Człowiek-rakieta runął do oceanu
Szwajcarski człowiek-rakieta Yves Rossy, który próbował pokonać w powietrzu dystans dzielący Maroko i Hiszpanię, niespodziewanie zakończył swoją podróż w Atlantyku.
25.11.2009 | aktual.: 25.11.2009 16:14
50-latek próbował przelecieć między Afryką a Europą na skrzydłach o rozpiętości 2,5 metra przyczepionych do pleców i napędzanych silnikami odrzutowymi. Podróż rozpoczął, wyskakując z samolotu, który zabrał go na wysokość 1950 metrów.
Rossy pokonał około połowę planowanego dystansu. Jego sprzęt prawdopodobnie uległ awarii.
Yves Rossy to szwajcarski pilot wojskowy i pierwszy człowiek na świecie, który przeleciał nad kanałem La Manche, mając przymocowane do ciała skrzydła własnej konstrukcji. Mężczyzna w powietrzu porusza się z prędkością około 200 km/h. Nieudany wyczyn człowieka-rakiety miał być pierwszym jego lotem pomiędzy dwoma kontynentami. Lot miał trwać łącznie 13 minut.
50-letni Rossy, wcześniej zawodowy lotnik wojskowy, a obecnie pilot airbusa w towarzystwie Swiss, opracował swą motolotnię pierwotnie dla zwiększenia możliwości manewrowych spadochroniarzy. Jest to przytraczane do pleców sztywne skrzydło z włókna węglowego o rozpiętości około 3 metrów. Napęd stanowią cztery silniczki odrzutowe, wytwarzające temperaturę do 700 stopni, co wymaga ubrania pilota w ognioodporny kombinezon.
Motolotnia sterowana jest wyłącznie ruchami ciała, a lądowanie musi się odbywać przy użyciu spadochronu.