Członkini dawnej partyzantki będzie rządzić Brazylią?
Rządząca w Brazylii Partia Pracujących (PT) prezydenta Luiza Inacio "Luli" da Silvy wyznaczyła Dilmę Rousseff na kandydatkę w zaplanowanych na październik wyborach prezydenckich.
21.02.2010 | aktual.: 21.02.2010 05:15
62-letnia Rousseff, ekonomistka i niegdysiejsza członkini partyzantki, pełni obecnie funkcję szefowej kancelarii prezydenta. Jej kandydatura jednogłośnie została zaaprobowana w czasie kongresu PT.
- Chcę przekazać ugrupowaniom politycznym, wszystkim, którzy wierzą w konieczność dalszej transformacji Brazylii, że nie ma lepiej przygotowanej osoby do kierowania państwem niż nasza droga koleżanka Dilma Rousseff - oświadczył prezydent da Silva, występując przed 1 300 delegatami partii.
- Pokornie przyjmuję tę misję, którą mi zlecacie - odpowiedziała szefowa kancelarii prezydenckiej.
Później prezydent da Silva wraz panią Rousseff wspominali wspólną walkę przeciw dyktaturze wojskowej w latach 1964-1985.
Rousseff do partyzantki przystąpiła w wieku 19 lat; niemal trzy lata spędziła w więzieniu, gdzie była torturowana przez służby bezpieczeństwa. Za pierwszej kadencji da Silvy pełniła funkcję ministra ds. górnictwa i energetyki. Ma opinię surowego technokraty.
Zobowiązała się do kontynuowania programów socjalnych da Silvy, które pomogły wyrwać się z ubóstwa milionom Brazylijczyków. Zapowiedziała też nowe inicjatywy edukacyjne i powszechny dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej we wszystkich miastach kraju.
Mimo że da Silva pod koniec swojej drugiej kadencji cieszy się około 80% poparciem obywateli, jego ewentualna następczyni będzie musiała pokonać wymagającą konkurencję, jeżeli ma być pierwszą kobietą zasiadającą w fotelu prezydenckim największego państwa Ameryki Łacińskiej.
We wszystkich sondażach prowadzi gubernator Sao Paulo Jose Serra, mający około 35% zwolenników. Jego popularność co prawda nieco osłabła, ale Rousseff na razie osiągnęła próg około 20% poparcia.
Opozycja zarzucała da Silvie, że prezydentura pani Rousseff będzie jego "trzecią kadencją", której zabrania konstytucja. W październikowym wywiadzie dla dziennika "Folha de Sao Paulo" prezydent podkreślił jednak, że ona sama będzie musiała wypracować "własną tożsamość, własny styl i własną formę rządzenia". "Umarł król, niech żyje król" - skomentował wówczas.
Kwestionuje się także stan zdrowia Dilmy Rousseff; w ubiegłym roku z dołka pachowego usunięto jej nowotwór złośliwy, co - zdaniem niektórych - dyskwalifikuje ją w wyścigu o prezydenturę. Lekarze podkreślają tymczasem, że została wyleczona.