Cybulski i Gierek sportretowani przez Kazimierza Kutza
Na literacki portret pisany ostrym piórem
Kazimierza Kutza trzeba sobie zasłużyć, a najlepiej - jak mówi sam
reżyser - umrzeć, bo wtedy autorowi łatwiej pisać. Można też, jak
Stanisław Dygat, taki portret zamówić za życia. Dziewięć ważnych
dla siebie osób Kutz opisał w wydanej właśnie książce.
14.02.2004 | aktual.: 15.02.2004 09:18
W sobotę w Katowicach odbyła się promocja książki "Portrety godziwe", której wydanie zbiega się w czasie z przypadającymi w poniedziałek 75. urodzinami artysty. W niedzielę Kutz będzie świętować na Dużej Scenie Teatru Śląskiego; w sobotę na Scenie w Malarni opowiadał o swojej książce, wydanej przez "Znak".
"Żeby takie portrety napisać, trzeba osiągnąć pewien pułap wewnętrznej emocji, pod spodem musi być gorąco" - mówił reżyser. Takie emocje może wywoływać - dodał - nawet "największy świntuch", choć w "Portretach Godziwych" nie ma sylwetki kogoś, o kim Kutz pisałby źle, a wśród opisanych jest m.in. Edward Gierek, który - jak określił go autor - "najprościej mówiąc nie był złym człowiekiem".
Tytułowa "godziwość" to - w definicji autora - osobista analiza kogoś, kto w jego pojęciu na nią zasługuje. Łatwiej mu pisać o osobach nieżyjących, bo wtedy łatwiej odpowiedzieć na pytanie "kim był" i dobrze go opisać. Osiem na dziewięć "portretów" dotyczy osób nieżyjących. Dziewiąty jest o scenografie Marianie Kołodzieju; to również jedyny w książce esej, który nie był wcześniej publikowany w prasie.
"Portrety Godziwe" to wizerunki dwojakiego rodzaju - portrety przyjaciół artystów oraz "ziomków" ze Śląska. Wszystkie postaci Kutz określa jako ważne dla siebie. Ci pierwsi to aktorzy Kalina Jędrusik, Zbigniew Cybulski, Tadeusz Łomnicki, pisarz Stanisław Dygat i scenograf Marian Kołodziej. Drudzy - kolega z dzieciństwa, mistrz olimpijski w rzucie oszczepem Janusz Sidło, wojewoda śląski Jerzy Ziętek, Wojciech Korfanty i Edward Gierek.
Kutz niechętnie mówił, o kim jeszcze chciałby napisać. "Tego się nie da powiedzieć, bo oni musieliby najpierw umrzeć; wtedy się wie, kto kim był" - powiedział. Zdradził jednak, że na pewno chciałby napisać o Adamie Michniku, bez którego - jak mówił - "Polska byłaby jak zupa bez zasmażki". Zastrzegał, by obecny na spotkaniu Michnik nie odebrał tego jako życzenia mu śmierci.