Czas wielkich przeciągów
Z jednej strony Samoobrona, z drugiej
Platforma Obywatelska - w ciągu ostatniego pół roku radykalnie
zmieniły się podziały polityczne w Polsce. Inaczej niż w całym
ostatnim dziesięcioleciu najważniejszy podział wyznaczają nie
stosunek do Kościoła, tradycji i podstawowych wartości, lecz wizje
gospodarki, interesy konkretnych grup społecznych i poziom
populizmu głoszonych poglądów - pisze Tomasz Żukowski, politolog i
socjolog, na łamach "Rzeczpospolita".
07.05.2004 | aktual.: 07.05.2004 06:25
Jak wynika z badań TNS OBOP przeprowadzonych dla "Rzeczpospolitej", ostatnie półrocze to nie tylko załamanie się społecznego poparcia dla koalicji SLD - UP. Oprócz liderów przedwyborczych sondaży zmieniło się coś więcej: cała struktura partyjnych preferencji. Po serii widowiskowych konwulsji dotychczasowe, względnie stabilne, relacje rozsypały się i układają na nowo - twierdzi Żukowski w dzienniku.
Liberalne ekonomicznie skrzydło elektoratu Sojuszu Lewicy Demokratycznej przeszło do wolnorynkowej Platformy Obywatelskiej, zaś skrzydła prosocjalne - do populistycznej Samoobrony. Taki kierunek "przeciągów" na politycznej widowni powoduje, że ku partii Jana Rokity i Donalda Tuska przepływają także najbardziej liberalnie nastawieni wyborcy innych ugrupowań centroprawicy, zaś ku stronnictwu Andrzeja Leppera - zwolennicy PSL oraz część elektoratu narodowo-katolickiego - podkreśla socjolog na łamach gazety.
W efekcie notowania i Platformy, i Samoobrony wzrosły do 25 - 30 proc., w niektórych grupach społecznych sięgając nawet 50 proc. PO może liczyć na głosy połowy specjalistów i kierowników, drobnych przedsiębiorców oraz studentów. Samoobrona - na poparcie ok. 60 proc. rolników (do niedawna trwających przy PSL), niespełna połowy mieszkańców wsi, a także mniej więcej 40 proc. robotników i bezrobotnych. Tak wyraźne nakładanie się preferencji partyjnych na podziały społeczno-zawodowe to we współczesnej polskiej polityce nowa jakość. Do tej pory w III RP większość warstw społecznych była trwale podzielona na sympatyków wartości (i partii) lewicowych oraz prawicowych - zauważa Tomasz Żukowski w "Rzeczpospolitej". (PAP)