Czego politycy oczekują po "expose" premiera Donalda Tuska?
Czego politycy spodziewają się po tzw. drugim expose premiera Donalda Tuska? Koalicja mówi o ułatwieniach dla przedsiębiorców oraz pakiecie rozwiązań prorodzinnych. Opozycja nie ma złudzeń. - To próba ratowania tonącego okrętu; spodziewam się propagandy i niczego więcej - mówi lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Joachim Brudziński spodziewa się okrągłych słów, demagogii i pustych obietnic. Polityk PiS nie wyklucza, że Tusk spróbuje zrobić "mocne zamieszanie w rządzie i usuwając dwóch, trzech ministrów powtórzy manewr z afery hazardowej, gdy pogonił z rządu Grzegorza Schetynę". Według szefa SLD Leszka Millera Donald Tusk będzie chciał przekonać Polaków, że rząd ma receptę na kryzys.
08.10.2012 | aktual.: 08.10.2012 10:09
Swoje wystąpienie Donald Tusk wygłosi na posiedzeniu sejmu w czwartek lub w piątek. Wcześniej, prawdopodobnie na początku tego tygodnia, premier ma przedstawić założenia wystąpienia kierownictwu PO i PSL.
Według polityków PO z władz partii, szef rządu postawi na gospodarkę i walkę z kryzysem; ma mówić m.in. o systemie wsparcia dla małych i średnich firm, pomocy najuboższym oraz działaniach na rzecz zmniejszenia bezrobocia. Tusk ma odnieść się także do problematyki unijnej, przede wszystkim w kontekście walki o budżet UE na lata 2014-2020 oraz przyszłości Unii Europejskiej.
Politycy Platformy uważają, że Tusk zapowie też dokończenie reform, o których mówił już w swoim sejmowym expose w 2011 roku, a których z różnych przyczyn nie udało się do tej pory zrealizować. Chodzi m.in. o zmiany dotyczące emerytur górniczych (przywileje mają przysługiwać tylko osobom pracującym bezpośrednio przy wydobyciu), zmiany w KRUS, podatek dochodowy dla rolników od 2014 roku oraz wprowadzenie rachunkowości w gospodarstwach rolnych.
"Premier przedstawi receptę na kryzys"
Szef SLD Leszek Miller uważa, że premier Donald Tusk w tzw. drugim expose będzie chciał przekonać Polaków, że rząd ma receptę na kryzys. - Wyśle sygnał do obywateli, aby się nie bali, a z drugiej strony będzie mobilizował własne zaplecze, czyli głównie PO - ocenił.
- Sądzę, że premier będzie chciał przekonać, że panuje nad sytuacją, że zwłaszcza gospodarka jest w trudnym położeniu, ale że rząd ma receptę na ten kryzys, że nie ma powodu do zaniepokojenia, że jest jakiś plan strategiczny, który będzie realizowany i że nie ma żadnego niebezpieczeństwa - ocenił Miller.
Szef SLD zaznaczył jednak, że nie zna konkretnych zamiarów premiera, a opiera się tylko na tym, co można przeczytać w mediach. - Tu są różne przecieki, że być może będą jakieś dalsze cięcia socjalne, że być może coś się stanie z KRUS-em, że może zostaną przeprowadzone jakieś działania w kierunku emerytur rolniczych - wyliczał. Zastrzegł jednak, że dopóki Tusk się nie wypowie, są to tylko spekulacje.
Szef SLD podkreślił, że na miejscu premiera skupiłby się na gospodarce, ponieważ przyszłoroczny budżet nie jest optymistyczny. - To jest tylko nieco więcej niż 2 proc. wzrostu PKB, prawie 13 proc. bezrobocie, dalsze kłopoty z deficytem budżetowym i z długiem publicznym - mówił.
Dlatego, jak zaznaczył szef SLD, na miejscu Tuska starałby się przedstawić "jakiś projekt środków, które pobudzają gospodarkę". Miller wyjaśnił, że należy skoncentrować się na przykład na inwestycjach, przyjmując tezę, że bez pobudzenia inwestycyjnego wzrost PKB nie będzie możliwy. A, jak podkreślił, jest odwrotnie - dynamika inwestycji jest gasnąca, a nie rosnąca.
W połowie września SLD przedstawił program "Nowa strategia dla Polski - rozwój zamiast stagnacji". Zakłada on m.in. utworzenie trzech dużych okręgów przemysłowych; resortu przedsiębiorczości - w miejsce obecnych resortów: gospodarki i skarbu oraz Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych; przywrócenie trzeciej, 40-proc. stawki podatkowej oraz ułatwienia dla przedsiębiorców i oskładkowanie tzw. umów śmieciowych.
"Próba ratowania tonącego okrętu"
- To jest próba ratowania tonącego okrętu; spodziewam się propagandy i niczego więcej - tak według lidera Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry będzie wyglądało tzw. drugie expose premiera Donalda Tuska.
Ziobro podkreślił, że spodziewa się jedynie propagandy, pięknych słów i obietnic całkowicie bez pokrycia.
- Spodziewam się propagandy i niczego więcej. To jest próba ratowania tonącego okrętu, który ma co raz więcej dziur, a jego pokład przecieka. Nawet najbardziej spektakularne gesty i słowa wygłaszane przy owacjach klubu Platformy Obywatelskiej nie pomogą dziś Donaldowi Tuskowi. Ten okręt nie będzie już płynął całą mocą do przodu, bo nikt już nie wierzy, że jego kapitan jest w stanie go poprowadzić gdzie indziej niż na mieliznę - zaznaczył Ziobro.
W jego ocenie przykłady niekompetencji obecnego rządu można wyliczać w nieskończoność. Wymienił w tym kontekście: katastrofalną sytuację polskich kolei, bankructwa firm budujących autostrady, ogromne bezrobocie, pogarszającą się sytuację polskich rodzin w dobie ogromnego niżu demograficznego i wadliwe działanie wymiaru sprawiedliwości.
- Widzimy dziś, że ten król staje się nagi, bo czego się nie dotknie, to nie zamienia się w złoto, tylko próchnieje. Ten rząd jest po prostu nieprofesjonalny. Donald Tusk nie okazał się wybawicielem, na jakiego był malowany, lecz mocno nieudolnym urzędnikiem, który ma jedną umiejętność: ładnie i sprawnie mówi. Świat od słów się nie zmienia, świat zmienia się czynami, a czyny i rezultaty pięciu lat rządów przemawiają przeciwko premierowi Donaldowi Tuskowi - uważa Ziobro.
Lider Solidarnej Polski zaznaczył, że na miejscu premiera skupiłby się na trzech najważniejszych kwestiach: polityce prorodzinnej, walce z bezrobociem oraz na uzdrowieniu wymiaru sprawiedliwości.
- Gdyby premierem był Tadeusz Cymański, padłoby przede wszystkim zobowiązanie do ogromnych nakładów finansowych wspierających polskie rodziny tak, aby zasiłek na dziecko wynosił przynajmniej 300 zł, bo Polska znalazła się w gigantycznym kryzysie demograficznym - powiedział Ziobro.
Jego zdaniem, polityka prorodzinna jest absolutnie niezbędna, bo służy przede wszystkim wzrostowi polskiej gospodarki.
- Jeśli pieniądz wpłynie do polskich rodzin, to on będzie kreował popyt, a to z kolei będzie nakręcało koniunkturę polskiej gospodarki i popyt wewnętrzny. Jeśli premier tego nie zrobi, to przejdzie do historii jako twórca nie tylko powiedzenia, ale realnej polityki, że najlepsza rodzina to rodzina bezdzietna, co niestety sam Donald Tusk powiedział. Mam nadzieję, że tym drugim expose będzie chciał się przynajmniej w tym zakresie zrehabilitować - powiedział Ziobro.
"Demagogia i puste obietnice"
- Okrągłych słów, demagogii, pustych obietnic - tego spodziewa się poseł PiS Joachim Brudziński po tzw. drugim expose premiera Donalda Tuska. Jego zdaniem szef rządu próbuje przykryć niekorzystne dla PO informacje pojawiające się w mediach, dotyczące np. sprawy Amber Gold.
