Czeski układ Orlenu
W zamian za zgodę na przejęcie Unipetrolu,
Orlen musiał za bezcen sprzedać dochodową część tego holdingu -
wynika z dokumentów, do których dotarła "Rzeczpospolita". Dziennik
twierdzi, że setki milionów złotych zarobił na tym biznesmen
powiązany z politykami rządzącej w Czechach partii, którzy
decydowali o prywatyzacji.
08.08.2005 | aktual.: 08.08.2005 06:41
O sprzedaży Unipetrolu zdecydował czeski rząd, tworzony przez polityków Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej. Według oficjalnie przedstawionej wersji, głównym kryterium wyboru była cena. Płocki koncern zaoferował za akcje czeskiego konkurenta ok. 400 mln euro, czyli 1,2 mld zł, i wygrał.
Ale z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że kierowany przez Zbigniewa Wróbla (ówczesnego prezesa) Orlen musiał przed zawarciem transakcji dogadać się z Andrejem Babisem, przedsiębiorcą zaprzyjaźnionym z politykami rządzącej w Czechach partii. Polski koncern obiecał mu sprzedać za bezcen niezwykle dochodową chemiczną część holdingu. Z dokumentów, do których dotarła gazeta wynika, że jej cena jest zaniżona o ok. 800 mln złotych.
Umowa, którą Orlen zawarł z firmą Babisa Agrofertem, jest tajna. Została zawarta wiele miesięcy przed przejęciem Unipetrolu. Do Babisa mają trafić akcje pięciu spółek. Zerwanie umowy oznaczałoby wypłatę kary: ponad 300 mln złotych.
Sprawę inwestycji Orlenu w Unipetrol bada krakowska Prokuratura Apelacyjna. Sprawdza także tajne umowy, jakie w związku z wejściem do Czech zawarł płocki koncern, informuje "Rzeczpospolita". (PAP)