Czołgi z I wojny światowej "wyczaili" Amerykanie w Afganistanie
Dwa czołgi z czasów I wojny światowej odnaleźli amerykańscy żołnierze służący w Afganistanie. Od kilkudziesięciu lat niszczały pod palącym słońcem na złomowisku. W tym tygodniu trafiły stamtąd prosto do muzeum w forcie Knox w stanie Kentucky jako dar Afganistanu dla USA.
Wśród rdzewiejących wraków, jakie pozostały po afgańskich wojnach, czołgi zauważył major Robert Redding. Zaintrygowany przesłał fotografie do muzeum generała Pattona w forcie Knox i zapytał tamtejszych specjalistów, co to właściwie jest.
Muzealnicy natychmiast rozpoznali na zdjęciach czołgi FT-18, francuskiej produkcji, jedne z pierwszych użytych w historii na polu walki. Amerykanie darzą je szczególnym sentymentem, bowiem na takich właśnie pojazdach szkolili się we Francji w latach 1917-18 żołnierze pod dowództwem generała George'a S. Pattona. "To niezwykle rzadkie znalezisko" - cieszy się były dyrektor muzeum John Purdy.
Zagadką pozostaje, jak francuskie czołgi trafiły do Afganistanu. Wiadomo, że blisko pięćdziesiąt lat stały tam na złomowisku. Kiedy odkryli je Amerykanie, nie były bardzo zardzewiałe, tylko szczelnie pokryte pyłem. Ogólnie są w bardzo dobrym stanie, mają oryginalne silniki, kompletne gąsienice i większość innych części. Brakuje przede wszystkim armat.
Czołgi są już w forcie Knox. Przynajmniej jeden z okazów zostanie odrestaurowany i trafi na ekspozycję w tamtejszym muzeum Pattona. "Przy odrobinie szczęścia będzie chodził" - mówią muzealnicy.