Brudziński podkreślił, że spodziewa się "szopki", a nie poważnego przemówienia. - Słyszeliśmy trzygodzinne wystąpienie premiera w 2007 roku, w którym było bardzo wiele o zaufaniu, z kolei w roku 2011 Donald Tusk mówił krócej, ale równie bez treści. Co nam może jeszcze powiedzieć, obiecać po pierwszym roku kolejnej kadencji? Jakie puste zapowiedzi padną tym razem? Ani mnie to expose parzy, ani ziębi. Spodziewam się takiej samej demagogii, jak w poprzednich - powiedział poseł. Jak dodał, "zachodzi w głowę", co premier obieca, a później nie dotrzyma słowa. - Teraz pewnie usłyszymy o konieczności zaciskania pasa, kolejnych pomysłach na obniżenie zadłużenia państwa. Oczekuję, że premier na mównicy powie parę okrągłych, gładkich słów, po czym, tak samo jak od pięciu lat, będzie próbował mobilizować twardy elektorat. Usłyszymy też, że za wszystkie potknięcia, perturbacje winę ponosi PiS - powiedział Brudziński.
- Premier Donald Tusk swoim wystąpieniem będzie próbował przykryć informacje obnażające to, co dzieje się w Platformie pod jego nosem. Tym kabaretowym expose będzie próbował przykryć prawdę o "trójmiejskiej sitwie" i różnego rodzaju trudnych sieciach i powiązaniach świata polityki w wydaniu PO z wymiarem sprawiedliwości - ocenił.
Polityk PiS uznał za prawdopodobne, że premier wymieni w najbliższym czasie kilku ministrów. - Nie wykluczam, że Donald Tusk spróbuje zrobić mocne zamieszanie w rządzie i usuwając dwóch, trzech ministrów powtórzy manewr z afery hazardowej, gdy pogonił z rządu Grzegorza Schetynę - zaznaczył.
Brudziński żartował, że PiS byłoby w pełni usatysfakcjonowane przemówieniem premiera, gdyby Donald Tusk ogłosił, że podaje się do dymisji. - Donald Tusk powinien uczynić to, co zrobiłby każdy polityk mający chociaż odrobinę honoru i odpowiedzialny za jakość demokracji. Powinien podać się do dymisji. Jaka afera jeszcze musi się wydarzyć, żeby stwierdzić, że czas tego premiera i rządu dobiegł końca? - pytał.
- Nie mam żadnych złudzeń, oczekiwań ani nadziei, że coś dobrego może wynikać z tego wystąpienia. Obecnie grzeją się zwoje mózgowe kuglarzy, osób odpowiedzialnych za wizerunek PO i Donalda Tuska. Nie uda im się osiągnąć celu. Zdolność przyjmowania kłamstw i opowieści w duchu "zielonej wyspy" się skończyła. Opinia publiczna jest impregnowana na nie i ich nie przyjmie. Mam nadzieję, że jest to początek końca tej formacji - powiedział Brudziński.
"Głęboka rekonstrukcja rządu"
Przyspieszone wybory, rząd autorski lub głęboką rekonstrukcję obecnego gabinetu - według Janusza Palikota - powinien zaproponować w swoim wystąpieniu Donald Tusk. Zdaniem szefa RP, expose poświęcone jedynie gospodarce "rozczaruje wszystkich".
- My proponujemy od dłuższego czasu rząd autorski Donalda Tuska - powiedział szef Ruchu. Na uwagę, że na tę propozycję nie ma żadnej odpowiedzi, odparł: - jeśli nie rząd autorski Donalda Tuska, to przyspieszone wybory, rozwiązanie parlamentu.
Pytany, czy oczekuje, że właśnie o tym Donald Tusk będzie mówił w swym wystąpieniu, powiedział: - jeśli Donald Tusk nie rozwiąże w przyszłym tygodniu parlamentu, nie rozwiąże koalicji z PSL, nie ogłosi rządu autorskiego, to jest na drodze totalnej degeneracji politycznej.
W ocenie szefa RP innym możliwym wariantem, choć - jak zastrzegł - "najsłabszym", byłoby "całkowite przebudowanie rządu". Zdaniem Palikota, należałoby wymienić większość obecnych ministrów, w tym ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, szefową MEN Krystynę Szumilas oraz minister sportu Joannę Muchę.
Palikot uważa, że przyszłotygodniowe wystąpienie to dla szefa rządu "ostatnia szansa", by "odzyskał przywództwo polityczne".
- Mieliśmy taśmy PSL, aferę Amber Gold, potem błędy przy ekshumacji i przy całej sprawie dotyczącej Smoleńska - czyli nawarstwiła się taka ogromna ilość niekompetencji, która uczyniła z Tuska i z całej tej koalicji środowisko, które nie ma do końca dziś politycznego mandatu. (...) Tusk jest na równi pochyłej, jeśli chodzi o jego przywództwo polityczne i on naprawdę musi się obudzić, nie Polska, tylko Donald Tusk się musi obudzić - przekonywał.
