Czarnek czy Morawiecki? Kaczyński znów wywołał ferment w PiS
- I jak prezesa nie uwielbiać - taką wiadomość przesłał nam jeden z czołowych polityków PiS, tuż po tym, gdy Jarosław Kaczyński na demonstracji partii zapowiedział, że Przemysław Czarnek może być kandydatem na premiera. - To typowy ruch prezesa, trochę zamieszać, wywołać dyskusję, a później obserwować reakcje - uśmiecha się inny z naszych rozmówców.
- Nie był jak dotąd premierem, ale pewnie będzie - pan Przemek, pan minister Przemysław Czarnek - tak Jarosław Kaczyński na demonstracji PiS na placu Zamkowym zapowiedział wystąpienie byłego ministra edukacji.
Czarnek był - obok Beaty Szydło, Mariusza Błaszczaka, Mateusza Morawieckiego i samego prezesa - jednym z pięciu mówców spośród polityków PiS. - To oczywista nobilitacja dla Przemka, bo jako jedyny z tego grona nie był ani premierem, ani nawet wicepremierem. A jednak stanął na scenie i porwał wszystkich swoim przemówieniem - chwali kolegę jeden z posłów PiS.
Przyznaje, iż sam był zdziwiony tym, że Kaczyński otwarcie stwierdził, że Czarnek może zostać premierem. - Wiadomo było, że te słowa podchwycą wszystkie media. W partii też była lekka konsternacja po tym. Wielu zastanawiało się, po co prezes "wrzuca" taki temat, czy zrobił to celowo, czy mu się po prostu tak "powiedziało" - przyznaje rozmówca Wirtualnej Polski.
Czarnek premierem? Dworczyk wskazał inne nazwisko. "Ma poparcie"
Słowa Kaczyńskiego były o tyle znamienne i przyciągały uwagę, że w ostatnich tygodniach sporo było w PiS dyskusji - również prowadzonej otwarcie, w mediach - o tym, kto mógłby być kandydatem tej formacji na szefa rządu. O tym, że chce być premierem, mówił kilkukrotnie sam Morawiecki. Ale jego wewnętrzni konkurenci - Patryk Jaki czy Tobiasz Bocheński - nie wymieniali go w gronie potencjalnych kandydatów. Więcej o kulisach tego sporu pisaliśmy niedawno w WP.
Jak zatem sojusznicy Morawieckiego odnoszą się do zapowiedzi lidera PiS z sobotniej demonstracji? - Przemek Czarnek ma dużą charyzmę i doświadczenie. Ja bardzo cenię jego walory, natomiast powtórzę: mówienie dziś o tym, kto będzie premierem, jest zdecydowanie przedwczesne. Natomiast oczywiście u nas w formacji jest szereg osób, które mogłyby podjąć tego rodzaju wyzwanie - powiedział Wirtualnej Polsce były szef kancelarii premiera, europoseł PiS Michał Dworczyk.
Jak jednocześnie zadeklarował: - W moim przekonaniu najlepiej przygotowanym politykiem do funkcji premiera jest Mateusz Morawiecki, ma największe doświadczenie międzynarodowe i gospodarcze.
Nie wszyscy jednak chcą tak jednoznacznie deklarować swoje przekonania. Były szef Rządowego Centrum Legislacji w kancelarii premiera Morawieckiego, Krzysztof Szczucki, uważa, że "za wcześnie, by przesądzać", kto powinien zostać kandydatem na premiera z ramienia PiS. - Ktoś, kto wybiera premiera, a nie wygrał jeszcze wyborów, to jest prosta droga do jego porażki. Stanowczo na to za wcześnie. Prezes powiedział, że pewnie kiedyś Przemysław Czarnek, ale tam wcale nie było deklaracji, że już niebawem. Jeszcze PiS nie wygrało - ucina Szczucki.
Ale współpracownicy Morawieckiego robią wiele, by wytworzyć wrażenie, że nie ma nikogo lepszego na tę funkcję niż właśnie były szef rządu. Skwapliwie notują oceny liderów opinii i publicystów bliskich prawicy, którzy mają duży wpływ na elektorat. Jednym z nich jest Jan Rokita.
"Mam wrażenie, że Polska nie ma dzisiaj bardziej doświadczonego, kompetentnego, roztropnego politycznie przywódcy, mającego szansę na bycie premierem niż Morawiecki" - powiedział były polityk Platformy w Kanale Zero.
