Czkawka polityczna
Można się jakiś czas oszukiwać, że po niezbyt udanym posiłku nic nam nie będzie. Czkawka i tak przyjdzie, a zazwyczaj ma to do siebie, że lubi powracać. Najmocniej przekonuje sie ostatnio o tym architekt obecnego układu koalicyjnego Jarosław Kaczyński. Z nieskrywanym niesmakiem przełykana umowa koalicyjna odbija się co jakiś czas taką czkawką. I to wcale się nie zmieni, nawet po skonsumowaniu całych koalicyjnych przystawek.
Słyszeliśmy zapewnienia w trakcie przesilenia rządowego, kiedy Lepper na chwilę opuścił rząd, że PiS już rozmawiać z takimi ludźmi nie będzie. Taśmy z hotelu poselskiego pokazały, że rozmawiać z każdym może. Z czasem sprawy ucichły, do rozmów powrócono, pod osłoną nocy mianowano na nowo Leppera i koalicja jest. A z nią odzywa się czkawka. Rzeczywiście coś z tymi przystawkami musi być nie tak. Niezależnie od tego, czy był seksskandal, a nawet przestępstwo na dziecku, to takie sprawy będą powracać.
To przecież tkanka jest chora. Życie bardzo szybko weryfikuje slogany o moralności, o odnowie. Z taką tkanka rewolucji moralnej się nie zrobi! Owszem takie afery i aferki odwracają uwagę od rzeczywistych problemów, od nieudolności i błędów, ale co niektórzy zapominają, że jak chlapie obok, to i ochlapie. Ile razy zdoła sie jeszcze dystansować premier Kaczyński od wybryków współkoalicyjnej, jak by nie było za sprawą jej patrona Giertycha, Młodzieży Wszechpolskiej, od nieprzewidywalnej i rozpasanej Samoobrony. O przysposobionym planktonie firmowanym przez posła Bestrego i jego grzeszkach nie wspomnę.
To są niemiłe konsekwencje. Jak tkanka jest chora, to jakoś tam pewien czas funkcjonuje, ale nie na dłuższą metę, a koszty ponosi cały organizm Nie chce się władzy raz zyskanej stracić, trzeba płacić. Zobaczymy, jaką cenę teraz zapłaci premier, a jaką przy okazji Polska. Zobowiązał się, że jeśli padną konkretne zarzuty ze strony prokuratora wobec Leppera, to koniec z nim i z koalicją.
Komu ma służyć taka sytuacja? Czy ktoś tu się zapędził i przedryblował. Może kryje się pod tym drugie dno, bo do myślenia spiskowego przywykliśmy od ponad roku. Inna rzecz, że w Polsce powstała jakaś moda na oskarżające doniesienia i zeznania kobiet wobec swoich szefów, zwłaszcza byłych. Takie oskarżenia wykluczyły z nieprzegranej walki o prezydenturę Cimoszewicza. Pewnie nie przypadkiem teraz wystawiono w ważnej warszawskiej batalii spokojnego Borowskiego. Mechanizm czkawki jest sprawiedliwy i nikogo nie omija. Opozycji też nie, bo i Platforma Obywatelska ma kłopot. Co z tym Rokitą? - pytają się nawzajem. Lider partii, a taki niesforny. Jego niespodzianka krakowska nie była niczym nowym. Jak pamiętam, 15 minut po ogłoszeniu wyboru Lecha Kaczyńskiego na prezydenta ogłosił, że to też jego prezydent. Szybko się pogodził z przegraną swojego szefa. Może o tyle łatwiej było mu to przyjąć, że nie tak mocno się angażował w batalię Tuska, kiedy to się dowiedział, że nie będzie premierem z Krakowa.
Jego żona jeszcze w kampanii parlamentarnej chętnie podrzucała prasie swoją krytykę własnej partii. Cenna to sprawa, że partia jest pluralistyczna i demokratyczna, dopuszcza odmienne poglądy. Czkawka jednak się odzywa. Kiedy znowu? Z piskorczykami sobie Platforma szybko poradziła, bo czkawka doskwierała. Kto wie, może to zasługa żelaznej damy Warszawy. Co by się działo w kampanii, gdyby sztab Marcinkiewicza mógł mocniej przypominać afery mostowe i inne historie. A tak cisza. Z czkawką można sobie więc czasem poradzić.
Czkawka dotknęła i prezydenta RP. Tak emocjonalne reakcje na kpiny brukowca niemieckiego nie tylko nie przyniosły zadośćuczynienia i obietnicy poprawy ze strony sprawców, ale wręcz były dla nich wodą na młyn. Odzywają się dziś czkawką. Po co tak zaraz obrażać się za kartofla i przenosić te emocje na grunt międzynarodowy, do wielkiej polityki. Efekt tego kiepski, bo co się okazało? Brukowiec wpłynął na bieg spraw międzypaństwowych, a spotkanie Trójkąta i tak się odbyło, tyle że bez zdjęcia kartofla, zamiast głowy naszego państwa, na okładce się nie obyło. Kartofel jest twardy, teraz walczy o mięso – napisali. Czkawka nie ustępuje. Więcej dystansu, Panowie, więcej dystansu.
Prezydent Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski