Ćwiczenia policji zakorkowały miasto
Sprawnie przeprowadzone ćwiczenia policji i kompletny chaos w centrum Katowic. Tak w skrócie można opisać wczorajszą symulację napadu na Narodowy Bank Polski.
20.09.2006 07:59
Scenariusz ćwiczeń był prosty. Tuż po godzinie 13.00 do oddziału Narodowego Banku Polskiego w Katowicach przy ul. Warszawskiej wtargnęło czterech zamaskowanych i uzbrojonych w karabiny maszynowe mężczyzn. Zażądali pieniędzy, a pracowników banku wzięli jako zakładników. Wtedy do akcji wkroczyła katowicka policja.
Prócz funkcjonariuszy oddziałów prewencji w pogotowiu czekały jednostki straży pożarnej, antyterroryści, pirotechnicy i służby medyczne. Rozmowy z napastnikami prowadzili wyszkoleni negocjatorzy, a służby energetyczne i gazownicze otrzymały informację o odcięciu mediów dochodzących do budynku banku. Na miejscu były nawet psy tropiące. Działania wewnątrz zamkniętej strefy prowadzono gładko i sprawnie. Inaczej rzecz miała się w zakorkowanym centrum miasta.
Policjanci zablokowali całkowicie część ulicy Warszawskiej biegnącej w stronę Mysłowic. Samochody utkwiły w korkach, a tramwaje stanęły. Zdezorientowani motorniczy rozkładali bezradnie ręce.
- Stoję tak już od ponad 20 minut - mówił motorniczy kierujący tramwajem nr 14. - Wątpię żeby takie opóźnienie udało mi się nadrobić. Dlaczego nikt nas o tym nie poinformował?
Swojego niezadowolenia nie kryli też kierowcy autobusów. Aby ominąć zamkniętą część Warszawskiej, musieli przejeżdżać przez środek katowickiego rynku.
- Tu przechodzi tak wielu ludzi, że o wypadek czy potrącenie jest bardzo łatwo - mówi jeden z nich.
Wszystkie objazdy były tworzone na gorąco i bardzo chaotycznie. O akcji nie wiedział też katowicki Urząd Miasta.
- Rozumiemy konieczność przeprowadzenia tego typu ćwiczeń. Szkoda tylko, że nikt z nami nie ustalał terminu ich przeprowadzenia - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik magistratu.
A termin i miejsce przeprowadzenia ćwiczeń były wyjątkowo niefortunne: poniedziałek, godziny szczytu, i będąca w remoncie ul. Warszawska, na której nawet w zwykłe dni tworzą się gigantyczne korki.
W okolicach rektoratu Akademii Medycznej przy ul. Szkolnej i Warszawskiej gromadzili się zdenerwowani przechodnie. Kiedy tylko w tłumie rozeszła się informacja, że cała akcja to tylko ćwiczenia, podniosły się głosy sprzeciwu.
- Jak ja mam się dostać do pracy do Mysłowic, skoro ulica jest zablokowana - pytał rozwścieczony Adam Gajowski. - Nikt mi w pracy nie zapłaci za wolny dzień.
Do tych głosów dołączały inne. Jedna z mieszkanek ul. Staromiejskiej przez kilka minut głośno dyskutowała z policjantem, który nie chciał jej wpuścić do domu.
- Rozumiemy zdenerwowanie mieszkańców Katowic, ale żeby osiągnąć wyniki, musimy tego typu akcje przeprowadzać. W teorii nigdy nie można wszystkiego przewidzieć i przećwiczyć - tłumaczy podinsp. Andrzej Gąska, rzecznik prasowy śląskiej policji. - Staraliśmy się, żeby nasze działania jak najmniej utrudniły życie katowiczan.
Akcja policji zakończyła się sukcesem. Przestępcy zostali zatrzymani, a zakładnicy uwolnieni.
Komentarz DZ
Wczorajsze ćwiczenia policji poszły gładko. Ale tylko organizatorom! Gorzej było z mieszkańcami miasta, bo ci utknęli w kompletnym chaosie, jaki zapanował w Katowicach. Okazało się, że tak miało być: całkowite zaskoczenie, dla wszystkich, nawet władz miasta. Udało się! Kiedy u mnie na osiedlu chłopcy bawią się w policjantów i złodziei, to przynajmniej nie muszę się obawiać, że wszystko wokół zostanie sparaliżowane. A jak któryś coś zmaluje, to jego ojciec zaraz przetrzepie mu skórę. A co tu zrobić, z tak wyrośniętymi chłopcami? Marek Nycz
Ewelina Janota