Czeczen podejrzany o zamach w Moskwie jeszcze posiedzi
Do końca czerwca warszawski sąd przedłużył areszt wobec Czeczena, Alikhana M. vel Borisa A., którego
wydania żąda od Polski rosyjska prokuratura, zarzucając mu udział
w zamachu na wicemera Moskwy w 2002 r.
26.03.2009 | aktual.: 26.03.2009 13:25
Na razie Sąd Okręgowy w Warszawie nie rozstrzygnął, czy wydać podejrzanego Rosji. Biegły z dziedziny pisma porównawczego ma zbadać próbki pisma zatrzymanego w Polsce w 2008 r. Czeczena. Obrona kwestionuje bowiem jego tożsamość.
W styczniu br. warszawski sąd zażądał od Rosji oryginałów dokumentów Czeczena. Obrona i działacze Komitetu Polska-Czeczenia podważają zasadność zarzutów Rosji i mówią, że Polska nie powinna wydawać jej Czeczena.
Zgodnie z prawem, wydanie zatrzymanego obcemu państwu jest niedopuszczalne, jeśli m.in.: korzysta on w Polsce z prawa azylu, zachodzi "uzasadniona obawa, że w państwie żądającym wydania, wobec osoby wydanej może zostać orzeczona lub wykonana kara śmierci" lub że może tam dojść do "naruszenia wolności i praw osoby wydanej" lub też, gdy osoba jest ścigana za "popełnienie bez użycia przemocy przestępstwa z przyczyn politycznych".
W październiku 2008 r. stołeczny sąd aresztował Alikhana M. vel Borisa A., uwzględniając wniosek Prokuratury Okręgowej w Warszawie (która reprezentuje stronę rosyjską) o zastosowanie wobec niego aresztu ekstradycyjnego. Sąd uznał, że posługiwał się on w Polsce podrobionymi dokumentami. Zarazem sąd wystąpił do Rosji o nadesłanie dodatkowych dowodów potwierdzających tożsamość zatrzymanego.
Sąd Apelacyjny w Warszawie odmówił uchylenia aresztu. Obrona powoływała się na argument, że strona rosyjska "w żaden sposób nie uprawdopodobniła", by M. brał udział w zamachu. Podkreślała, że powoływanie się przez stronę oskarżającą na zdjęcia domniemanego zamachowca nie może być "miarodajnym środkiem dowodowym" - tym bardziej, że nie przedstawiono ich polskiemu sądowi. Obrona kwestionowała też fakt posługiwania się podrobionymi dokumentami. SA uznał zarzuty obrony za bezpodstawne, bo "dostarczone dowody wystarczająco uprawdopodobniły popełnienie przestępstwa". Za nieprawdziwe uznano twierdzenie, by zatrzymany nie posługiwał się fałszywymi dokumentami.
- Polska nie powinna go wydawać Rosji; nie wyszedłby z tego żywy - mówi Anna Kuehn, szefowa stowarzyszenia "Komitet Polska- Czeczenia". - On był czeczeńskim bojownikiem, co dla Rosji wystarcza, by uznać go za przestępcę; Rosjanie robią terrorystę z każdego Czeczena - dodaje. Powołuje się na przykład mieszkającego w Londynie Ahmeda Zakajewa - b. ministra spraw zagranicznych w separatystycznym rządzie prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa - którego ekstradycji żąda Moskwa, oskarżając o terroryzm.
Zatrzymany Czeczen walczył pod komendą Zakajewa, był w czasie wojny torturowany. Pochodzi on z rodziny, która straciła wielu członków podczas wojny w Czeczenii. Przebywa w Polsce od 2004 r.; ma kartę pobytu. Złożył wniosek o przyznanie azylu politycznego - procedura trwa. Był w Polsce karany za udział w bójce z użyciem niebezpiecznego przedmiotu.
W czerwcu 2002 r. w Moskwie ostrzelano samochód, którym jechał Josif Ordżonikidze, odpowiedzialny m.in. za miejskie hotele i kasyna. Zginął jego kierowca, a ochroniarz został ciężko ranny; wicemerowi nic się nie stało. Od marca 2003 r. Alikhan M. był poszukiwany międzynarodowym listem gończym przez Rosję. Zarzucono mu m.in. usiłowanie zabójstwa, nielegalne posiadanie broni i działanie w grupie przestępczej.