Później fragmenty jego wypowiedzi ludzie byłego premiera przesyłali dziennikarzom (w tym autorowi niniejszego tekstu).
Ale i niektórzy konkurenci (czy też sceptycy) Morawieckiego w PiS nie chcą do końca go skreślać. Albo przynajmniej nie wywoływać dziś sporów w tej sprawie. Na przykład Jacek Sasin. - Jak pan mnie zapytał, kogo widzę na stanowisku premiera, to wymieniłem trzy nazwiska (Błaszczak, Bocheński, Czarnek - red.). Ale to nie znaczy, że dla Morawieckiego nie ma roli. Ma dobre relacje w UE, zna się na finansach, mogę sobie wyobrazić wiele ról dla niego, w których może uczciwie dla Polski pracować - mówił Sasin w Polsat News.
Nakręcana rywalizacja
Ta wypowiedź jednak - z pozoru niekonfrontacyjna - i tak jest dla współpracowników Morawieckiego znamienna. - To jest umniejszanie pozycji Mateusza, bo ta ekipa chce go oddelegować do Ministerstwa Finansów czy na stołek europejski. Oni nie chcą, by był premierem i będą go zwalczać. Ale to nie oni będą o tym decydować i wskazywać szefa rządu - twierdzi polityk bliski Morawieckiemu.
"Oni", czyli politycy skupieni wokół Sasina, Błaszczaka, Jakiego czy Bocheńskiego. A także Czarnka (który stara się utrzymywać dobre relacje ze wszystkimi frakcjami w PiS i nie wikłać się w konflikty).
Sam Czarnek uspokaja. - Premier Kaczyński nie powiedział, że będę premierem po Donaldzie Tusku. Powiedział, że jestem również ja, który premierem nie był, bo występowali na scenie wszyscy premierzy, od premiera Kaczyńskiego, przez wicepremiera Błaszczaka, premiera Morawieckiego, premier Szydło przede wszystkim i ja bidny tam bez teki premiera żadnej, więc pan prezes się ulitował nade mną i stwierdził, że może będę w przyszłości premierem - stwierdził były minister edukacji w Radiu Republika.
Ale jeden z naszych rozmówców nie wierzy w tę skromność Czarnka. - To kokieteria. Przecież Przemek nie poszedł do kancelarii prezydenta Nawrockiego dlatego, że dla niego na pierwszym miejscu jest partia. On chce mieć realną władzę, a ministrem już był. Więc funkcja premiera to kolejny etap - słyszymy.
Działacz PiS: - Przemek to chyba najbardziej naturalny kandydat na premiera rządu PiS z Konfederacją.
Czy sam lider PiS nie mógłby ukrócić tych spekulacji i tlących się konfliktów? Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, Kaczyński od kilku miesięcy nie zwołał Prezydium Komitetu Politycznego PiS - czyli ścisłych władz partii - aby porozmawiać o ewentualnych sporach.
- Spotykamy się u prezesa w podgrupach - słyszymy od polityków PiS.
Współpracownik Morawieckiego mówi o przeciwnikach byłego premiera: - Oni są zdenerwowani, bo nam za dobrze idzie. Chcą to zmienić, burzyć krew, chcą rozbijać obóz od środka. Ale nie damy się sprowokować.
Czy w PiS jest spisek przeciwko byłemu szefowi rządu? - Nie widzę tego, nie widzę nowego konfliktu. Ale dobrze, że debata wewnątrz PiS się toczy. Nie są to spory personalne, partyjne, ale dyskusja o wizji państwa. To jest naturalne w demokracji - starał się wyjaśnić w rozmowie z WP poseł PiS Marcin Ociepa.
Przyznał jednak, że "prawica powinna skupić się na tym, by wrócić do władzy lepsza, ale to się nie wydarzy, jeśli znowu zaczniemy zajmować się sami sobą". - Jeśli pojawi się pycha, arogancja, to, zamiast witać się z gąską, gąska nam ucieknie. Musimy skupić się na kongresie programowym, pokazać Polakom wizję rządzenia państwem, to, z czym chcemy iść do wyborów. A nie pokazywać kandydata na premiera, bo to Polakom nie wystarczy - upominał kolegów poseł Ociepa.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski