipska armia ostrzegła, że jest gotowa interweniować, aby uchronić kraj przed konfliktem wewnętrznym. Minister obrony generał Abd el-Fatah Said es-Sisi zaapelował do wszystkich partii politycznych o zażegnanie kryzysu.
22 mln przeciwko prezydentowi
Przeciwnicy związanego z Bractwem Muzułmańskim prezydenta zarzucają mu monopolizowanie władzy i nieskuteczność w rozwiązywaniu gospodarczych problemów kraju. Ruch na rzecz dymisji Mursiego poinformował, że pod petycją w tej sprawie zebrał już 22 miliony podpisów. Organizatorzy demonstracji zaapelowali do sygnatariuszy, by przyszli w niedzielę na kairski plac, który w 2011 roku był w centrum protestów przeciwko ówczesnemu prezydentowi Hosniemu Mubarakowi.
Apele o przyłączenie się do antyprezydenckich demonstracji są nalepione na ściany budynków w Kairze, na murach pojawiły się także graffiti z datą 30 czerwca.
Także na niedzielę planowane są kontrmanifestacje stronników Mursiego.
Uczył dzieci - zginął ugodzony nożem na ulicy
Według BBC w piątek w aktach przemocy między przeciwnikami a zwolennikami szefa państwa zginęły trzy osoby, w tym obywatel USA, który został zabity w czasie demonstracji w Aleksandrii. Jak poinformowała w sobotę rodzina Amerykanina, był to 21-letni student, interesujący się Bliskim Wschodem, który w Egipcie uczył dzieci angielskiego, a także szkolił znajomość języka arabskiego. Według bliskich mężczyzna został śmiertelnie ugodzony nożem przez jednego z demonstrantów, gdy obserwował zgromadzenie.
Po tym wydarzeniu Waszyngton ostrzegł Amerykanów przed podróżami do Egiptu.