"Czarny czwartek" we Francji - strajki sparaliżują kraj
Francuzów czeka "czarny czwartek" w transporcie i niemal całym sektorze publicznym. Z powodu strajków zakłócony będzie ruch kolejowy, lotniczy i komunikacja miejska. Przerwanie pracy i manifestacje zapowiedzieli też nauczyciele, pracownicy szpitali, sądów, banków i przemysłu motoryzacyjnego.
Francuscy związkowcy ostrzegli prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, że będzie to największy protest od chwili objęcia przez niego władzy. Związki domagają się podjęcia przez rząd walki z bezrobociem i spadkiem płacy realnej. "Czarny czwartek" ma być wielką próbą sił dla wszystkich stron konfliktu społecznego: rządzącej prawicy, związków zawodowych i lewicowej opozycji.
Już od środy strajkują pracownicy kolei, w części kraju kursuje tylko jedna trzecia pociągów. Zakłócona jest też komunikacja miejska, w Paryżu na większości linii kursuje co drugie metro. Francuski przewoźnik lotniczy Air France odwołał 30% lotów z paryskiego lotniska Orly.
Rodzice muszą dziś znaleźć zastępczą opiekę dla dzieci, gdyż z powodu strajku nauczycieli zamknięte też będzie wiele szkół. Mimo strajku służby zdrowia normalnie powinny pracować szpitale. Do protestów sektora publicznego dołączą też pracownicy firm prywatnych - banków i przemysłu motoryzacyjnego.