ŚwiatCześć Frank! Właśnie wracamy z twojego pogrzebu...

Cześć Frank! Właśnie wracamy z twojego pogrzebu...

Przyjaciele, licznie przybyli na pogrzeb 80-
letniego byłego kierowcy Franka Hughesa z Darlington, nie mogli
się nadziwić, kiedy godzinę po uroczystości kremacji zwłok ujrzeli
swego znajomego żywego i dziarsko podążającego główną ulicą
miasta.

Jak podaje brytyjski dziennik "Daily Mail", Hughes padł ofiarą dość przykrego nieporozumienia - okazało się, że w Darlington mieszkało dwóch 80-latków o nazwisku Frank Hughes.

Wieść o śmierci emerytowanego kierowcy autobusu rozniosła się po tym, jak w jednej z lokalnych gazet ukazał się nekrolog mieszkańca Darlington z ulicy Hilda Street o nazwisku Frank Hughes, który umarł w swym domu 1 sierpnia. W nekrologu wymieniono imiona pogrążonych w żałobie bliskich, ale kolega Hughesa, który wypatrzył ogłoszenie, nie wiedział zbyt wiele o rodzinie swego znajomego.

Zatelefonował więc do firmy, w której kiedyś pracował kierowca Hughes, i spytał czy nekrolog dotyczy jego kolegi. Kierownik odparł, że - o ile mu wiadomo - były pracownik firmy Frank Hughes mieszkał przy Hilda Street w Darlington. W rzeczywistości emerytowany kierowca mieszkał przy innej ulicy, której nazwa też zaczynała się na literę "H", a zmarłym z Hilda Street był drugi Frank Hughes z Darlington.

Krewni zmarłego byli zaskoczeni obecnością tak wielu osób na pogrzebie, ale nie przyszło im do głowy, że mogło dojść do pomyłki. Ojciec był we flocie handlowej i na pogrzeb przyszło sporo ludzi. Niektórych jednak w ogóle nie znaliśmy - powiedział syn zmarłego Tony Hughes.

Jeden z kolegów żywego Franka Hughesa podarował nawet pogrążonej w żałobie rodzinie kamień przywieziony z wakacji w górach w Szkocji, który obiecał swemu znajomemu.

Cytowany przez "Daily Mail" żywy Hughes przyznał, że jest już zmęczony "cudem", który mu się przydarzył. Mam dość ludzi, którzy zaczepiają mnie na ulicy, by powiedzieć mi, że wciąż żyję - powiedział Hughes.

Anna Widzyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)