Według Palikota, jeśli premier ograniczy swoje wystąpienie do tematyki gospodarczej, to "rozczaruje wszystkich". - Gdzie byli przez te pięć lat obydwaj z (Waldemarem) Pawlakiem, jeśli chodzi o mały i średni biznes, który tworzy miejsca pracy, gdzie byli w sprawach dotyczących zmiany funkcjonowania Ministerstwa Spraw Zagranicznych, innego sposobu promocji Polski? Te wszystkie rzeczy to są wieloletnie zaniedbania - wyliczał.
Lider RP pytany był też, jakie tematy, kwestie są obecnie najważniejsze dla Polski, na czym powinna skupiać się debata publiczna. - Jesteśmy w chaosie politycznym, nie mamy dziś lidera politycznego, rząd nie rządzi, Tusk nie jest liderem, przestał być liderem w ciągu ostatniego roku, zniszczył sobie ten kapitał - to jest najważniejszy problem - ocenił polityk. - Jak nie mamy przywództwa politycznego, człowieka, który jest liderem politycznym, ma mandat i tak dalej, to o czym możemy gadać? Nic się nie przeprowadzi - dodał.
Ułatwienia dla przedsiębiorców
- Na pewno pan premier odniesie się poważnie do kwestii ułatwień dla przedsiębiorców, jeśli chodzi o uzyskiwanie kredytów i finansowanie inwestycji, projektów, czy rozwoju - powiedział Jan Bury z PSL.
Polityk podkreślił, że ma to ogromne znaczenie nie tylko dla przedsiębiorców, ale też dla pracowników. Jego zdaniem takie rozwiązania mogą ożywić rynek, a także przenieść strumień kredytów z instytucji parabankowych do banków.
Zwrócił uwagę, że przy dzisiejszych obostrzeniach firmy czy konsumenci niejednokrotnie mają problemy z uzyskaniem kredytu i zwracają się o finansowanie do parabanków.
Ludowcy mają nadzieję na szybkie przyjęcie zmian dot. podatku VAT. Stronnictwo proponuje, by był on rozliczany metodą kasową, to znaczy, by przedsiębiorcy płacili go dopiero po otrzymaniu zapłaty od swoich kontrahentów, a nie po wystawieniu faktury.
- To jest niezmiernie ważny temat. Pan premier Pawlak ten pomysł podnosi już prawie od pół roku. Państwo nie może sprzyjać nieuczciwym przedsiębiorcom. W naszym przekonaniu forma kasowego VAT-u jest bardzo dobra dla małych i średnich przedsiębiorstw - ocenił poseł.
W czwartek doszło do spotkania ministra finansów Jacka Rostowskiego, Pawlaka i Tuska w tej sprawie, na którym wypracowany został kompromis.
Zdaniem Burego premier w swoim przemówieniu będzie chciał też przedstawić jakieś pomysły dotyczące rozwiązania problemu tzw. umów śmieciowych. - W jakim kształcie? Musimy poczekać na konkrety. Pewno ministrowie pracy i finansów pracują nad rozwiązaniami - zastrzegł Bury.
PSL oczekuje też, że Tusk odniesie się w swoim wystąpieniu do kwestii dotyczących polityki prorodzinnej. - Mamy już pierwszy pozytywny sygnał - pieniądze na przedszkola, ale oczekujemy też realizacji zapowiedzi, które pojawiły się przy okazji reformy emerytalnej - zaznaczył Bury.
Przypomniał, że chodzi o przyznanie urlopów macierzyńskich dla samozatrudnionych kobiet, a także tych nieubezpieczonych. Przywileje dla matek były jednym z elementów porozumienia między PO i PSL, dotyczącego podnoszenia wieku emerytalnego do 67. roku życia.
Bury nie chciał oceniać, jakie słowa odnoszące się do rolników mogą paść z ust Tuska. W pierwszym "expose" premier zapowiedział włączenie ich do powszechnego systemu podatkowego.
- Te rozwiązania są wrażliwe. Mamy świadomość, że są różne możliwości, m.in. dotyczące podatku rolnego, ale czasem trzeba się czemuś dobrze przyjrzeć, żeby nie wylać dziecka z kąpielą - przekonywał poseł Stronnictwa.