Częstochowskie szpitale nadal bez kontraktów
Dyrektorzy pięciu szpitali z Częstochowy i okolic, którzy nie podpisali kontraktów z NFZ na ten rok, złożyli w katowickim sądzie pozwy o ustalenie warunków kontraktu z funduszem - poinformował wicestarosta częstochowski Janusz Krakowian.
07.01.2008 | aktual.: 07.01.2008 16:27
Wejście na drogę sądową jest wynikiem fiaska prowadzonych z Narodowym Funduszem Zdrowia negocjacji dotyczących finansowania usług medycznych w pierwszym kwartale 2008 r. Jeszcze 1 stycznia przedłożyliśmy Radzie Społecznej śląskiego NFZ nasze propozycje dotyczące tych kontraktów. Niestety, do dziś nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi. Nie możemy się dogadać, a od tego są w Polsce sądy - stąd pozwy - powiedział wicestarosta.
To kuriozalna sytuacja - ocenił dyrektor jednego ze zbuntowanych szpitali Marcin Pakulski. Podkreśla, że szpitale czekają na podjęcie negocjacji z NFZ, a każdy dzień pogarsza ich sytuację finansową. Szpitale cały czas normalnie przyjmują chorych, choć NFZ uważa, że wobec braku umowy powinny przyjmować tylko nagłe przypadki i informuje, że nie zapłaci za planowe przyjęcia.
Dyrektor śląskiego oddziału został odwołany, ponieważ doprowadził do impasu w rokowaniach ze szpitalami w regionie częstochowskim. To decyzja obowiązująca, niezależnie od formalnej procedury, która jeszcze trwa - powiedziała rzeczniczka NFZ Edyta Grabowska-Woźniak.
Dodała, że obowiązki dyrektora pełni jego pierwszy zastępca - dyrektor ds. medycznych, a na stanowisko dyrektora zostanie wkrótce rozpisany konkurs. Ze strony centrali funduszu jest pełne poparcie dla jak najszybszego zakończenia konfliktu w Częstochowie - powiedziała, podkreślając jednocześnie, że sposób jego rozwiązania zależy od władz śląskiego oddziału.
Tymczasem dyrektor Marek Szewczyk przyszedł do pracy i normalnie pełni swoje obowiązki i podejmuje decyzje - poinformował rzecznik śląskiego oddziału NFZ Jacek Kopocz. Dyrektor nie dostał żadnego pisma z informacją o swoim odwołaniu - podkreślił.
Szpitale w Częstochowie, Blachowni i Myszkowie, wspierane przez samorządy, uważają, że podpisanie aneksów na proponowanych warunkach doprowadzi szybko do załamania się ich budżetów. Śląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia deklaruje z kolei, że zaproponował te same warunki wszystkim szpitalom w regionie i nie może zrobić wyjątku dla częstochowskich, bo nie ma na to pieniędzy.
Warunki oczekiwane przez częstochowskie szpitale Kopacz określa jako "nierealne". Szpitale mówią, że te proponowane im przez NFZ "nie przystają do rzeczywistości". Podkreślają, że na podstawie obecnego kontraktu żaden ze szpitali nie zbilansował swojej działalności w 2007 r.
Jak poinformował Kopocz, dyrektor Szewczyk ogłosił dla częstochowskich szpitali nowy konkurs na świadczenia na trzy miesiące począwszy od lutego. Dodał, że wobec braku umów szpitale nie otrzymają pieniędzy za świadczenia wykonane w styczniu, ponieważ nie ma do tego podstaw prawnych.
Pieniądze proponowane w nowym konkursie są jeszcze mniejsze niż to, czego nie chcemy podpisać. Jeśli nie dostaniemy też pieniędzy za styczeń, przyjdzie nam zamknąć szpitale, ale to nie nasz problem, tylko płatnika - mówi dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie Marcin Pakulski.
Przyjęcie proponowanych przez NFZ warunków, przy uwzględnieniu inflacji oraz stałego wzrostu kosztów spowoduje - zdaniem dyrektorów częstochowskich szpitali - ich dalsze zadłużanie oraz ograniczenie dostępności świadczeń zdrowotnych dla mieszkańców regionu.
Jak poinformował szef śląskiego regionu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Maciej Niwiński, w ok. 90 proc. śląskich szpitali wciąż nie rozwiązano problemu lekarskich dyżurów w związku z obowiązującą od początku roku unijną dyrektywą. Porozumienia zawarto tylko w kilku placówkach - m.in. w Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej, Rudzie Śląskiej, Szpitalu Psychiatrycznym w Rybniku i pediatrycznym w Katowicach. W placówkach trwają negocjacje. (mg)