Czad zagraża wrocławianom
Trzyletnia Marta pół tygodnia spędziła w szpitalu pod kroplówką. Lekarze stwierdzili, że zatruła się tlenkiem węgla. Dziewczynka wyszła z tego bez szwanku, ale teraz mieszka u dziadków. W domu rodzinnym tragedia mogłaby się powtórzyć.
Państwo Sybikowie mieszkają z dwojgiem dzieci w starej kamienicy przy ulicy Więckowskiego. Jak większość lokatorów mieszkań komunalnych, mają piec kaflowy. – Co pewien czas wszystkich nas pobolewa głowa, ale do tej pory nie sądziliśmy, że to wina pieca – tłumaczy Maria Sybik. – Wiosną tego roku zauważyłam, że pękły na nim kafle. Zgłosiłam to zarządcy. Komisja techniczna pojawiła się w czerwcu i stwierdziła, że wszystko jest w najlepszym porządku. Ale tydzień temu Marta straciła przytomność, więc natychmiast zawieźliśmy ją do szpitala. Okazało się, że zatruła się czadem! – denerwuje się matka dziewczynki.
Pani Maria sprawę pieca zgłosiła ponownie u zarządcy. Ten wezwał kominiarza i zduna. Okazało się, że wystarczyło porządnie wygarnąć popiół i przeczyścić przewody kominowe. Wybieranie popiołu należy do użytkownika. Ale do komina powinien zostać wezwany fachowiec dużo wcześniej. Wtedy dziewczynka nie zatrułaby się. Problemy z piecykiem Mirosław Ksok z ul. Wilczej, również lokator mieszkania komunalnego, ma od roku problem z gazowym piecykiem w łazience. Mówi, że czasem bolała go głowa, ale nie zwracał na to uwagi. Do listopada zeszłego roku. Wtedy nocowała u jego córki koleżanka. Wykąpała się i zemdlała. Trafiła do szpitala. Lekarze ledwo ją uratowali. Okazało się, że miała we krwi 42% karboksyhemoglobiny.
Toksykolodzy tłumaczą, że ten związek chemiczny, w przeciwieństwie do hemoglobiny, nie przenosi tlenu do tkanek. – W okresie zimowym zawsze trafiają do nas pacjenci z objawami zaczadzenia – przyznaje Magdalena Janowska, lekarz z oddziału ostrych zatruć w szpitalu przy ul. Traugutta. – Mają zawroty głowy, nudności, czują się senni, odczuwają kłucia w klatce piersiowej. W poważniejszych przypadkach tracą nawet przytomność. Na niedotlenienie najbardziej narażone są serce i mózg. Takie zatrucie może się skończyć zawałem serca, paraliżem albo nawet śmiercią. We Wrocławiu około 14 tysięcy mieszkań ogrzewa się węglem. Mieszkańcy w ponad 30 tysiącach domów korzystają z piecyków gazowych.
Najczęściej tak jest w mieszkaniach komunalnych. – Nierzadko ludzie trują się na własne życzenie – uważa Tadeusz Adamczyk z cechu kominiarzy przy Dolnośląskiej Izbie Rzemieślniczej. – Do lokatora należy czyszczenie pieca z popiołu. To podstawowa przyczyna problemów z czadem. Gdy ma się bardzo szczelne okna, trzeba pamiętać też o wietrzeniu. Kominiarze przyznają, że powodem zaczadzenia bywają również zatkane kominy. Prawo jasno mówi, że właściciel lub zarządca przynajmniej raz w roku powinien sprawdzić, czy instalacja prawidłowo działa. Często jednak zamiast wezwać fachowca, zarządcy posyłają budowlańca, który po prostu się na tym nie zna. Nie zdają sobie sprawy, na jakie niebezpieczeństwo narażają mieszkańców.
Czasem problem dotyczy samego pieca. Ale wtedy również kominiarz podpowie, że trzeba wezwać zduna. Tylko on może przebudować piec albo postawić go od nowa. – Warto zadbać, by był to fachowiec z prawdziwego zdarzenia, bo inaczej kłopoty z czadem się nie skończą – zastrzega Jan Szocki, jedyny zrzeszony w cechu wrocławski zdun.
Prokurator pomoże
Gdy zarządca opieszale zabiera się za sprawdzenie szczelności instalacji, możemy sami wezwać pracownika sanepidu z urządzeniem do pomiaru stężenia czadu w powietrzu. Jest to, niestety, płatna usługa. Ale każdy lokator, jeśli czuje spaliny lub wstaje z bólem głowy, ma prawo powiadomić o swoich problemach prokuraturę. – Czad w mieszkaniu zagraża zdrowiu i życiu. Takie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa traktujemy bardzo poważnie – zapewnia Zdzisław Żarkowski, szef prokuratury Wrocław Fabryczna.
Węgiel we krwi
Dopuszczalne stężenie karboksyhemoglobiny (ten związek w przeciwieństwie do hemoglobiny nie transportuje tlenu do tkanek) we krwi człowieka wynosi do 2%. W przypadku osób palących papierosy granica ta przesuwa się do 8%. O zatruciu czadem można mówić, gdy jest ponad 10%.
Anna Gabińska, Jerzy Wójcik