PolskaCzterolatek po "prostym zabiegu" leży nieprzytomny

Czterolatek po "prostym zabiegu" leży nieprzytomny

Szczecińska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie zabiegu chirurgicznego, po którym 4-letni chłopiec ma poważne zaburzenia zdrowotne - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz.

15.11.2007 | aktual.: 15.11.2007 18:21

Chłopiec trzy miesiące temu przeszedł w szczecińskiej klinice Pomorskiej Akademii Medycznej zabieg usunięcia stulejki.

Jak podkreśliła rzeczniczka, śledztwo prowadzone jest w sprawie narażenia na utratę życia lub uszczerbku na zdrowiu. Nikomu nie postawiono zarzutów - dodała.

O sprawie napisała "Gazeta Wyborcza". "Od trzech miesięcy Patryk leży w szpitalu. Jego stan lekarze określają jako utratę świadomości. Dziecko ma poważne zaburzenia neurologiczne, sztywne rączki i nóżki, nie porusza się, nie mówi, karmione jest za pomocą sondy, ma ataki epilepsji" - napisał dziennik.

Jak powiedziała Wojciechowicz, podczas zabiegu zastosowano u dziecka tzw. znieczulenie podpajęczynówkowe (zewnątrzoponowe) stosowane do kręgosłupa, polegające na znieczuleniu pacjenta od pasa w dół.

20 minut po zabiegu, gdy dziecko przebywało z rodzicami na normalnej sali, a nie tzw. pooperacyjnej, nastąpiło m.in. zatrzymanie krążenia. Trzeba było chłopca reanimować.

Rzeczniczka powiedziała, że według zeznań matki dziecka, na oddziale nie było wówczas odpowiedniej sali dla pacjentów po operacjach. Sala taka wraz ze stosownymi urządzeniami monitorującymi miała pojawić się dwa dni po zdarzeniu - dodała.

Gromadzimy dowody, trwają przesłuchania personelu. Przesłuchano już m.in. lekarza przeprowadzającego zabieg oraz anestezjologa. Następne przesłuchania zaplanowano w najbliższych dniach. Po zebraniu całej dokumentacji o opinię poprosimy biegłego lekarza - dodała rzeczniczka.

Jak poinformowała rzeczniczka Zachodniopomorskiego Oddziału NFZ w Szczecinie Małgorzata Koszur, w 2006 r. Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 1 w Szczecinie, składając ofertę na świadczenia zdrowotne w oddziale Chirurgii i Onkologii Dziecięcej (tam dziecko przeszło zabieg), "potwierdził posiadanie sali wzmożonego nadzoru ze stałym nadzorem pielęgniarskim zarówno w dniu składania oferty, jak i od dnia obwiązywania umowy, czyli od początku stycznia tego roku". Posiadanie takiej sali jest warunkiem koniecznym do wykonywania tego typu świadczeń - zaznaczyła.

Fundusz za zabieg usunięcia stulejki płaci szpitalom w woj. zachodniopomorskim 500 zł.

Nie było powodów, aby podważać prawdziwość oświadczenia, szczególnie w przypadku szpitala klinicznego, który udziela świadczeń zdrowotnych w tym zakresie od wielu lat - zaznaczyła Koszur.

Ponieważ nasz oddział Funduszu otrzymał informacje podające w wątpliwość funkcjonowanie odcinka pooperacyjnego od początku tego roku, a także w dniu zdarzenia, ZOW NFZ wystosował do dyrekcji szpitala zapytanie, czy złożona oferta była zgodna ze stanem faktycznym. Do tej pory ZOW NFZ nie otrzymał odpowiedzi - powiedziała rzeczniczka.

Jak podkreśliła rzeczniczka prokuratury Małgorzata Wojciechowicz, prokuratura będzie także wyjaśniać ten wątek.

Nie wiadomo jeszcze, czy prokuratura połączy śledztwo w sprawie zabiegu z wątkiem związanym z NFZ, czy poprowadzi sprawy oddzielnie - zaznaczyła.

Rzeczniczka NFZ Jolanta Kocjan oceniła sprawę jako skandal i niefrasobliwość. Lekarze powinni sobie zdawać sprawę, że jeśli mają możliwości, sprzęt, to należy je wykorzystywać dla bezpieczeństwa pacjentów i także własnego - powiedziała.

Kocjan przyznała, że składając ofertę do NFZ, placówki medyczne deklarują różne rzeczy. Prowadzimy kontrolę stanu faktycznego, ale nie jesteśmy w stanie tego zrobić od razu. Przede wszystkim opieramy się na oświadczeniach kierownictwa szpitala. To bardzo ważny dokument. Każdy, kto takie oświadczenie składa, ponosi później odpowiedzialność - powiedziała.

Dodała, że jeżeli placówka medyczna nie spełnia standardów, które deklarowała, ponosi karę finansową nawet do 2% wartości całego kontraktu z NFZ.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)